Malina Prześluga

Siedem lat minęło od pierwszego wystawienia „Najmniejszego balu świata” w poznańskim Teatrze Animacji. I chociaż ową realizację uznać można za debiut w teatrze instytucjonalnym, to Malina Prześluga pisać zaczęła znacznie wcześniej. Pierwszą sztuką tej urodzonej 27 maja 1983 roku w Trzciance autorki był napisany jeszcze w liceum utwór „Siostry De”. W czasie studiów na Kulturoznawstwie Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu brała udział w spektaklach teatralnych Grupy Prefabrykaty. W 2007 roku powstała „Ostatnia Wieczerza” (L’Ultima cena) stworzona w kooperacji z Accademia dell’Arte w Arezzo, rok później zaś „Granica pętli” pokazywana podczas Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Malta.

W sztuce dla dzieci Ile żab waży księżyc Malina Prześluga (jej sztukę dla dorosłych Wszystko jest dobrze, jesteśmy szczęśliwi drukujemy w numerze wrześniowym; właśnie wyszedł) tworzy dwie główne postacie: Króla i Chłopca. Król jest zaaferowany, zmęczony, wręcz poirytowany rządami państwem. Ale godzi się na ten znój, bo skrycie bardzo kocha władzę i siebie jako władcę.

Przeglądając zaległe periodyki trafiłem na wywiad z Klarą Bielawką zamieszczony parę miesięcy temu w „Teatrze”. A w nim niespodziane, szczere wyznanie o bezpośrednich interakcjach pomiędzy sceną a widownią. „Sama jako widz nie znoszę być zaczepiana w teatrze przez aktorów – czytałem. – Ale jako aktorka nie mam z tym problemu”.

Jest u jakiegoś Bernharda taki dialog:

–  Czy Gide wciąż pisze?

–  Pisze. Pytanie, czy da się to jeszcze czytać.

Całkiem niedawno prowadziłem rozmowę na festiwalu Łódź Czterech Kultur po pokazie Debila Maliny Prześlugi w reżyserii Piotra Ratajczaka. Nie poszło mi, choć się przygotowałem i starałem ze wszystkich sił.

Do finału piętnastej edycji konkursu o Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną zakwalifikowały się dramaty pieśni piekarzy polskich Mariusza Gołosza, Sandwichman – człowiek lodu Artura Pałygi, Edukacja seksualna Michała Buszewicza, Tysiąc nocy i jedna. Szeherezada 1979 Magdy Fertacz i Jeszcze tu jesteś Maliny Prześlugi.

Mówisz, że Dawno nie było komu śpiewać to tekst wyjątkowo dla ciebie ważny. Dlaczego?

Wróżymy z ręki. Przesuwamy wzrokiem po zmęczonej skórze: linia głowy, linia serca, linia życia, wszystkie zatarte jak wgłębienia w starej monecie, ledwie widoczne. Tylko jedna, która biegnie przez sam środek dłoni każdego z bohaterów dramatu Prześlugi, od razu rzuca się w oczy: linia wkurwu. Głęboka, bruździsta oś ich życia.