wykreslanka1.png

Infografiki przygotowała Rita Skalska

Wielopokoleniowość problemu

Rozmowa Romana Buksaka, Oliwera Czerniaka, Hani, Olgi Jarek, Rity Skalskiej, Żuka – Młodzieżowej Rady Eksperckiej pracującej przy spektaklu „Edukacja seksualna” w reżyserii Michała Buszewicza – oraz Marty Goseckiej – pedagożki teatru
W numerach
Wrzesień
2022
9 (790)

CZERNIAK: Kiedy dowiedziałem się, że jest możliwość współpracy z Teatrem Współczesnym, byłem bardzo podekscytowany. A kiedy okazało się, że spektakl będzie dotyczył edukacji seksualnej, to uznałem, że muszę wziąć w nim udział. To temat ważny i potrzebny. Mój ojciec sam mi powiedział, że gdyby pięć lat temu miał dostęp do informacji na temat tożsamości seksualnych, to być może nasze relacje inaczej by się ułożyły, a on wiedziałby, jak reagować. Zależy mi na tym, żeby nie wytwarzać niepotrzebnych napięć i żeby ludzie wiedzieli, że seks jest czymś, co nas dotyczy i to jest zupełnie normalna sprawa.

SKALSKA: Edukacja seksualna dotyczy przede wszystkim młodych osób, teraz zaś w szkole nie ma w ogóle takich lekcji. Ja jednak uważam, że to sprawa szersza i że powinna być przedmiotem zainteresowania wszystkich osób bez względu na wiek – rodziców i nauczycieli, a także tych, które chcą dowiadywać się nowych rzeczy, bo kiedyś nie mówiło się na przykład o tożsamościach seksualnych. Cieszę się, że grupą ekspercką byliśmy my, młode osoby, bo mogliśmy przedstawić własną perspektywę, a także przekazać wiedzę, którą starsze osoby niekoniecznie muszą mieć. I to jest szansa na zmianę w przyszłości.

JAREK: Mieliśmy konsultować pierwszą wersję scenariusza. Staraliśmy się wyłapywać to, co jest już trochę przestarzałe i dodawaliśmy własne spojrzenie na sprawy związane z seksem.

GOSECKA: Jako pedagożka teatru starałam się w to nie wchodzić i patrzyłam z boku. Ten proces trochę trwał, jednak, kiedy widziałam wasze pierwsze spotkanie z aktorami i pytania, jakie zadawali – kiedy Jacek Piątkowski czy Arkadiusz Buszko pytali o wasze doświadczenia – to miałam wrażenie, że dzieje się coś fantastycznego. Widziałam zderzenie pokoleniowe. Sami aktorzy prezentują szeroki przedział wiekowy – od dwudziestu trzech lat do siedemdziesiątki. To wymienianie się doświadczeniami odbywało się z dużą wrażliwością i troską. Widziałam ogromną empatię i zrozumienie, że starsi ludzie mogą pewnych rzeczy nie wiedzieć i że otworzyli się na waszą wiedzę i doświadczenia.

CZERNIAK: Wnieśliśmy doświadczenia naszego pokolenia. Choć różnica wieku między nami a Michałem nie była wcale taka duża, nasze dojrzewanie wyglądało zupełnie inaczej i dla mnie była to ogromna różnica doświadczeń. I kluczowa, jaką udało mi się wychwycić: oni nie mieli dostępu do wiedzy na temat seksualności, a my z kolei jesteśmy informacjami na ten temat zalewani. Dla nas wyzwaniem nie jest dotarcie do wiedzy, lecz jej weryfikacja.

ŻUK: Dobrze było zobaczyć te różnice, ale wspaniała była ta nić porozumienia: faktycznie są to różne perspektywy, ale widać było, że jest w tym coś, co spaja tę wielopokoleniowość problemu. Zmieniają się doświadczenia związane z dojrzewaniem, a jednak w każdym pokoleniu wywołuje ono problemy. Pewne rzeczy się nie zmieniają, jak na przykład brak umiejętności rozmowy między rodzicami i dziećmi.

SKALSKA: Dla mnie wspaniałym doświadczeniem było słuchanie Jacka Piątkowskiego czy Arkadiusza Buszki, którzy mówili o tym, jak wyglądało ich dojrzewanie i to były zupełnie inne doświadczenia niż moje. Niby to wszystko wiedzieliśmy, ale usłyszenie o tym od starszych osób było bardzo wartościowe. Czułam, że oni starali się zrozumieć, jak to u nas wygląda – nie lekceważyli naszych doświadczeń. Ale nie tylko rozmawialiśmy – wymyślaliśmy również sceny, które aktorzy mieli odgrywać. Byliśmy podzieleni na grupy i dobieraliśmy aktorów, którzy mieli odegrać role, jakie wymyślaliśmy – rzucaliśmy temat czy sytuację, a oni mieli to pociągnąć. W czasie takiej scenki mogliśmy przerywać, komentować, mówić, co sobie wyobrażaliśmy inaczej. I nawet kiedy aktorzy nie umieli za bardzo ucieleśnić naszych doświadczeń, odgrywali młodych ludzi, ale ze swojego pokolenia, to jak za ich młodości zachowywali się młodzi ludzie, widać było, że starają się nas zrozumieć i słuchają tego, co mówimy.

ŻUK: Mieliśmy zresztą jak najczęściej przerywać i rzucać uwagami, zadawać niewygodne pytania.

CZERNIAK: Działało to też w drugą stronę.

BUKSAK: Dla mnie zagranie męża było równie trudne jak dla aktorów zagranie szesnastolatka.

SKALSKA: Byliśmy z Romanem w jednej grupie i obydwoje, jako osoby homoseksualne, graliśmy małżeństwo, które ma zastój seksualny. Była to przede wszystkim świetna zabawa. Chociaż reżyser i aktorzy zastanawiali się, czy mogą w ogóle nam dawać takie zadania.

GOSECKA: Ja dbałam o komfort, mieliśmy z Maciejem Litkowskim w pewnym momencie wrażenie, że przekraczamy pewną granicę, choć wcześniej jej nie określiliśmy, ale to my – starsi dorośli – poczuliśmy się niekomfortowo.

CZERNIAK: Cały czas byliśmy zaopiekowani przez Martę i resztę ekipy i w żadnym momencie nie było mowy o tym, że zostaliśmy do czegoś zmuszeni albo żeby ktoś przekroczył naszą granicę. Był między nami otwarty dialog, nad którym pracowaliśmy, żeby każdy czuł się dobrze i bezpiecznie.

BUKSAK: Poza tym jesteśmy młodzieżą, ale jesteśmy też dorośli.

CZERNIAK: Ucieleśnianie tożsamości, która nie jest naszą tożsamością, było wyzwaniem. W spektaklu jest scena, w której Wojciech Sandach mówi o tym, jak próbował wyobrazić sobie, że jest osobą niebinarną i jak by się czuł, funkcjonując w polskiej rzeczywistości. Mieliśmy też problem z reprezentacją, bo wśród aktorów oprócz Heleny Urbańskiej nie ma chyba osób homoseksualnych… 

SKALSKA: Był fragment dotyczący osoby trans i zastanawialiśmy się, jak to zrobić teatralnie, żeby było w porządku, ale ostatecznie się z tego wycofaliśmy.

CZERNIAK: Michał uczciwie stwierdził, że nie wie, jak to ugryźć i nie ma do tego narzędzi, więc nie ma sensu na siłę tego wpychać do spektaklu. Jest masa tematów, które należałoby poruszyć, ale chodziło o to, żeby to też było w porządku wobec wszystkich, którzy biorą w tym udział.

BUKSAK: W pierwszej wersji scenariusza był też motyw księdza, który ostatecznie został usunięty, bo uznaliśmy, że nie ma sensu mieszać w to Kościoła, skoro i tak jest go za dużo w dyskusji o seksie.

ŻUK: Mieliśmy mnóstwo uwag – dotyczyły one poszczególnych słów; czytaliśmy sceny i mówiliśmy, co jest fajne, a co nie jest fajne.

CZERNIAK: Pojawiały się dziaderskie słowa, które miały być cool i młodzieżowe.

BUKSAK: Spodziewałem się, że ten scenariusz będzie znacznie gorszy, a okazało się, że wcale tak nie było i nie musieliśmy walczyć z żadnymi demonami. Mówiliśmy, na czym nam zależy, ale nie musieliśmy wprowadzać dużych zmian, bo od razu wyszło to dobrze.

CZERNIAK: Nasze uwagi dotyczyły różnic pokoleniowych. Był fragment, w którym ktoś wycinał genitalia z gazetek pornograficznych, to była scena o człowieku, który wtedy pierwszy raz widział genitalia, a ludzie w naszym wieku nie korzystają z gazetek. W internecie dostęp do pornografii jest bardzo łatwy, więc ja chyba nigdy gazetki nie miałem w ręku. Nasze dojrzewanie od dojrzewania Michała dzieli pewnie piętnaście lat i dużo się przez ten czas zmieniło. Ale chyba najważniejsze, co nam się udało, to zmiana tonacji tego spektaklu. Na początku miał on wręcz tragiczny wydźwięk – kiedy przetrawiliśmy to wszystko, stwierdziliśmy, że przecież nie może być aż tak dramatycznie. Nie każdy pierwszy raz musi być zły.

BUKSAK: Z samą reprezentacją poradziliśmy sobie tak, że aktorzy nie udają młodzieży. Są po prostu aktorami, którzy odgrywają sceny ze swojej młodości, wspominając ją. Czterdziestopięcioletnia aktorka nie gra w tym spektaklu dwunastolatki, ale ma prawo wspominać ze swojej dorosłej perspektywy, jak było w jej młodości. Ten spektakl nie ma ściśle określonego czasu akcji, jest pozaczasowy.

SKALSKA: Cały spektakl jest jednak bardzo intymny, aktorzy bardzo się w nim odsłaniają. Zdecydowana większość rzeczy jest tam wykreowana, ale są w nich prywatne doświadczenia.

BUKSAK: Choć nie ma ani nagości, ani scen seksu.

CZERNIAK: Michał mówił, że bardzo mu pomogły spojrzeć na temat z naszej perspektywy scenki, o których mówiła Rita. Ja widzę w tym spektaklu nasze doświadczenia: na przykład jak wyglądały moje rozmowy z rodzicami, ta niezręczność w próbie nawiązania kontaktu. W czasie pracy mieliśmy też spotkanie z seksuologiem, jednak nie udało się nam porozumieć. Byliśmy z nim na jednym spotkaniu, jednak Michał pracował z nim dłużej i czerpał z jego wiedzy.

BUKSAK: Wiele z tego, o czym mówił, słabo odnosiło się do ludzi młodych, pewnie bardziej ta wiedza przydaje się małżeństwom, bo jest on terapeutą małżeńskim.

ŻUK: Na scenę trafiła na pewno używana przez niego metafora herbatki. Jednak sam zrezygnował z dalszej pracy.

HANIA: Pan seksuolog mówił wiele merytorycznych rzeczy, jednak po czasie można było wyczuć w nim lekko dziaderskie i staroświeckie nastawienie. Niekoniecznie było to nacechowane negatywnie, nie był też uprzedzony, widoczne jednak były w tym, co mówił, stereotypy dotyczące różnych grup ludzi. Intencji nie miał złych, po prostu taką ma wiedzę, wierzy w to, co mówi, niestety my nie takiego podejścia oczekujemy.

JAREK: Jednak on też zauważył, że scenariusz na początku był raczej mroczny. Zaznaczał, że na początku to był spektakl dla starszych osób niż założone przez reżysera piętnaście lat.

GOSECKA: Dla mnie ten spektakl jest edukacyjny nie tylko dlatego, że mówi o seksualności, o tożsamościach, ale przede wszystkim dlatego, że mówi o relacjach. I dlatego moim zdaniem jest to spektakl, na którym można pracować i z młodzieżą, i z nauczycielami. Dlaczego o rodzinie mamy mówić na podstawie Pana Tadeusza? Dziś rodzina wygląda kompletnie inaczej. Sama do niedawna byłam nauczycielką i widzę, że lektury nie zmieniły się od czasów, kiedy ja byłam w liceum, a zmieniły się niewiele od czasu, kiedy w liceum była moja mama. Dlaczego więc w kanonie lektur nie ma miejsca na nowe teksty? Takie, które dotyczą młodych ludzi i ich przeżywania świata. Ciągle jest Werter, a ile można o tym WerterzeEdukacja seksualna tworzy takie konteksty do dyskusji, że można by na nich długo pracować metodami aktywizacyjnymi czy dyskutować. Przed pracą nad tym spektaklem przeczytałam podstawę programową z wychowania do życia w rodzinie i tam problematyka seksualności zajmuje bardzo niewiele miejsca, o tożsamościach chyba w ogóle nie ma mowy. Rodzina to jest mama, tata i dzieci, nie ma na to żadnego innego pomysłu. A jeśli ktoś nie pozwala nam mówić o naszym ciele, o naszej seksualności, to ogranicza naszą wolność – również obywatelską.

BUKSAK: Rozmawiałem o tym z nauczycielką i ona twierdziła, że wiele szkół prawdopodobnie nie zdecyduje się przyjść na ten spektakl, bo to wymaga zgody rodziców, a wielu rodziców potrafi być wrogami edukacji seksualnej.

GOSECKA: Nie zapraszamy grup szkolnych, zapraszamy indywidualnie z prośbą o przekazanie uczniom informacji o spektaklu i warsztatach. Bierzemy na siebie zadanie zbierania zgód od rodziców, ale wiem, że są nauczyciele, którzy myślą, żeby pójść z grupą. Warsztaty będzie prowadziła seksuolożka – absolutnie oddajemy jej pole.

CZERNIAK: Jakub Skrzywanek mówił o tym, że chce stworzyć w teatrze miejsce dla osób, które gdzieś indziej nie zostały wysłuchane. Ale działamy też poza spektaklem – teatr zaufał nam na tyle, by pozwolić nam prowadzić Instagram.

SKALSKA: Zależy nam na szerzeniu wiedzy. Ten spektakl pomógł nam zdobyć wiele doświadczeń i informacji, więc też chcielibyśmy mieć swój wkład w udostępnianie tej wiedzy. Temu nam służy Instagram – chcemy się podzielić tym, co uważamy za istotne.

CZERNIAK: I tym, co sami byśmy chcieli usłyszeć na lekcjach wychowania do życia w rodzinie.

 

ROMAN BUKSAK

Miłośnik sztuki i mody. Wokalista, kochający scenę (także teatralną!). 

OLIWER CZERNIAK

Student socjotechniki i oddziaływania społecznego na Uniwersytecie Szczecińskim. Interesuje się customowaniem ubrań, muzyką oraz psami.

MARTA GOSECKA

Polonistka, kulturoznawczyni, pedagożka teatru w Teatrze Współczesnym w Szczecinie.

HANIA

Miłośniczka kotów. W przyszłości chciałaby uczynić świat miejscem chociaż trochę lepszym dla słabszych.

RITA SKALSKA

R – ruchomy
I – introwertyk
T – tulący
A – absolutnie wszystko

OLGA JAREK

Studiuje socjotechnikę i oddziaływanie społeczne na Uniwersytecie Szczecińskim. Miłośniczka seriali oraz bajek.

ŻUK

Jest artystą z dużym -om na końcu.

Udostępnij