W dramacie Elżbiety Łapczyńskiej Nurt Długi rzuca prowokacyjnie „Zapomnieli o nas, więc jak my mamy o sobie pamiętać”. Zapomniano, tak jak zapomniano o większości teatrów amatorskich.
W dramacie Elżbiety Łapczyńskiej Nurt Długi rzuca prowokacyjnie „Zapomnieli o nas, więc jak my mamy o sobie pamiętać”. Zapomniano, tak jak zapomniano o większości teatrów amatorskich.
Pierwszą kolekcją, z którą miałam świadomie do czynienia, była kolekcja książek Stanisława Barańczaka zebrana przez J. około piętnastu lat temu. Kolekcja miała charakter stricte hobbystyczny. J. nie zajmuje się zawodowo literaturą, ale zawsze lubił był czytać Barańczaka.
Współczesny internet przyzwyczaja nas do rzeczy, które jeszcze dziesięć lat temu wydawałyby się śmieszne i trafiałyby do kompilacji Try not to laugh na YouTube albo na legendarną już usługę Vine, protoplastę TikToka.
Nie pamiętam momentu, w którym klamka zapadła i zostałem historykiem sztuki. Wydarzyło się to przypadkiem, zupełnie gdzieś obok przestróg, aby znaleźć pracę godną godnej płacy – był to raczej skutek uboczny cyfrowego zbieractwa.
W niedługim czasie natrafiłam na dwie książki, w których w podobny sposób fantastyczne wytwory wyobraźni zamyka się w instytucjach o szczególnym poziomie nadzoru.
Zawsze oglądając filmy o Godzilli, myślę o ludziach, którzy nie są ich głównymi bohaterami, to znaczy nie zajmują się opracowywaniem rządowego planu pacyfikacji potwora za pomocą nowoczesnych technologii albo nie realizują wobec niego prywatnej krucjaty zemsty.
Niemiecka dramaturgia współczesna ma za sobą bardzo dobry rok. Miernikiem jej kondycji jest zwykle konkurs odbywający się w ramach festiwalu Mülheimer Tage od roku 1976, a więc tym razem już po raz czterdziesty dziewiąty.