zrzut_ekranu_2022-11-17_o_16.07.22.png

Juan Mayorga w czasie przemówienia

Ci, którzy dzielą się chlebem

Juan Mayorga
Tłumaczenie: 
Paulina Eryka Masa
Przedstawienia
18 lis, 2022

28 października Juan Mayorga otrzymał jedną z najważniejszych nagród literackich – Nagrodę Księżnej Asturii w dziedzinie literatury za rok 2022. Ostatnim dramatopisarzem, który otrzymał tę nagrodę był Arthur Miller i było to dokładnie dwadzieścia lat temu. W „Dialogu” opublikowaliśmy trzy sztuki hiszpańskiego autora: Hameln (w przekładzie Marty Jordan, nr 1/2008), Himmelweg (w przekładzie Grażyny Wojaczek, nr 1/2010) oraz Wieczny pokój (w przekładzie Marty Jordan, nr 2/2011).

Poniżej publikujemy tekst przemówienia, jakie wygłosił odbierając nagrodę. Tytuł pochodzi od redakcji.

 

Pewnego deszczowego wieczoru, moja córka Raquel, wówczas bardzo mała, podeszła do swojego rodzeństwa, Miguela i Beatriz, którzy rysowali na białej kartce papieru.

– Co robicie?

– Piszemy litery.

– Wszystkie?

– Wszystkie.

Dla Raquel okazało się to ogromnym odkryciem. Nie umiała wtedy czytać, ale wiedziała już, że litery służą do pisania i nie wyobrażała sobie, że ich liczba może nie być nieskończona, a w dodatku, że jest ich tak mało. Zdążyła już wcześniej usłyszeć wiele słów i okazało się, że je wszystkie można stworzyć z tej jednej garstki znaków. Dlatego patrzyła zafascynowana na tę białą kartkę papieru, jak gdyby była ona jakimś magicznym miejscem.

Prawda jest taka, że jeśli naprawdę się nad tym zastanowimy to nie przestanie wydawać nam się czymś magicznym to, że litery, tych kilka rysunków, tych kilka dźwięków może tak wiele. To, że mogą dać nam tyle szczęścia, ile krzywdy wyrządzić. To, że mogą komuś grozić lub sprawić, by ten się zakochał; zjednoczyć naród lub go podzielić; wypowiedzieć wojnę lub ją powstrzymać. I nawet to, że łączą się po to, by tworzyć zdania, na które wpaść mogą tylko dzieci: „Gdy byłem w brzuchu mamy, mieszkałem w zamku” lub „Dlaczego chmury codziennie zderzają się z górami?”.

Dzieci wciąż wiedzą, że istnieje związek między literami, grą i cudem. Wracam do tamtego wieczoru, podczas którego Beatriz, która pomimo tego, że jeszcze wtedy nie potrafiła pisać, robiła to przez dłuższą chwilę z ogromną powagą na innej białej kartce papieru. Pokazała ją potem Miguelowi i spytała:

– Co tu napisałam?

Skoro dziś chcę wytłumaczyć swoją intymną i namiętną relację z literami, muszę przywołać dom z mojego własnego dzieciństwa, dom, w którym czytało się na głos. A potem, powinienem jak najszybciej opowiedzieć o moim odkryciu sceny, która okazała się nie mniej magicznym miejscem, jak dla małej Raquel tamta popisana kartka papieru. Scena również, bez względu na jej rozmiar, była niekończącą się przestrzenią. Na scenie mieścił się świat. Na scenie mieściliśmy się my wszyscy.

Dowiedziałem się o tym, nagle, gdy zmuszony przez nauczycielkę języka i literatury poszedłem pierwszy raz do teatru. Poemat o tajemnicy czasu, który jest wielką tajemnicą życia, Doña Rosita, la soltera (Panna Rosita) autorstwa Federico Garcíi Lorki, był pierwszą sztuką, którą obejrzał tamten zdumiony chłopiec. Potem oglądał kolejne, ale już nikt go do tego nie zmuszał. Wśród nich, tę, w której główny bohater zapewnia, że życie jest snem. Wtedy usłyszał to chłopiec, ale teraz wciąż słyszy to dorosły mężczyzna, jak gdyby aktor, który grał tamtą rolę wyjawiał mu to na ucho, osobiście.

Z wdzięcznością pamiętam każdą sztukę, którą za młodu obejrzałem i usłyszałem. Pamiętam emocje jakie towarzyszyły mi, gdy szedłem do teatru. Znalazłem tam miejsce, w którym mnie szanowano, a nie ma nic bardziej pociągającego dla nastolatka niż poczucie bycia szanowanym. Najwyższą formą szacunku jest oczekiwanie od drugiej osoby czegoś dobrego. Szedłem tam, gdzie oczekiwano ode mnie, że odważę się słuchać, myśleć, pamiętać i wyobrażać.

Wkrótce zacząłem pisać dla tych miejsc, dla teatrów, i myślę, że zawsze robiłem to mając na uwadze tamtego chłopca, który odnalazł w nich szacunek. W każdym razie, zawsze pisałem dla tych, od których oczekiwałem wiele, dla widzów, którzy towarzyszą mi myślami, pamięcią i wyobraźnią.

Wy, widzowie, zawsze jesteście przy mnie, od pierwszego napisanego przeze mnie na białej kartce papieru słowa, a nawet jeszcze wcześniej. To, co skłania autora do pisania dla teatru, to, co wyróżnia tę wyjątkową formę, to chęć spotkania. My autorzy, doprowadzamy do spotkania liter z pragnieniem tego, by pewnego dnia aktorzy spotkali się wokół nich, a następnie otworzyli się na spotkanie z mieszkańcami.

Ze wszystkich słów pięknego żargonu teatralnego, najbardziej lubię słowo „compañía” 1. Jeden z moich przyjaciół, żywo zainteresowany pochodzeniem słów, powiedział mi, że słowo „compañía” niegdyś oznaczało „tych, którzy dzielą się chlebem”. My, którzy piszemy dla teatru robimy to, by, rzecz jasna, dzielić się z innymi. By dzielić się czasem, przestrzenią, powołaniem do analizowania życia i, jeśli jest, również chlebem.

I właśnie dlatego, że teatr jest taką właśnie „compañía”, tę nagrodę wraz ze mną otrzymuje tak wiele ludzi. Ludzi, którzy wdzięczni są tym, którzy nam ją przyznają. Tę Nagrodę w dziedzinie Literatury, poza tym, że odbieram wraz z moją żoną, matką moich dzieci, właścicielką mojego nazwiska, odbieram ją także z aktorkami, reżyserami, scenografami, kostiumografami, oświetleniowcami, muzykami, asystentami, producentami, tłumaczkami i wszystkimi tymi, którzy ze mną współpracowali dając moim literom życie na scenie.

Właśnie teraz znajdujemy się na jednej z nich. Na pięknej i starej scenie. Ile postaci stąpało po tych deskach przed nami?

Między innymi, żyjąca nadzieją doña Rosita. Ale też tamta istota, która raz budziła się w pałacu i była traktowana jak książę, a innymi razy budziła się w jaskini zakuta niczym dzikie zwierzę, aż z czasem nie potrafiła odróżnić jawy od snu.

Nawet postać, którą dziś wam przedstawiam, postać, dla której nie znalazłem innego gotowego odegrać tę rolę aktora, nawet ona nie ma pewności, że nie śni. Po tym jak zostałem przyjęty przez ludzi tak serdecznych, jakich spotkać można tylko w bajkach, teraz dzielę scenę z ludźmi podziwianymi za swoje ważne osiągnięcia. Bycie tak blisko nich, czy to w śnie czy nie, samo w sobie jest już ogromnym wyróżnieniem.

Być może jutro, gdy szukać będę na białej kartce papieru liter, które, jeśli się postaram i będę miał szczęście, pewnego dnia jacyś aktorzy będą chcieli wypowiedzieć w stronę widzów ze sceny, na której mieści się świat, wspomnę to wszystko jako sen. I być może oni, ci aktorzy i widzowie, będą wiedzieli lepiej co napisałem na tej kartce papieru.

Jutro poszukam tych słów. Dziś, w tym pięknym teatrze, w pięknej Asturii, powiem jeszcze tylko jedno. Cztery słowa.

Z całego serca dziękuję. 

Tekst oryginalny

  • 1. Towarzystwo, trupa, tu w odniesieniu do całego środowiska teatralnego. Przyp tłum.

Udostępnij