zrzut_ekranu_2025-01-27_122215.png

Teatr jest wszystkożerny
Z Juanem Mayorgą rozmawia Kamila Łapicka.
W tym roku twoi studenci na Uniwersytecie Karola III w Madrycie pracują wokół cytatu „Droga prowadząca do bliźniego jest dla mnie za długa”. Co to oznacza dla ciebie?
Na pierwszy rzut oka to zdanie jest pesymistyczne. Oznacza, że jestem skazany na brak komunikacji, a moim przeznaczeniem jest solipsyzm.
Jednak uważam, że można to zdanie odczytać optymistycznie i wolę tę interpretację. Zgodnie z nią nigdy nie będę wystarczająco blisko drugiego człowieka, zawsze będę musiał się trochę bardziej postarać, aby się do niego zbliżyć, zawsze będę musiał poświęcić mu więcej uwagi i go słuchać. Należy unikać mówienia o drugim: „Znam go”. Bo ostatecznie drugi człowiek zawsze pozostanie tajemnicą, co nie przeszkadza mi rozpoznać w nim bliźniego, za którego jestem odpowiedzialny. Znalazłem ten cytat w pismach pośmiertnych Kafki i zaproponowałem go moim studentom jako możliwy zalążek twórczości teatralnej.
Powiedziałeś kiedyś, że duszą dramatu jest transformacja. Jaka przemiana dokonuje się w Kolekcji?
W Kolekcji Héctor i Berna egzaminują Susanę, wciągając ją w tajemnicę kolekcji i edukując ją jako swoją potencjalną spadkobierczynię. Z drugiej strony sama kolekcja rozwija się w wyobraźni widzów, u każdego z nich ten proces przebiega inaczej.
Jeden z twoich bohaterów mówi, że „spadek nie jest prezentem, niesie za sobą obowiązki”. Czyim spadkobiercą się czujesz i jakie masz obowiązki?
Czuję się spadkobiercą wszystkich artystów i myślicieli, których dzieła miały na mnie wpływ. Również osób, które mną kierowały i wobec których stawiałem sobie kluczowe pytania. Moim obowiązkiem jest zbudować coś dobrego na bazie tego, co od nich dostałem i w zamian zaoferować to innym. Z każdym dniem coraz lepiej rozumiem, dlaczego dawni astronomowie rejestrowali obserwacje, których nie mogli wykorzystać, przeznaczając je dla innych astronomów, którzy stulecia później będą mogli zrobić z nich użytek. Staram się zostawić coś, dzięki czemu inni pewnego dnia zrobią to, czego ja nie mogłem lub nie potrafiłem zrobić.
Jesteś nie tylko autorem Kolekcji – także ją wyreżyserowałeś. Co wywołało najwięcej emocji podczas prób?
Jednym z tematów sztuki jest małżeństwo i chyba najbardziej emocjonujący był moment, kiedy seniorzy Héctor i Berna, którzy dzielą życie i zbliżają się do jego kresu, zostają sami i zadają sobie pytanie, co każde z nich widzi, patrząc na drugie. Był to również najbardziej przejmujący moment w sali prób. I oczywiście ekscytująca była praca z José Sacristánem i Aną Marzoa, dwojgiem wspaniałych aktorów, którzy osiągnęli dojrzały wiek, a jednocześnie pozostali bardzo młodzi.
Nie lubisz przypisywania twojej twórczości do określnych kategorii: teatr historyczny, teatr filozoficzny… Dlaczego?
Jestem nieufny wobec przesądów związanych z tymi kategoriami.
Kiedy mówimy o teatrze historycznym, często myślimy o rekonstrukcji przeszłości. Ja staram się doprowadzić do niebezpiecznego spotkania pomiędzy teraźniejszością a przeszłością, aby poprzez dialog obrazy jednego i drugiego uległy destabilizacji. To właśnie próbowałem zrobić w takich utworach, jak El jardín quemado (Spalony ogród), Listy miłosne do Stalina, Himmelweg, La lengua en pedazos (Język w kawałkach) czy Kartograf. Kiedy mówimy o teatrze filozoficznym, często myślimy o scenicznej ilustracji pewnych koncepcji albo o postaciach, które je wypowiadają. Ja staram się stawiać przed widzem trudne pytania. To właśnie próbowałem zrobić w takich utworach, jak Wieczny pokój, El Golem (Golem), czy w którymkolwiek z wymienionych wcześniej.
Na jakich filarach opiera się twój teatr?
Siłami teatru, który kocham i do którego aspiruję, są: akcja, emocje, poezja i myśl, w tej właśnie kolejności.
Kiedy mówię o akcji, chodzi mi o działanie wywołane przez pragnienie. Wszyscy jesteśmy niekompletnymi, pragnącymi istotami. Nasze pragnienia skłaniają nas do działania i interesują nas pragnienia, które są motorem działań innych, niezależnie od tego, czy je podzielamy, czy nie.
Kiedy mówię o emocjach, chodzi mi o to, co nas łączy, co rodzi się z naszej wspólnej wrażliwości.
Kiedy mówię o poezji, chodzi mi o poszukiwanie innych słów i innych spojrzeń. Kiedy mówię o myśli, chodzi mi o te pytania, które nigdy nie doczekają się odpowiedzi, a które mimo to ciągle powinniśmy sobie zadawać na nowo.
Kto według ciebie napisał najlepszy dialog wszech czasów?
Moim skromnym zdaniem najlepszym dialogiem, jaki kiedykolwiek napisano dla teatru, jest dialog Kreona i Hajmona z Antygony Sofoklesa; często do niego wracam. To jest dialog, w którym został ukazany antagonizm pomiędzy głosem tyrana i wszystkimi innymi głosami. Każde słowo jest w nim zarzewiem walki, a język jest nie tylko środkiem, ale także przedmiotem konfliktu.
Kierujesz teatrem i kursem mistrzowskim na uniwersytecie, zdobywasz nagrody, a twoje sztuki są wystawiane na całym świecie. Czy czujesz się człowiekiem sukcesu? Sukces i sława są dla ciebie ważne?
Nie jestem człowiekiem sukcesu. W obszarach, które wymieniłaś, miałem szczęście spotkać ludzi, którzy mi pomogli i którzy byli wobec mnie cierpliwi. Prowadzę bardzo piękny teatr, Teatro de la Abadía, w którym mogę towarzyszyć pracy innych artystów. Uczenie pomaga mi się dzielić moim doświadczeniem z młodszymi twórcami. I sprawia mi wielką radość, że moje sztuki są dla aktorów powodem do spotkania, a potem otwarcia tego spotkania na miasto. Uszczęśliwia mnie, że moje pisanie jest do tego okazją.
Udało ci się zachować przyjaźnie z młodości?
Mam przyjaciół, których poznałem na uniwersytecie, przyjaciół z liceum, ze szkoły podstawowej, a nawet jednego z wcześniejszego okresu. I nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że od pewnego wieku nie można już zawierać prawdziwych przyjaźni.
W młodości nie akceptowałeś podziału między naukami ścisłymi i humanistyką, studiując jednocześnie matematykę i filozofię. Jakich ograniczeń nie uznajesz dzisiaj?
Jeśli mam jakąś zaletę intelektualną, jest nią ciekawość. Od dziecka miałem pęd do wiedzy i nie przestałem go odczuwać. Oddzielenie nauki od literatury wciąż uważam za sztuczne i kastrujące. Miałem szczęście, że mogłem studiować matematykę i filozofię, i nadal to robię. Szkoda, że nie mam czasu na studiowanie tylu innych rzeczy, o których nie mam pojęcia.
Swoją drogą, bardzo wcześnie odkryłem, że teatr jest wszystkożerny. Nie ma sprawy, której nie dałoby się poruszyć na scenie. Teatr jest w stanie pomieścić każdy z tych światów, do których prowadzi ciekawość.
Z jakiego powodu nie przestajesz przepisywać swoich utworów?
Przepisuję, żeby dać postaci kolejną szansę. Aby milczała zamiast mówić albo mówiła zamiast milczeć. Żeby powiedziała lub zrobiła coś mądrzejszego, głupszego, odważniejszego lub bardziej tchórzliwego, a w każdym razie coś bardziej interesującego.
Przepisywanie poprzedza pisanie. Kiedy pisarz pisze jedno zdanie, w głowie skreślił już dwa. Koncepcja dzieła skończonego jest wyłącznie wytworem próżności albo lenistwa. Moje sztuki zawsze pozostają otwarte, aby jakaś osoba – ja sam albo ktoś, kogo nie znam – mogła je przepisać. Ostatecznie tym, kto pisze – podobnie jak tym, kto kolekcjonuje – jest czas.
Chcę ci zaproponować grę skojarzeń. Co myślisz, kiedy słyszysz słowa: „Przyjaciel”?
Bartolo.
„Nieprzyjaciel"?
Przychodzi mi do głowy jedna osoba, ale nie chcę wymieniać jej nazwiska.
„Polska”?
Marta Jordan, Kamila Łapicka i Tadeusz Kantor.
„Kolekcja”?
Spadek.
Co chciałbyś powiedzieć polskim czytelnikom Kolekcji?
Wiesz, że Polska jest dla mnie ważna. Czuję się szczęśliwy, że sztuka zaistniała w języku polskim i jestem ci bardzo wdzięczny, że ją przetłumaczyłaś, a „Dialogowi”, że zechciał ją wydrukować.
Polska wersja zawiera pewne zmiany w stosunku do wydania hiszpańskiego. Jedna z nich jest szczególnie istotna: przywróciłem ostatnią scenę, którą sam podczas prób usunąłem z przedstawienia, a teraz znowu wydała mi się cenna. Chciałbym się dowiedzieć, co o niej sądzą inni reżyserzy.
Polskim czytelnikom Kolekcji powiedziałbym: „Wybaczcie moje liczne błędy”. Jak wiesz, wiele dzieł Złotego Wieku, a nawet arcydzieł, kończyło się prośbą o życzliwość widza. „Liczne błędy wybaczcie” to typowa formuła zamykająca na przykład dzieła Calderóna. O ile bardziej uzasadnione jest jej użycie w moim przypadku.
Z drugiej strony zawsze sobie powtarzam, że dzieło wie rzeczy, których autor nie wie. Polscy czytelnicy i widzowie z pewnością wyczytają z Kolekcji to, czego nie napisałem. Nie mogę się doczekać spotkania z nimi.
Rozmowę przełożyła Kamila Łapicka.