Siedziałem w punkcie widokowym na Brzozowskiej Górze, niedaleko Węgorzewa. Zbudowano tu za pieniądze Unii Europejskiej (85 procent finansowania) trasy rowerowe biegnące głównie śladem dawnych torów kolejowych, z odboczkami ku takim viewpointom, postawiono na nich altanki, niezniszczone, eleganckie. Wokół rozciągały się Mazury Garbate, niezapaprane tłumami znad głównych jezior, słabo zaludnione. Z szosami ponaprawianymi, z farmami na przyzwoitym poziomie. Ale i – gdy zjechać w bok – z traktami kocich łbów, malowniczymi acz archaicznymi i uciążliwymi nie do zdzierżenia. Tudzież z... czytaj więcej