przedstawienia

Współczesny internet przyzwyczaja nas do rzeczy, które jeszcze dziesięć lat temu wydawałyby się śmieszne i trafiałyby do kompilacji Try not to laugh na YouTube albo na legendarną już usługę Vine, protoplastę TikToka. Z mediów takich jak Onet czy WP płyną do nas clickbaitowe tytuły, a taśmowo pisane artykuły o niedzielach handlowych są przeplatane nic nieznaczącymi reklamami. Na YouTubie mocno średni vlogerzy a czasem ludzie nazywający się „dziennikarzami” opowiadają nam, co mamy myśleć o świecie i polityce, żebrząc jednocześnie o pieniądze na live’ach.

Powieść Hotel ZNP Izabeli Tadry jest jak sucha bułka z automatu na dworcu – niby coś tam da się przełknąć, ale czy koniecznie trzeba? Belcia, główna bohaterka, to archetyp „pick me girl”, dziewczyna matrymonialnie mobilna, wiecznie gotowa, aby spakować się i przenieść do kolejnego mieszkania, kolejnego życia, a przede wszystkim – przenieść odpowiedzialność za siebie na kogoś innego. Silna? Słaba? Ani to, ani to – elastyczna. Jak guma do żucia, która leży na chodniku: ktoś ją odciśnie w niej kształt butem, ktoś podniesie patykiem, a ona wszystko przyjmie.