Trochę o miłości. O tym, że jeśli ktoś zaszedł bardzo wysoko, tak wysoko, że wyżej nie można, to patrzy zwykle wstecz. Tam, gdzie już był, na szczyty zdecydowanie niższe, które już osiągnął.
Trochę o miłości. O tym, że jeśli ktoś zaszedł bardzo wysoko, tak wysoko, że wyżej nie można, to patrzy zwykle wstecz. Tam, gdzie już był, na szczyty zdecydowanie niższe, które już osiągnął.
Kiedy mężczyźni chowają się po krzakach, to widomy znak, że trwa rozgrywka. Dybią na pierwsze miejsce. Polują na trofeum.
Posuwają się do przodu zgodnie z miarą swoich możliwości. Liderzy sprintem sforują do przodu. Maruderzy cierpliwie czekają na swoją kolej.
Oddają rzut.
Co jakiś czas rozlega się okrzyk: Gotów! Z czasem jest on coraz głośniejszy, bo linia walki o prymat jest nieskończona, a ważne, by wszyscy zeszli z linii strzału. To trwa długo w pierwszej wiosenno-letniej spiekocie.
Poszłam z dzieckiem na wystawę. Wstrzymałyśmy oddech. Córka w zachwycie: ile możliwości, można się rozpędzić wyobraźnią jak pingwin brzuchem po stoku lodowca. Ja w przerażeniu: ile możliwości, muszę teraz sama zdecydować, co to nic oznacza.
Która galeria? Wszystko jedno. Na taką dezynwolturę odpowiedzi mnie stać.
Jest takie miejsce, w którym nie powinniśmy się znaleźć. Jest taki moment w czasie, kiedy myślisz – jesteś nie na swoim miejscu.
Staliśmy oboje pod drzewkiem szczęścia, na którym ludzie zawieszali życzenia. Ostatni dzień składania zamówień na lepszą przyszłość – drzewo uginało gałązki pod ciężarem zawieszek.