zrzut_ekranu_2025-01-20_132337.png

Martyna Wawrzyniak, Patrycja Kowańska, we współpracy z zespołem aktorskim w oparciu o improwizacje w czasie prób "Nieustraszona miłość Eve Adams", 2024, Kraków, Narodowy Stary Teatr, reż. Olga Ciężkowska, fot. materiały teatru.

Chawa, czyli żywa istota

Zuzanna Berendt
Przedstawienia
20 sty, 2025
Styczeń
2025

Zaczyna się od pewnej niezręczności. Pięcioro aktorów siedzi w rzędzie naprzeciwko publiczności i zaczyna tłumaczyć, dlaczego nie może/ nie powinno/ nie chce zagrać Eve Adams – pochodzącej z Mławy Żydówki, lesbijki i anarchistki, która w 1912 roku wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych, żeby pracować tam przy kolportażu radykalnych publikacji, prowadzić przyjazną osobom queerowym herbaciarnię w Greenwich Village i napisać książkę Lesbian Love – prawdopodobnie pierwszą tego rodzaju publikację na świecie. Wśród argumentów przeciwko graniu jej wymieniają swoją heteroseksualną orientację, praktykowanie katolicyzmu, niechęć do dzielenia się ze sceny poglądami politycznymi… Twierdzą, że Eve powinny zagrać te „prawdziwe lesbijki”, które zrobiły ten spektakl, ale już wyjechały, bo nadszedł koniec serii premierowych pokazów w krakowskim Starym Teatrze.

Opowiedzenie o Eve od początku wiąże się więc z pewną trudnością, z oporem nie tyle materii biograficznej (o tym za chwilę), co performatywnej – jakby teatr nie był w stanie opracować chwytu odpowiedniego do tego, żeby zająć się taką historią, tą konkretną historią. Można uznać taki zabieg za pewnego rodzaju kokieterię – żyjemy w czasie, w którym coraz częściej padają pytania o polityczne (a więc związane z władzą) uwikłanie reprezentacji, o to kto i na jakich zasadach może wykorzystywać historie mniejszościowe, ale jednocześnie nie istnieją w tym zakresie żadne normy. Reżyserka Olga Ciężkowska i dramaturżki – Patrycja Kowańska oraz Martyna Wawrzyniak – wydają się za pomocą tej sceny zaznaczać własne stanowisko. Spektakl umocowują na pewnej wątpliwości dotyczącej prawa do zabierania głosu w tej sprawie, a może nawet pytaniu o to, czy tę historię da się opowiedzieć za pomocą takich strategii, jakimi dysponuje teatr, a więc na przykład strategii delegowania opowieści na osoby, którym podmiot tej opowieści jest obcy.

Biografia Eve Adams, czy – jeśli przywołać jej polsko-żydowskie imię – Chawy Złoczewer jest niezwykła i to nie przez splot historycznych wypadków, których w dwudziestym wieku doświadczały szczególnie boleśnie niektóre grupy, ale przez cechę, na którą wskazuje tytuł spektaklu – nieustraszoność. Trzeba być nieustraszoną, żeby wsiąść samotnie na statek płynący na inny kontynent, zajmować się (z pozycji kobiety, imigrantki, przedstawicielki klasy robotniczej) działalnością polityczną, kochać osoby tej samej płci w czasach, kiedy homoseksualizm był społecznie napiętnowany, a za opublikowanie książki o relacjach homoerotycznych można było trafić przed sąd. Twórczynie skonstruowały spektakl w oparciu o ślady, które pozostawiło to nieustraszone życie – dokumenty, listy, stenogramy z rozpraw sądowych, wspomnienia przyjaciół – ale korzystały też z fragmentów opowiadań zebranych w Lesbian Love, zrealizowanych współcześnie materiałów dokumentalnych oraz własnych wyobrażeń dotyczących tego, jak mogły wyglądać epizody z życia Eve i jaka ona była – ona, którą rodzice nazwali imieniem oznaczającym „życie”, „żywą istotę”1. Fragmenty te tworzą dramaturgię wykorzystującą dynamikę poszukiwania, odnajdywania, tracenia i ponawiania poszukiwań tytułowej bohaterki. Nawet jeśli w niektórych scenach konkretne epizody z jej życia prezentują się w rozbudowanej i koherentnej formie, to zaraz, żeby móc zrekonstruować jej losy, trzeba się uciec do fantazjowania na bazie szczątkowych informacji z listów czy wnioskowania negatywnego, jak było w przypadku informacji o jej śmierci. Wiemy, że zmarła w Auschwitz, ponieważ nie było jej wśród ocalonych.

eve.jpg

Eve Adams w Paryżu, wrzesień 1934 roku, fot. Archiwum Muzeum Bojowników Getta.

W tę poetykę fragmentaryczności wpisuje się scenografia Doroty Nawrot, która wykorzystała elementy architektoniczne (pionowe i pochyłe ścianki, przezroczysty podest), meble i obiekty takie jak stojaki w kształcie męskiej i damskiej sylwetki oraz elementy sugerujące tymczasowość całej konstrukcji – taśmy bagażowe z klamrami. Spektakl pozostawia w pamięci mieniące się jak w kalejdoskopie wrażenia wizualne i dźwiękowe – retro kapelusz noszony przez Alicję Wojnowską, kiedy ta gra Margaret Leonard, policjantkę, która doprowadziła do aresztowania Adams; niezręczny pierwszy pocałunek Adams i Leonard; Mikołaj Kubacki upozowany na Statuę Wolności; jazzowy koncert w queerowym klubie (muzykę stworzyła Magda Dubrowska)… Miękko prowadzone przez reżyserkę sceny są montowane z wyświetlanymi na ekranie informacjami o życiu Adams i fotografiami. Montaż tych dwóch jakości – surowych materiałów dokumentalnych i pulsujących życiem scen odgrywanych przez aktorów – jest kluczowy dla dramaturgii spektaklu, która opiera się nie tyle na ich kontrastowaniu, co traktowaniu komplementarnie. Dokumenty stają się materią dla pracy wyobraźni i scenicznych działań, a działania te pozwalają dostrzec w materiałach źródłowych ich związek z życiem – tym, co zanim zniknęło, było nieprzewidywalne, wibrujące, dynamiczne.

W kontekście opowiadania biografii osoby wykluczonej na wielu poziomach, warto zwrócić uwagę na to, jak dużą część dokumentów, z których korzystają obecnie osoby zainteresowane biografią Adams, wytworzyły urzędy i sądy, a więc instytucje, których działania były nastawione nie na to, żeby ją upamiętnić, tylko żeby udowodnić jej winę (działalność wywrotowa, publikacja nieobyczajnej książki) i wymierzyć karę (deportacja do kraju pochodzenia). W pewnym momencie postać Małgorzaty Gałkowskiej w scenie, którą aktorka gra z Dorotą Pomykałą wyznaje, że historia Adams napawa ją smutkiem – że tragiczna śmierć to jedno, ale ta niespełniona twórcza kariera, tułaczka, bieda. Bohaterka grana przez Pomykałę proponuje koleżance, żeby przestała zduszać tę historię własnym smutkiem. „Rozszczelnij to sobie” – mówi. Wtedy w każdym nienormatywnym ruchu Eve – w kontynuacji działalności anarchistycznej wbrew prawu; w życiu queerowego życia wbrew trudnościom, z jakimi się ono wiąże; w pozostaniu z ukochaną Hellą Olstein mimo że zmniejszało to szansę na przeżycie ich obu – będzie można dostrzec odwagę radykalnego życia, a nie tragizm losu. A takie życie nie pozostawia po sobie domkniętych dzieł i łatwych do wyrażenia sensów, często pozostawia po sobie mniej śladów niż jest to potrzebne, żeby ktoś mógł stać się na dobre częścią zbiorowej wyobraźni.

W końcowej części spektaklu pokazywane są dwa filmy dokumentalne. W jednym z nich francuska eseistka i aktywistka lesbijska Suzette Robichon pokazuje ulicę Eve Adams i Helli Olstein w Paryżu opowiadając o tym, jak ważne jest tego rodzaju upamiętnienie – trwałe wpisanie lesbijskiej historii w żywą tkankę miasta. W drugim filmie widzimy Olgę Ciężkowską, reżyserkę Nieustraszonej miłości Eve Adams, jak zawiesza na lampie jednego z mławskich budynków kartonową tablicę informującą o tym, że mieszkała w nim Eve Adams – Chawa Złoczewer. I oczywiście rozumiemy różnicę między formalnym nadaniem imienia ulicy a oddolną i nietrwałą inicjatywą upamiętnienia. Ale jednocześnie spektakl jest inną – może nie trwałą, ale afektywnie bardzo intensywną – artykulacją obecności lesbijek w społeczeństwie i historii.

W jednej z najbardziej poruszających scen spektaklu Dorota Pomykała opowiada o tym, jak przygotowując się do stworzenia roli w spektaklu wyobraża sobie, że żyje od lat z partnerką, którą kocha, a kiedy ta trafia do szpitala, nie może uzyskać od pielęgniarki informacji o jej stanie zdrowia, bo nie należy do najbliższej rodziny. W tej scenie aktorka ma absolutną emocjonalną kontrolę nad publicznością i za pomocą minimalnych środków odwołuje się do jej empatii i wyobraźni – dwóch ludzkich zdolności fundamentalnych dla odbioru teatru, ale też kluczowych dla tworzenia wspólnot i społeczeństw opartych na szacunku, wzajemnym wsparciu i akceptacji dla inności. Prostota formy performatywnej tej sceny, która realizuje się przez aktorski monolog, w ciekawy sposób rzuca światło na scenę pierwszą, gdzie na pierwszy plan wysuwają się problemy związane z opowiadaniem ze sceny „cudzych” historii. Okazuje się, że ten akt opowiadania nie-swojej historii, wyobrażonej narracji, nie musi być  zawłaszczeniem, może służyć jako forma skomunikowania się z doświadczeniem innego na tyle, na ile jest to możliwe wobec faktu, że nigdy nie będziemy mogli się nim stać i znaleźć się na jego miejscu. Pierwsza scena spektaklu i monolog Pomykały tworzą kontinuum wypowiedzi na temat etyki uprawiania teatru dokumentalnego czy biograficznego w kontekście mniejszościowym, ale też etycznego wymiaru obcowania z historiami wykluczonych innych.  

Scena Pomykały wyznacza też drugi z biegunów, między którymi rozpościera się historia tytułowej bohaterki. Pierwszym z nich jest biografia Eve Adams – pewien zestaw faktów osadzonych w dość jednak odległym historycznym i społecznym kontekście. Drugi jest precyzyjnie ulokowany w teraźniejszości – w niewielkiej widoczności lesbijek, ograniczonym zakresie praw osób queerowych w Polsce, szczątkowej obecności historycznych postaci queerowych w dyskursie o historii i kulturze. Spektakl Ciężkowskiej i jej współpracowniczek wpisuje się w nurt tworzony między innymi przez Karola Radziszewskiego w ramach Queer Archives Institute; Agnieszkę Małgowską i Monikę Rak – twórczynie Stowarzyszenia Sistrum i Lesbijskiego* Archiwum Wirtualnego; Błażeja Warkockiego, Alessandro Amentę i Tomasza Kaliściaka – zespół, który przygotował antologię polskiej literatury queer Dezorientację, a także regularnie publikujące na łamach „Dialogu” Justynę Szklarczyk i Alicję Nauman z duetu Lesbi Pensjonari2Działania w ramach tego nurtu koncentrują się w znacznym stopniu na pracy z archiwami i dyskursami historycznymi, ale są realizowane po pierwsze po to, żeby na bazie tych archiwów i tych dyskursów tworzyć queerową teraźniejszość, a po drugie po to, by odkłamać homofobiczne, szowinistyczne i normatywne opowieści o rzeczywistości, które ciągle kształtują zbiorową wyobraźnię.

Poza spektaklem jako performatywną – a więc afektywnie aktywną, ale i ulotną – formą upamiętnienia, wydarzyła się jeszcze jedna rzecz ważna w kontekście kultywowania queerowego dziedzictwa. Eve Adams została patronką Nowej Sceny Narodowego Starego Teatru na sezon 2024/2025.

Niech żyje Eve Adams!

 

Udostępnij

Zuzanna Berendt

Doktorantka w Katedrze Teatru i Dramatu UJ, Członkini kolektywu Pracownia Kuratorska, współpracuje z „Didaskaliami”.