whatsapp_image_2025-02-19_at_21.36.02_4.jpeg

Protest środowiska teatralnego przed Teatrem Młodym w Kijowie 10 lutego 2025., fot. Oleg Moroz.

#НеМовчи (Nie milcz) i #46. Ruch #MeToo w teatrze ukraińskim

Rozmowy Dialogu
01 Mar, 2025
Luty
2025

Rozmowa Ewy Bal z Kateryną Penkovą, ukraińską dramatopisarką, współzałożycielką Teatru Dramaturgów, Iryną Chuzhynovą, wicedyrektorką Narodowego Teatru Dramatycznego w Iwano-Frankiwsku i wykładowczynią Narodowego Uniwersytetu Sztuk imienia Ivana Kotlyarewskiego w Charkowie, Rozą Sarkisian, reżyserką i dramaturżką teatralną.

BAL: Spotykamy się dzisiaj, żeby porozmawiać o ukraińskim #MeToo, czyli o wydarzeniach, które w styczniu oraz lutym 2025 roku wstrząsnęły środowiskiem teatralnym w Ukrainie. W tym czasie wypłynęły na światło dzienne świadectwa byłych i obecnych studentek i studentów wyższych szkół artystycznego rzemiosła, którzy byli molestowani seksualnie i mobbingowani, a także świadectwa aktorów i aktorek kijowskich teatrów, które pokazują, jak powszechnym zjawiskiem jest molestowanie i mobbing w środowisku teatralnym, na scenie i w szkolnictwie. Opublikowane w publicznej domenie w mediach społecznościowych wiadomości tekstowe, a także spisane lub nagrane świadectwa ofiar wywołały natychmiastową powszechną i solidarną reakcję środowiska teatralnego w Ukrainie. Dzięki oddolnej inicjatywie kilku osób, w tym Kateryny Penkovej, zorganizowano szeroko zakrojoną akcję protestacyjną, w której efekcie osoby obwiniane zostały na czas działań wyjaśniających odsunięte od pełnionych funkcji. Brałyście czynny udział w tych wydarzeniach lub na bieżąco śledziłyście i komentowałyście ich przebieg. Czy mogłybyście na początek zrekonstruować kalendarium najważniejszych wydarzeń ostatnich kilku tygodni?

CHUZHYNOVA: Wszystko zaczęło się dwudziestego stycznia, kiedy w sieci pojawiło się pierwsze doniesienie Sofii Sapozhnik, absolwentki Narodowego Uniwersytetu Teatru, Kina i Telewizji im. Iwana Karpenki-Karego w Kijowie, obecnie mieszkającej w USA, o molestowaniu seksualnym ze strony Andriia Bilousa, który był wykładowcą tej uczelni. A przez ostatnie dwanaście lat był równocześnie dyrektorem Młodego Teatru w Kijowie. Do Sofii dołączyły w następnych dniach inne absolwentki tej uczelni, które upubliczniły podobne świadectwa, czyli zrzuty z ekranu wiadomości wysyłanych do nich przez wykładowcę. Udostępnione przez nią materiały zostały następnie zebrane i opublikowane dwudziestego piątego stycznia na portalu Hromadske.ua. Wynika z nich, że Bilous namawiał studentki do seksu lub do innych czynności o charakterze seksualnym. W wiadomościach tekstowych padały słowa „Chcę patrzeć, jak mi obciągasz”, „Podczas próby patrzyłem tylko na twoje cycki”, „Lubisz oglądać dziecięce porno?”. Inne studentki zeznawały, że Bilous wielokrotnie nagabywał je, aby wysłały mu swoje rozebrane zdjęcia lub dostarczyły nagrania wideo ze zbliżeń intymnych. Jedna dziewczyna wyznała, że zaprosił ją kiedyś na spektakl do swojej reżyserskiej loży, po czym „szturchał ją członkiem w stanie erekcji, jednocześnie przyduszając”. Dwudziestego drugiego stycznia Jaroslava Kravchenko otworzyła na googleform anonimowy kwestionariusz, na który wpłynęło do dwudziestego szóstego stycznia aż trzydzieści siedem zgłoszeń podobnych przypadków. Spośród nich cztery były imienne, a pozostałe anonimowe.

BAL: Ale przypadek Bilousa nie był jedyny. Kto jeszcze spotkał się z zarzutami ze strony kobiet?

CHUZHYNOVA: W tym samym czasie na portalach społecznościowych ruszyła lawina świadectw na temat molestowania seksualnego ze strony wykładowców. Byli nimi kolejno: Yurii Vysotskyi – wykładowca i były dziekan Wydziału Teatralnego Kijowskiego Narodowego Uniwersytetu Teatru, Kina i Telewizji im. Karpenki-Karego1; Oleksandr Balaban – profesor sztuki aktorskiej na Kijowskim Narodowym Uniwersytecie Kultury i  Sztuki, od września 2015 roku dziekan Wydziału Aktorstwa Filmowego2; Lev Somov – były aktor Kijowskiego Akademickiego Teatru Dramatu i Komedii na Lewym Brzegu Dniepru i profesor na Wydziale Sztuk Teatralnych Kijowskiego Uniwersytetu Międzynarodowego, a obecnie wykładowca Kijowskiego Narodowego Uniwersytetu Technologii i Projektowania3; Myhhailo Poplavskyi, przewodniczący Kijowskiego Narodowego Uniwersytetu Kultury i Sztuki (KNUKiM), były rektor tej uczelni, członek ukraińskiego parlamentu kilku kadencji, a także biznesmen4; Jurii Marchak, były dyrektor Teatru Olhi Kobylańskiej w Czerniowcach5; Leonid Sadovskyi (1949-2020) były profesor nadzwyczajny i Dziekan Wydziału Aktorskiego Charkowskiego Narodowego Uniwersytetu Artystycznego im. Iwana Kotlyarewskiego6; Rozin Moisei (1932-2015)7.

BAL: Jakie reakcje wywołały te doniesienia w środowisku teatralnym i w wymienionych instytucjach?

PENKOVA: Zacznijmy od sprawy Bilousa, która tak naprawdę uruchomiła lawinę reakcji. Wkrótce po ujawnieniu zrzutów z ekranu, Narodowy Uniwersytet Teatru, Kina i Telewizji im. Iwana Karpenki-Karego w Kijowie opublikował dwudziestego pierwszego lutego komentarz, w którym podawał w wątpliwość wszystkie internetowe świadectwa. Jednak kilka dni później – dwudziestego siódmego stycznia – pod wpływem nacisków i licznych zgłoszeń naruszeń, których dopuszczał się Bilous, odbyło się zebranie ze studentami, które oglądaliśmy w internecie. Było ono dziwne, większość z nas odniosła bardzo nieprzyjemne wrażenie, bo podczas zebrania napiętnowane zostały same ofiary. Asystentka jednej z pracowni wydziału zaczęła bronić Bilousa, bagatelizowała całe zajście, mówiąc: „Czy złapanie za pierś jest takim znowu przestępstwem, kto by to widział? Nie ma o co go obwiniać”. Studenci byli oburzeni. Dwudziestego ósmego stycznia administracja Uniwersytetu poinformowała jednak, że otrzymała trzy oficjalne skargi dotyczące Bilousa i że do czasu zakończenia wewnętrznego dochodzenia zostanie on zawieszony w swoich obowiązkach. Z uczelni sprawa szybko przeniosła się na grunt Teatru Młodego w Kijowie, którym kierował Bilous. Trzydziestego stycznia, z inicjatywy Vyktoryii Romashko, aktorki teatru, odbyło się spotkanie pracowników teatru, w którym uczestniczył także sam Bilous. Vyktoryia zadała obecnym szereg pytań, między innymi o to, kto był molestowany lub był świadkiem molestowania przez dyrektora, kto był zmuszany do seksu w zamian za rolę, lub był świadkiem takiego zmuszania, kto za odmowę seksu nie dostał roli. I wtedy czterdzieścioro sześcioro spośród aktorów i aktorek zgromadzonych na sali wstało. Stąd właśnie pojawił się sieci #46. Tych czterdzieścioro sześcioro pracowników teatru podpisało apel do Departamentu Kultury Kijowskiej Miejskiej Administracji Państwowej z prośbą o rozwiązanie umowy z Bilousem na czas trwania śledztwa.

BAL: A jak zareagował na ten apel Departament Kultury Kijowskiej Miejskiej Administracji Państwowej?

PENKOVA: Departament zareagował bardzo dziwnie. Odpowiedział, że w umowie o pracę między departamentem a dyrektorem artystycznym teatru nie ma klauzuli o molestowaniu, która pozwoliłaby im zawiesić go w pełnieniu obowiązków lub zwolnić. Natomiast, jeśli pojawiłby się w pracy pijany, lub nie przychodził tam wcale, to owszem, zostałby zwolniony. To bardzo oburzyło naszą społeczność, bo wychodziło na to, że nie ma takiego prawa, które chroniłoby ludzi, którzy odważyli się powiedzieć o nadużyciach władzy. Zrozumieliśmy, że Bilous pozostanie na stanowisku, dalej decydując o pensjach pracowników, ich urlopach, obsadach spektakli i kontraktach.

BAL: W Ukrainie nie ma przepisów chroniących sygnalistów? Czy w ogóle można, zgodnie z prawem, ukarać kogoś za przemoc seksualną i molestowanie w instytucjach kultury lub w relacjach zawodowych?

CHUZHYNOVA: Kodeks administracyjny reguluje i definiuje, czym jest molestowanie, czyli działanie, które nie wiąże się z przekroczeniem nienaruszalności ciała. Zaś przemoc seksualna, która jest klasyfikowana jako gwałt, czyli seks i działania o charakterze seksualnym bez zgody jednej ze stron, jest zdefiniowana w ramach kodeksu karnego. Zgodnie z tymi dwoma kodeksami, istnieją różne rodzaje kar, od grzywny, do pozbawienia wolności. Oznacza to, że znajdujemy się na przecięciu dwóch kodeksów.

PENKOVA: Dzięki współpracy z JURFEMem (Ukrainian Women Lawyers Association), organizacji, która przejęła opiekę nad ofiarami, wniesiono już trzy oskarżenia o przemoc seksualną, w przygotowaniu jest czwarte. Bo przemocą seksualną jest już dotykanie czyichś miejsc intymnych bez zgody tej osoby (nie trzeba do tego penetracji ciała).

BAL: Jakie działania podjęliście w obliczu wykrycia tej luki prawnej?

PENKOVA: Podczas zebrania, które odbyło się czwartego lutego w Teatrze Młodym, obecny na nim dyrektor Państwowego Departamentu Kultury ogłosił, że Bilousa nie można zawiesić. Wtedy w sieci dosłownie zawrzało, wiedzieliśmy, że musimy coś zrobić. Razem z Yaną Salakhovą doszłyśmy do wniosku, że musimy zorganizować protest pod hasłem „Popieram #46”. W ciągu jednego dnia nasz post udostępniono ponad trzysta razy, ludzie zgłaszali się ze sprzętem nagłośnieniowym, chcieli działać od razu. Szóstego lutego złożyłam więc wniosek do Rady Miasta i Policji o zorganizowanie wiecu na dwieście do pięciustet osób. Trzeba pamiętać, że żyjemy w Ukrainie w stanie wojennym i wiece wprawdzie nie są zakazane, ale mocno ograniczone.  Następnego dnia otrzymaliśmy odpowiedź, w której poinformowano nas o wszystkich ograniczeniach związanych ze stanem wojennym, i że w tych okolicznościach organizujemy wiec wyłącznie na własną odpowiedzialność. Dziesiątego lutego pod Teatrem Młodym zebrali się więc członkowie środowiska teatralnego i filmowego oraz studentki i studenci wspierający czterdzieścioro sześcioro aktorów tego teatru. Głównym naszym żądaniem było usunięcie Bilousa ze stanowiska na czas trwania śledztwa. Zrozumieliśmy też, że nie możemy poprzestać wyłącznie na skandowaniu haseł przed wejściem do teatru, że trzeba pozostawić po sobie czytelny apel, Dlatego napisaliśmy w tej sprawie także list otwarty do szefa Kijowskiej Administracji Państwowej Witalija Kliczki. Iryna bardzo mi pomogła w redakcji tego listu, ponieważ, w przeciwieństwie do mnie, dobrze zna politykę administracyjną państwa. W ciągu kilku dni ponad tysiąc pięćset osób i instytucji podpisało się pod listem udostępnionym w formularzu Google. Byli wśród nich dyrektorzy teatrów: Olha Puzhakovska, dyrektor Teatru Lesi Ukrainki we Lwowie, Serhii Dorofieiev, dyrektor Sumskiego Teatru imienia Shchepkina, kilku aktorów Narodowego Teatru Dramatycznego imienia Ivana Franki w Kijowie. Odzew był ogromny ze strony: utytułowanych narodowych artystów, reżyserów teatralnych i filmowych, producentów oraz agencji castingowych, wielu gazet czy nawet pojedynczych widzów (na przykład ślusarza, zwykłego obywatela Ukrainy, zaniepokojonego całą sprawą). Hanna Starostenko, zastępczyni burmistrza do spraw kultury, od razu publicznie odpowiedziała na swoim profilu na Facebooku, że rada miasta jest tym apelem bardzo zaniepokojona.

CHUZHYNOVA: Hanna Starostenko wydała pisemne polecenie swojemu podwładnemu, kierownikowi wydziału kultury KSCA Sierhiiowi Anzhyiakowi, aby do dwudziestego ósmego lutego przeprowadził wewnętrzne dochodzenie i złożył pisemne sprawozdanie z jego wyników.

BAL: Czyli wasza akcja przyniosła wymierny skutek i Anrii Bilous jako dyrektor Młodego Teatru w Kijowie został zawieszony w wykonywaniu swoich obowiązków do czasu zakończenia procedur wyjaśniających?

CHUZHYNOVA: Tak, władza zareagowała szybko. Trochę – jak zawsze – populistycznie i zachowawczo, ale zareagowała. Prowadzi w tej chwili sprawy na różnych szczeblach organizacji. Pozostałe osoby, wobec których formułowano zarzuty, też zostały na razie usunięte z zajmowanych stanowisk: w tym Jurii Vysotskii i Oleksandr Balaban.

PENKOVA: Nierozwiązana nadal pozostaje sprawa Lva Somova. Bo w jego przypadku nie chodzi o przemoc seksualną ani molestowanie, ale o mobbing. Pojawiły się wobec niego oskarżenia o upokarzanie i wywieranie presji psychicznej na studentach. Są zeznania świadków, że pluł w twarz studentek i studentów, by lepiej wydobyć z nich efekt zaskoczenia. Bił ich także po brzuchu. I nadal nie został zawieszony w wykonywaniu obowiązków. Uczelnia nie zareagowała w żaden sposób.  Z tą sprawą wiąże się też zabawna historia, przepraszam dziewczyny, ale muszę ją opowiedzieć. Po wiecu dziesiątego lutego poszłam na kawę z moją koleżanką do kawiarni obok stacji metra Złota Brama (Zoloti vorota). Podchodzę do pustego stolika, podnoszę głowę, i widzę, że naprzeciwko siedzi Lev Somov i rozmawia ze swoimi prawnikami.

CHUZHYNOVA: I co, nie naplułaś mu w twarz, żeby zobaczyć jego zaskoczenie? Mogłaś powiedzieć: to pan mnie tego nauczył!

PENKOVA: Cóż, siedział z prawnikami i mówił coś o tym, jak to teraz jest prześladowany i że zawieszają mu występy.

BAL: Czy możecie powiedzieć w skrócie, co się teraz dzieje? Czy planowane są jakieś dalsze kroki po zbiorowym proteście?

PENKOVA: Na ten moment nasz cel został osiągnięty, i to w ciągu czterech dni. Nie planujemy w tej chwili żadnych dalszych kroków. Jestem wdzięczna Lesi Zhurakovskiej, znanej ukraińskiej aktorce i dyrektorce Teatru Dramy i Komedii na Lewym Brzegu Dniepru, która bardzo nam pomogła. Jesteśmy w stałym kontakcie z JURFEMem. Olha Baybak, która jest w zarządzie Narodowego Stowarzyszenia Działaczy Teatru Ukrainy, zwróciła się do nas z próbą, aby wejść w kontakt z JURFEMem w celu zorganizowania szkoleń na temat molestowania seksualnego, nękania, mobbingu i przemocy seksualnej, oraz gdzie i komu należy zgłaszać takie przypadki, a zwłaszcza – co mogą zrobić w takich wypadkach studenci.

BAL: Zapytam teraz Irynę, która pracowała w Ministerstwie Kultury Ukrainy w Departamencie Kultury i Sztuki, czy dyrektorzy teatrów, osoby na stanowiskach administracyjnych, a także profesorowie uczelni wyższych przechodzą szkolenia na temat zachowań nieetycznych, takich jak mobbing, wykorzystywanie seksualne i psychiczne oraz przemoc fizyczna?

CHUZHYNOVA: Na poziomie centralnym nie ma takiego programu szkoleń ani nawet żadnych zaleceń metodologicznych. Zaś uczelnie wyższe objęte są autonomią administracyjną i one same decydują o podjęciu odpowiednich działań. Na przykład Akademia Mohylańska w Kijowie ma komisję etyczną, która może działać na poziomie uniwersyteckim. Więc pytanie pozostaje otwarte, dlaczego na innych uniwersytetach takich rozwiązań się nie wdraża? Ja nie uważam, że to jest problem ustawodawstwa ukraińskiego, to jest problem innego rodzaju.

BAL: Co zatem należy zmienić w edukacji teatralnej, aby osoby uczące się nie były wystawiane na ryzyko nadużyć władzy?

CHUZHYNOVA: Wydaje mi się, że sytuacja, z którą mamy dzisiaj do czynienia, nie dotyczy tylko przepisów regulacyjnych lub ustaw, ale wartości społecznych. Chodzi mi o zasadniczą zmianę, jaka zaszła w Ukrainie pod wpływem rewolucji godności w 2014 roku i procesu europeizacji, która zaowocowała kształtowaniem się społeczeństwa obywatelskiego. W Ukrainie litera prawa jest bardzo dobrze napisana, ustawodawstwo wydaje się podobne do europejskiego, co wiemy na podstawie pierwszych przymiarek do wejścia do Unii Europejskiej. Natomiast wiele do życzenia pozostaje w kwestii społecznego zaufania do instytucji. Uniwersytety i instytucje, broniąc swojego stanowiska, zapewniają opinię publiczną, że osoby pokrzywdzone mają możliwość komunikowania się z administracją za pośrednictwem skrzynki zaufania, albo poprzez anonimowy formularz, albo osobiście przychodząc na przykład do gabinetu psychologa. Ale z tych możliwości Ukraińcy nie korzystają, bo nie ufają instytucjom. Oznacza to, że osoby pokrzywdzone nie czują się bezpiecznie, składając takie oświadczenia. Co więcej, rozumieją, że czeka je raczej piekło i że potrzebują ochrony, której instytucja nie gwarantuje.

Instytucja powinna być jak nietoksyczni rodzice, którzy zawsze staną po stronie swojego pokrzywdzonego dziecka. A okazuje się, że instytucje niby rozumieją położenie ofiar, ale w praktyce roztrząsają ich sprawy publicznie. Nasze Ministerstwo Sprawiedliwości było na przykład dumne z tego, że po 2014 roku zalegalizowano w kraju praktykę składania zeznań przez pokrzywdzonych nieletnich w tak zwanych „zielonych pokojach” (dziecko nie wchodziło na salę sądową, ale z psychologiem, w bezpiecznym miejscu opowiadało, co mu się przydarzyło, dostarczając dowodów w sprawie). W świecie dorosłych nie ma zielonych pokoi. Zgłoszenie niewłaściwych zachowań wiąże się z potrójnym ryzykiem – braku wsparcia instytucji; ponownej traumatyzacji; publicznej stygmatyzacji. Człowiek zdając sobie sprawę z tego ryzyka, najczęściej wybiera milczenie. W naszym kraju domagając się sprawiedliwości, trzeba zawsze być prawdziwym rewolucjonistą, bohaterem lub bohaterką gotową na nadludzki wysiłek.

BAL: Ale zdaje się, że na tym właśnie polega zawstydzający innych sukces ukraińskiej demokracji – na nieustępliwym i heroicznym domaganiu się sprawiedliwości?

CHUZHYNOVA: Ukraińcy nabyli zdolność do szybkiego reagowania i współdziałania wraz z procesem kształtowania się społeczeństwa obywatelskiego. Od 2014 roku nasze społeczeństwo spontanicznie organizuje się, jak tylko dzieje się coś niepokojącego. Bo tam, gdzie nie istnieje autorytet instytucji, społeczeństwo obywatelskie przejmuje na siebie jej zadania.

BAL: Chciałam teraz zapytać o relacje między mistrzem a uczniem w teatralnym procesie twórczym. Bo to kolejna odsłona ruchu #MeToo. W Polsce z ostrą krytyką spotkał się tradycyjny model reżyserii, w którym pod pretekstem osiągania wysokiego artystycznego efektu, często nie szanuje się praw zespołu aktorskiego, administracyjnego i technicznego do prywatności, intymności i odpoczynku. To pytanie głównie do Rozy Sarkisian, bo ty wychowałaś się przecież w systemie reżysera-mistrza, mimo że uprawiasz teatr oparty na metodzie divised dramaturgy i pracy kolektywnej. Pracujesz też najczęściej z osobami nieheteronormatywnymi. Jaki jest twój pogląd na rolę reżysera w ukraińskim teatrze?

SARKISIAN: W Ukrainie wszystko dzieje się równolegle z wojną, która doskonale pokazuje, czym jest patriarchat, bo wojna jest apoteozą patriarchatu. I kiedy obcujesz w takim nasileniu z patriarchatem, to natychmiast pojawia się spojrzenie krytyczne. To spojrzenie pozwala dostrzec, jak wiele kobiet ma styczność z wojną i z wojskiem. Ta przemoc zawsze istniała, ale wojna sprawiła, że stała się widoczna – już nieukrywana, już niezepchnięta na margines, tylko brutalnie obecna w strukturach, które wcześniej potrafiły ją maskować.

Dlatego w pewnym sensie cieszę się, że te struktury władzy ulegają dekolonizacji – że pękają mechanizmy, które przez lata gwarantowały nietykalność tym, którzy mieli władzę. Wydaje mi się, że Bilous jest nie tylko jednostkowym sprawcą, ale produktem systemu, który legitymizował jego pozycję. To system, który nie tylko uczył go, jak być mistrzem, ale też jak sprawować władzę poprzez estetykę. Tu nie chodzi wyłącznie o perswazję czy nadużycia indywidualne – chodzi o model teatralny, który sam w sobie jest narzędziem politycznym, określającym, kto może mówić, a kto ma milczeć, kogo widać, a kogo nie. By realnie przeciwstawić się patriarchatowi, nie wystarczy odsunięcie na boczny tor kilku osób – konieczna jest gruntowna zmiana samej estetyki, która tę władzę ustanawia i utrwala.

Za zwrotny moment mojego artystycznego rozwoju uważam projekt Plac Wolności, który realizowaliśmy z Joanną Wichowską, Agatą Siwiak, Dominiką Mądry i queerową wspólnotą w Poznaniu, w Teatrze Polskim, podczas festiwalu Bliscy Nieznajomi – Ukraina. Był to performatywny proces badawczy prowadzony wspólnie z osobami queer w przestrzeni miejskiej.

Praca nad projektem była daleka od standardowych hierarchicznych metod teatralnych – toczyła się w formie serii spotkań, rozmów i performatywnych wspólnych interwencji w przestrzeni miasta. Każdego dnia kolejne rozmowy i doświadczenia zmieniały kształt tego procesu, wprowadzając płynność ról i otwartość na różnorodność. W końcu, każdego dnia oddawaliśmy klucze do queerowego domu innemu artyście, nie wiedząc, jaką nową treść i formę wniesie on/ona/oni do tej utopijnej przestrzeni i wspólnej narracji.

To doświadczenie pozwoliło mi wejść w zupełnie inny rodzaj komunikacji niż ta, do której byłam przyzwyczajona jako reżyserka – wydawania poleceń, korzystania z monopolistycznej pozycji w opisywaniu rzeczywistości, ustawiania światła, scenografii i aktorów. Pamiętam, że nawet nie chciałam, żebym w programie figurowała jako reżyserka. Czułam się tym zawstydzona.  Dzięki temu projektowi uświadomiłam sobie, że prawdziwa reżyseria nie polega na dominacji, ale na zdolności do współtworzenia, dzielenia się przestrzenią i umożliwienia innym wyrażania siebie. Zdałam sobie sprawę, że kiedy rezygnujemy z kontroli, z estetyki decydującej o tym, kto może być widoczny, a kto pozostaje w cieniu, kto ma prawo do głosu, a czyje doświadczenie uważane jest za nieistotne, wtedy naprawdę tworzymy przestrzeń otwartą na współpracę i wymianę doświadczeń między wszystkimi uczestnikami procesu.

Te same wnioski płyną z mojego doświadczenia pracy z młodymi ludźmi. W większości przypadków teatr stawał się dla nich schronieniem, azylem od nieustannej kontroli ze strony rodziny czy szkoły.

Natomiast w sytuacji, kiedy spektakle się „produkuje” – kiedy liczy się jedynie efektywność – często słyszymy, że nikt nie wymyślił do tej pory bardziej skutecznych metod pracy niż te oparte na hierarchii, autorytarnym zarządzaniu i patriarchalnym myśleniu o reżyserii. Jedno pokolenie to za mało, by to zmienić, zmiana takiej struktury to długi proces, który może obejmować wiele pokoleń, ponieważ zakłada wyzwolenie się z tradycyjnych ról i norm, które zostały ugruntowane przez lata. Ale ta perspektywa się zmienia, choć obrońcy patriarchatu aktywnie to ignorują. Dlatego właśnie nadzieję widzę w przyszłych pokoleniach, które patrzą na świat z innej perspektywy, doceniają kolektywność i współpracę; które – jak wiadomo – są najlepszą szczepionką przeciwko hierarchicznemu myśleniu i patriarchalnej neurozie.

CHUZHYNOVA: Ja może trochę ostudzę twój entuzjazm. Globalne procesy polityczne, które zachodzą na naszych oczach – a rozmawiamy właściwie w przededniu nowego geopolitycznego podziału świata – nie zmierzają raczej ku temu, aby demokracja stała się systemem docelowym. Przeciwnie, demokracja wymaga stałego potwierdzania swojej zasadności. Przechodzimy od liberalnego szczytu, do depresji świata totalitarnego. I to, o czym mówi Roza, jest w zasadzie przywilejem „bycia słabym” – skupienia się na człowieku i jego potrzebach. A opowieść o słabości, o prawie do porażki, snuje się zwykle w bezpiecznych demokracjach, i niemal zawsze jest to opowieść o pokoju. Tymczasem istnieje chociażby taka struktura jak armia, która wręcz uzasadnia użycie przemocy potrzebą skutecznego działania. Nikogo tam nie obchodzi, jak bardzo jesteś zmęczony lub przez co przechodzisz podczas bitwy, i czy czujesz na sobie presję – musisz pokazać wynik i koniec. Myślę, że warto się nad tym zastanowić.

Dzisiaj większość ludzi ma za sobą doświadczenie wojny: widziała lub słyszała o wykorzystywanych seksualnie ofiarach w Buczy i Irpieniu. Przed 2022 rokiem, choć trwała już wojna w Donbasie, jej doświadczenie nie było tak powszechne, ludzie nie czuli się bezpośrednio w nią zaangażowani. Dzisiaj zaś trwa to publiczne domaganie się sprawiedliwości dla ofiar, o oddanie im głosu… Powiem rzecz straszną może, ale wzrastająca liczba ofiar wojny odbiła się na ich „jakości”, to znaczy liczba ofiar zmieniła społeczną wagę żądania sprawiedliwości. Było mniej ofiar, nie było tego powszechnego wsparcia, społeczeństwo milczało, mówiono, „trzeba było nosić dłuższą spódnicę”. Teraz, usłyszawszy świadectwa o gwałtach Rosjan na osobach starszych, kobietach, mężczyznach i dzieciach, zmieniliśmy nasz sposób widzenia pewnych spraw. To już nie jest wina ofiary, a agresora.

PENKOVA: Tak, masz rację i mój przypadek to potwierdza. Mogę już dzisiaj otwarcie powiedzieć, że byłam ofiarą molestowania seksualnego w wieku siedemnastu lat, kiedy studiowałam w Kijowskiej Akademii Sztuki Cyrkowej i Estradowej w latach 2000-2004. Sprawcą był David Babayev (1943-2019). Miał wtedy około sześćdziesięciu lat. Jestem z zawodu aktorką, ale nigdy nie pracowałam w zawodzie właśnie z obawy przed środowiskiem teatralnym w Ukrainie, które kojarzyło mi się z przemocą. O tym, co się wtedy stało, napisałam w 2019 roku sztukę zatytułowaną Być mistrzem. Ale wtedy nie miałam jeszcze na tyle odwagi, aby wymienić w niej sprawcę z imienia i nazwiska. W trakcie pisania sztuki Babayev zmarł. W czerwcu 2021 udzieliłam wywiadu portalowi liga.net, w którym dziennikarka prosiła mnie, abym podała do publicznej wiadomości imię i nazwisko osoby, której sztuka dotyczy. Strasznie się tego obawiałam, ale w końcu się zgodziłam8. Trzeba pamiętać, że byłam pierwszą osobą ze środowiska teatralnego, która podała do publicznej wiadomości nazwisko słynnego ukraińskiego aktora, mówiąc o nim jako o sprawcy molestowania seksualnego. To naprawdę było wtedy dla mnie przerażające. W odpowiedzi na moje wyznanie, spadł na mnie niesamowity hejt. Trudno wyobrazić sobie, przez co przeszłam. Przez kilka tygodni nie mogłam ani jeść, ani spać, cały czas się trzęsłam. W całym swoim życiu nie doświadczyłam niczego podobnego. Ludzie pisali „Jak mogłaś? Jest słynnym narodowym artystą! A kim ty jesteś? Przeciętną, nieudolną aktorką i dramatopisarką. Cały czas kłamiesz, żeby się lansować na jego nazwisku...”

Była jeszcze inna dziewczyna, która potwierdziła moje słowa o Babayevie i też powiedziała, że była jego ofiarą. Później, po opublikowanym wywiadzie w liga.net pojawiło się jeszcze kilka wpisów kobiet, które przyznały, że także były przez niego molestowane.

W sierpniu 2021 roku zwrócił się do mnie Bohdan Pankruchyn, mówiąc, że mój przypadek zainspirował go do zebrania informacji na temat Volodymyra Talashki9, aktora i wykładowcy Uniwersytetu imienia Karpenki-Karego. Nie znałam Talashki, ale pomyślałam, że to dobry pomysł, aby historie dziewczyn deklarujących, że były ofiarami jego molestowania, zostały zebrane. Niestety przez dwa lata policja nie dopatrzyła się w ich świadectwach śladów przestępstwa, nie przeprowadziła nawet rozmów z ofiarami. W międzyczasie Talashko został usunięty z posady na Uniwersytecie imienia Karpenki-Karego. Te dziewczyny (a właściwie wtedy jeszcze dzieci) zasługiwały na sprawiedliwość. Niestety, jak wspominała Iryna, nasze społeczeństwo nie było jeszcze na takie działanie gotowe. Brakowało też wsparcia prawnego, kancelarii, która pro bono zajęłaby się nimi. Dzisiaj pewnie wsparłby ich JURFEM. To ogromna pomoc. Kto im teraz zwróci sprawiedliwość, co stanie się z samym Talashką? Sprawa utknęła w martwym punkcie, a my jakoś to zaakceptowaliśmy. Pogodziliśmy się, że nic nie możemy zrobić. Dla mnie samej, jako ofiary przemocy seksualnej, było to trudne do zaakceptowania. Dobrze rozumiem, przez co przechodziły te dziewczyny.  Może właśnie nadszedł odpowiedni moment na rozliczenia.

BAL: A jaki wpływ na dzisiejszą zmianę postawy środowiska teatralnego wobec ofiar zgłaszających nadużycia władzy ma Rosja i jej pełnoskalowa napaść na Ukrainę?

SARKISIAN: Przypominam sobie, że kiedy zaczęłam studia na Uniwersytecie Sztuki w Charkowie, prawie każdy pedagog z dumą powtarzał: „Uczycie się metodami najlepszych rosyjskich uniwersytetów teatralnych, a po zakończeniu możecie mówić, że uczyliście się w Moskwie lub Petersburgu”. I pamiętam, że dla nas to było synonimem prestiżu i jakości. Teraz, gdy patrzę na to, co się dzieje, rozumiem, jak bardzo ta tradycja rosyjskiej szkoły teatralnej była przesiąknięta przemocą i jak dalece wpłynęła na naszą edukację i wizję modelu teatralnej pracy i estetyki. Jednocześnie dzisiaj już wiemy, jak wiele pracy musimy wykonać, by oddzielić się od tych wpływów, które są symbolem przemocy, ksenofobii, homofobii, nietolerancji i faszyzmu.

CHUZHYNOVA: Dlatego właśnie hasła na wiecu dziesiątego lutego mówiły wyraźnie o tym, że przemoc jest cechą typową dla Rosjan. W społeczeństwie ukraińskim dzisiaj pokazywanie różnicy między nami (Ukraińcami) a nimi (Rosjanami) jest bardzo ważne, bo działa też w drugą stronę. To znaczy pomaga budować lepsze społeczeństwo. Dlatego moim studentom zawsze mówię, że jeśli chcemy zwiększyć dystans między Ukrainą a Rosją, musimy pracować nad zmianą naszych wartości. Homofobia, uprzedzenia wobec kobiet, przemoc są właściwościami rosyjskiego reżymu. I jeśli my sami u siebie nie będziemy walczyć z takimi cechami, będziemy upodabniać się do Rosji. A my nie chcemy być tacy, jak nasz wróg. To czasem działa.

BAL: Bardzo serdecznie dziękuję wam za rozmowę. Myślę, że ta rozmowa pomoże otworzyć oczy na wiele spraw także w polskim środowisku teatralnym.

 

Tłumaczenie z języka ukraińskiego: Ewa Bal.

  • 1. Pod koniec stycznia 2025 roku byli studenci pracowni Juriia Vysotskiego, w tym Serhii Vosolovets i Ostap Vakuliuk, poinformowali o nieetycznym zachowaniu nauczyciela. Podczas zajęć Yurii Vysotskyi miał wybierać swoją „ulubioną uczennicę”, sadzać obok siebie, dotykać jej kolan lub obejmować w pasie. Tworzyło to atmosferę strachu i presji psychicznej wśród uczniów. [LINK]
  • 2. Oleksandr Balaban – ukraiński reżyser teatralny i filmowy, „Honorowy Artysta Ukrainy” (od 2003 roku). Przed 2010 rokiem pracował na Wydziale Aktorstwa i Reżyserii Dramatu Kijowskiego Narodowego Uniwersytetu Teatru, Kina i Telewizji im. Iwana Karpenki-Karego. Pod koniec stycznia była studentka Elyzaveta Jakovyshyna publicznie oskarżyła go o molestowanie seksualne i poniżanie studentów. Według niej nauczyciel nazywał studentki obraźliwymi słowami, wykonywał im „masaż antycellulitowy” i rozmawiał publicznie o ich życiu osobistym. Inne osoby mówiły o tym, że dotykał genitaliów swoich studentów.[LINK] Od początku lutego 2025 roku  nie pracuje na uczelni.
  • 3. Pod koniec stycznia 2025 roku Oleksandra Myronenko, aktorka Teatru im. Marii Zankovetskoi, była studentka Kijowskiego Narodowego Uniwersytetu Teatru i Tańca, opublikowała post na Facebooku, opowiadając o przypadkach presji psychicznej i upokorzeń, jakich doznała ze strony Lva Somova, obecnie wykładowcy Kijowskiego Narodowego Uniwersytetu Technologii i Projektowania. Przypomniała, jak podczas ćwiczenia jednej sceny Somov splunął studentce w twarz, aby wywołać u niej efekt zaskoczenia. Rzucał również butelkami z wodą w uczniów i zmuszał ich do załatwiania jego osobistych spraw, takich jak kupowanie papierosów lub pianek marshmallows. Zachęcał także uczniów do palenia marihuany. Somov miał negatywny stosunek do relacji zawiązujących się między studentami, ignorował tych, którzy pozostawali w związkach, i używał wobec nich obraźliwych określeń.[LINK]
  • 4. Siódmego lutego 2025 roku absolwentka Kijowskiego Narodowego Uniwersytetu Kultury i Sztuki, Vladyslava Korenna, opublikowała post na swojej stronie na Facebooku w ramach inicjatywy #НеМовчи [#NieMilcz], w którym opisała przypadek molestowania seksualnego przez Myhhailo Poplavskiego. Według niej, kiedy udała się do recepcji, aby poprosić o miejsce w akademiku, została zaproszona do pokoju udekorowanego na gościnny, gdzie zaproponowano jej koniak na pusty żołądek. Gdy odmówiła, została obrażona. Poplavskij chwalił się swoją władzą, opowiadał jej o molestowaniu innych kobiet i zaproponował grę w bilard w zamian za pocałunek lub pieniądze. [LINK] LINK]
  • 5. W dniu trzeciego lutego 2025 roku Katya Jevdoshchuk w ramach inicjatywy #НеМовчи, opublikowała historię o swoich przygotowaniach do egzaminów na Kijowski Narodowy Uniwersytet Teatru, Kina i Telewizji im. Iwana Karpenki-Karego, w której oskarżyła Juriia Marchaka o molestowanie seksualne. W momencie zdarzenia ofiara miała szesnaście lat. „W czasie, gdy przygotowywałam się do programu, doszło do tego, że z łatwością wkładał mi ręce pod bluzkę, dotykał moich piersi, wkładał mi rękę w majtki, prosto w majtki!!!” „Najgorsze jest to, że w tym wieku chwytasz wszystkie szanse, że nie masz wyboru, że musisz dostać się do tego Karpenki ze wszystkich sił, aż w końcu jego kolega Oleh Zamiatin oblewa cię na egzaminie... I przez następny rok jesteś przygnębiona, pamiętając, jak po każdej lekcji stałaś pod prysznicem, wycierając ściereczką wszystkie miejsca, w których cię dotykał i lizał”[LINK]. W dniu trzeciego lutego 2025 roku Iryna Lazer również oskarżyła Marczaka o molestowanie seksualne, kiedy była w podobnym wieku i w podobnych okolicznościach (przygotowując się do podjęcia studiów). „Byłam bardzo szczęśliwa, że będę pobierać lekcje od samego dyrektora, co za błogosławieństwo! Wszystko było świetnie, z wyjątkiem jednej rzeczy. Musiałam wytrzymać pocałunek podczas spotkania i pożegnania, zawsze w usta, kiedy udało mi się odwrócić i nadstawić policzek, nawet moje ucho było całkowicie pokryte śliną... Podeszliśmy do sali tanecznej z lustrami i nagle zaatakował mnie, złapał, zaczął rozbierać i całować. Krzyczałam, wierciłam się, gryzłam, drapałam, próbowałam ze wszystkich sił wyrwać się z objęć dwumetrowego mężczyzny... Czy powiedziałam rodzicom? Nie. Wstydziłam się, bałam i... czułam się winna. Powiedziałam im, że jestem chora i nie wychodziłam z domu przez tydzień, próbując to z siebie zmyć.”[LINK]
  • 6. Trzydziestego pierwszego stycznia 2025 roku Antonida Likhnyakevych opublikowała na swojej stronie na Facebooku oskarżenia o nękanie i molestowanie. Opublikowano również zrzuty ekranu korespondencji.

    Trzeciego lutego na oficjalnej stronie uniwersytetu na Facebooku pojawił się następujący tekst: „Administracja Charkowskiego Narodowego Uniwersytetu Artystycznego imienia I.P. Kotlyarevskiego robi wszystko, co możliwe, aby stworzyć psychologicznie bezpieczne środowisko do nauki i kreatywności. Zawsze opowiadaliśmy się za wzajemnym szacunkiem i zapobieganiem nękaniu, zastraszaniu i nieetycznym zachowaniom wszystkich uczestników procesu edukacyjnego. Wyrażając wyrazy współczucia i wsparcia dla tych, którzy spotkali się z karygodnym naruszeniem norm zachowania przez poszczególnych wykładowców, apelujemy do dzisiejszych studentów z prośbą, aby nie milczeli, nie bali się, korzystali z algorytmów przewidzianych w odpowiednim Regulaminie Uczelni, a mianowicie: zgłaszali takie przypadki w odpowiednim czasie kuratorom grup akademickich, samorządowi studenckiemu, organizacji związkowej, pisali do skrzynki zaufania, kontaktowali się z uniwersytecką pomocą psychologiczną. Jesteśmy przekonani, że rozwój przestrzeni ekologicznej w edukacji, sztuce i całym społeczeństwie jest zadaniem każdego z nas!”. [LINK]

  • 7. Pierwszego lutego 2025 roku Vyktoryia Demyianenko, była studentka Rozina, oskarżyła go o molestowanie w ramach inicjatywy ##НеМовчи, w szczególności powiedziała: „Na zajęciach grupowych, kiedy siedzieliśmy w rzędzie z innymi studentami, mógł podejść za nami i po prostu ocierać się genitaliami o nasze plecy”.[LINK]
  • 8. „W autobiograficznej sztuce Kateryny Penkovej Być mistrzem przedstawiona została historia z początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy dziewczyna rozpoczyna naukę w Kijowskiej Szkole Sztuki Cyrku i Estrady (obecnie Kijowska Miejska Akademia Sztuki Cyrkowej i Estradowej). Jeden z nauczycieli, zasłużony ukraiński artysta, zamyka bohaterkę w swoim gabinecie i zmusza ją do seksu oralnego. Nauczyciel jest po pięćdziesiątce, dziewczyna ma siedemnaście lat. Osobisty i literacki dramat Kateryny Penkovej ujawnia pojedynczy przypadek zjawiska, które w rzeczywistości ma o wiele większą skalę. Pod koniec ubiegłego roku Biuro ONZ w Ukrainie, przy wsparciu rządów Wielkiej Brytanii i Estonii, zainicjowało badanie postaw obywateli wobec przemocy ze względu na płeć i molestowania seksualnego w miejscach publicznych. Okazało się, że czterdzieści dwa procent ukraińskich kobiet doświadczyło molestowania. Chodzi głównie o jawne zmuszanie do uprawiania seksu. Połowa respondentek nie uważała za molestowanie nieprzyzwoitych żartów, natrętnych próśb, niestosownych pocałunków i ogólnie wszystkiego, co zawiera w sobie pojęcie molestowania.

    Mniej więcej w tym samym czasie Yaroslava Kravchenko, dyrektorka Dzikiego Teatru i teatrolog Iryna Chuzhynova przeprowadziły anonimową ankietę internetową na temat przemocy w ukraińskim teatrze. Pomysł na ankietę pojawił się po tym, jak aktorka Oksana Cherkashyna opublikowała na swoim profilu na Facebooku ofertę pracy, którą otrzymała od przedstawiciela jednego z kijowskich teatrów. Najwyraźniej chodziło o realizację do spektaklu. W samej ofercie nie było jednak mowy ani o scenariuszu, ani o sztuce, ani o roli. Zamiast tego był krótki cennik: „ssanie dildo – pięćset hrywien”, „zdjęcie stanika – tysiąc hrywien” i tak dalej.[LINK]

  • 9. Specjalistka od marketingu Mariia Matros powiedziała w 2021 roku, że Volodymyr Talashko, przyjaciel jej rodziny, zgwałcił ją, gdy była jeszcze nieletnia. W komentarzu dla suspilne.media, Talashko zaprzeczył zarzutom. Według niego historie rzekomych ofiar są „oszczerstwem”, a on sam „nikogo nie molestował”. Później jednak napisał list z rezygnacją z pracy na uniwersytecie.

Udostępnij

Kateryna Penkova

Ukraińska dramatopisarka, współzałożycielka Teatru Dramaturgów w Kijowie. Laureatka pierwszej nagrody w międzynarodowym konkursie literackim „Koronacja Słowa”. Wielokrotnie nominowana do nagród na festiwalach Drama.ua i Contemporary Play Week. Zdobywczyni Grand Prix festiwalu Drama.ua (2023) za sztukę Maraton rosyjskiej ruletki. Finalistka pierwszych czterech edycji Laboratorium Dramatu Narodowego Stowarzyszenia Działaczy Ukraińskiego Teatru . Finalistka Laboratorium Teatralnego Młodych Dramaturgów oraz pierwszej i drugiej edycji Laboratorium Szybkiej Dramaturgii Teatru Post Play. Pochodzi z Doniecka i ukończyła aktorstwo teatralne w Kijowskiej Państwowej Akademii Cyrku i Sztuk Estradowych.

Iryna Chuzhynova

jest doktorem sztuk performatywnych i wykładowcą na Charkowskim Narodowym Uniwersytecie Sztuki imienia Iwana Kotlarewskiego. Zastępczyni dyrektora naczelnego Narodowego Akademickiego Teatru Dramatycznego w Ivano-Frankiwsku, a od 2024 r. dyrektor programowy Ukraińskiego Festiwalu Szekspirowskiego. Jest także członkiem pozarządowej Koalicji Aktorów Kultury. Jest autorką kilkudziesięciu artykułów na temat współczesnego ukraińskiego teatru oraz teatru awangardy lat dwudziestych XX wieku. Ukończyła Narodowy Uniwersytet Teatru, Kina i Telewizji im. Iwana Karpenko-Karego w Kijowie (2006).

Roza Sarkisian

reżyserka teatralna, kuratorka, wśród jej ostatnich najbardziej cenionych realizacji znajdują się: Cudowne, cudowne, cudowne czasy (Pierwszy Akademicki Teatr dla Dzieci i Młodzieży we Lwowie, 2018), H-effect , na podstawie Hamleta Shakespeare’a i Hamletmaschine Heinera Mullera (koprodukcja ukraińsko-polsko-niemiecka, NGO „Art-Dialog”, 2020), Radio Mariia (Teatr Powszechny w Warszawie, 2022), Fucking Truffaut (Fundacja Reszka, Gorki Theather, Teatr Dramatyczny). Jej pierwszy polskojęzyczny tekst opublikował periodyk „Piórem i Basem” ("Dialog" 1/2024). Sztuka Good Mourning, Dziewczyny! ("Dialog" 2/2024) jest jej debiutem dramatopisarskim.

Ewa Bal

Autorka pracuje w Katedrze Performatyki na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Książka Lokalność i mobilność kulturowa teatru. Śladami Arlekina i Pulcinelli (Kraków 2017) jest jej rozprawą habilitacyjną. Wydała także między innymi książkę Cielesność w dramacie. Teatr Piera Paola Pasoliniego i jego możliwe kontynuacje (2006).