debil_fot._hawa.jpg

Schody, schody, schody
Jest u jakiegoś Bernharda taki dialog:
– Czy Gide wciąż pisze?
– Pisze. Pytanie, czy da się to jeszcze czytać.
Całkiem niedawno prowadziłem rozmowę na festiwalu Łódź Czterech Kultur po pokazie Debila Maliny Prześlugi w reżyserii Piotra Ratajczaka. Nie poszło mi, choć się przygotowałem i starałem ze wszystkich sił.
Nie wiem, czy w tym roku o jakiejkolwiek sztuce dyskutowano u nas tyle, ile dyskutowano o Debilu. Opowieść, której głównym bohaterem jest czterdziestolatek o umyśle pięciolatka, dzieliła odbiorców, zanim jeszcze trafiła na scenę. Obrywało się autorce za tytuł i dostawało za rzekomy brak empatii (choć, czy ktokolwiek w naszym pisarstwie zrobił ostatnio więcej na rzecz troskliwego szacunku wobec innych niż autorka przygód Lenia z Góry Deli Meli?). Sztukę atakowały autorytety i autorytety próbowały jej bronić. Dyskutowano i dyskutowano, a z każdym słowem dystans między stronami sporu rósł i rósł. Podczas rozmowy, którą prowadziłem, nie było inaczej. Może dlatego, że zacząłem od przypomnienia historii sporów, a nie od samego tekstu i spektaklu Piotra Ratajczaka?
A Ratajczak, jak to Ratajczak, umiał pożenić konkret satyry z serdecznością. Przede wszystkim zaś, odrealniając postaci, cały ciężar rozważań przywiązał do konkretnych pytań. Nie o to, co może pisarka, a czego nie powinna i nie o to, co może teatr, a czego nie może. Zapytał o codzienność osób z niepełnosprawnościami i o codzienność ich bliskich. O zmęczenie wiecznym poświęceniem i niekończącą się niemocą. O granice wolności osób, które wymagają nieustannej opieki i o to, co się stanie, jak te granice, na chwilę, przestaną obowiązywać.
Nie pytał więc o prawo artysty do wypowiadania się w cudzym imieniu. Artysta, zwłaszcza w teatrze, zwykle mówi nie od siebie, ale z nadzieją, że tego drugiego, za którego chce mówić, reprezentuje uczciwie i w dobrej wierze. Nie pytał, czy można użyć słowa „debil”, czy nie można. Nie zastanawiał się, czy Malina Prześluga poznała wszystkie aspekty życia osób z niepełnosprawnościami, czy może tylko ich dużą część.
Rozmowy o sztuce i jej naturze są ważne, ale czy najważniejsze w kraju, w którym niepełnosprawni i ich rodzice pozostawieni są samym sobie, zaś najważniejszym pomnikiem w kraju, dzień i noc strzeżonym przez odpowiednie służby, są strome schody? Na ich szczycie zaprotestują przeciwko władzy ci, którzy się tam wdrapią. Z niepełnosprawnością tam się już nie dostaniesz.
Schody są też elementem scenografii tego spektaklu. Gdyby nie dodana do nich barierka, to od pomnika z Placu Piłsudskiego różniłyby się już zupełnie niewiele. Główny bohater sztuki Maliny Prześlugi tych schodów się boi. I bez czyjejś pomocy się na ich szczyt nie wdrapie.
– Czy u nas wciąż się dyskutuje o Debilu?
– Dyskutuje się. Ale czy przypadkiem Malina Prześluga nie chciała, by dyskutować o czymś innym, a Piotr Ratajczak w swoim spektaklu celnie o tym przypomniał?