zrzut_ekranu_2025-03-17_132919.png

Filip Matwiejczuk, fot. archiwum autora.

Grzyby są po prostu czadowe

W numerach
17 Mar, 2025
Styczeń
2025
1 (815)

Z Filipem Matwiejczukiem, autorem "Pleśni i keczupu", rozmawia Kornel Cymerman

Kazano mi zapytać, co masz w lodówce.

W mieszkaniu, które wynajmuję w Warszawie, to zazwyczaj mam po prostu tylko jajka. Czasem mleko. I czasem w zamrażalniku mięso mielone albo pierś z kurczaka. No i do tego rzeczy współlokatora. A w domu rodziców to jest dużo różnych rzeczy. Dużo sosów, trzy keczupy, jeden do połowy zużyty, jest stary, drugi, nowy, nigdy nieotwierany, a trzeci też nowy, niedawno otwarty.

A czy taka historia, jak opisana w Pleśni i keczupie, mogłaby się wydarzyć z jajkami w roli głównej?

Jajka pojawiły się tam epizodycznie, bo one nie były zbyt inteligentne. Głównie co robiły, to się turlały. I były agresywne.

Jak to się stało, że ta historia przyszła do ciebie? Czy też została przez ciebie odkryta, wynaleziona, wymyślona? 

To było tak, że oglądałem Krowę i Kurczaka. I był taki odcinek z 1997 roku, który nazywa się The Ugliest Weenie, Najbrzydsza Kiełbaska1. I było w nim, że Krowa napisała dramat szekspirowski o najbrzydszej parówce. I wystawili go w szkole. I jakoś mnie bardzo rozbawił i zafascynował koncept dramatu poetyckiego o parówce. Najbrzydszej. No i wtedy otworzyłem plik Worda i zacząłem pisać. Nie stricte poetycko, tylko taką prozą, która udaje poemat, czyli właśnie w kolumnie. Więc niekiedy w tym moim dramacie przerzutnie są trochę od czapy, ale to właśnie o to chodzi, w poemacie też ma się wrażenie, że przerzutnie są niekiedy od czapy.

Pisałem przez dwa lata, bo miałem długie okresy przerw. Często mam tak, że piszę rzeczy latami, ostatnio wróciłem do opowiadania, które zacząłem cztery lata temu i dopiero miesiąc temu skończyłem. Tekstów zaczętych mam dużo, ale często wracam do nich po miesiącach, po latach. Pleśń i keczup skończyłem teraz na rzecz gliwickiego konkursu imienia Różewicza, ale przepadł, nie przeszedł dalej.

Nie?! Skandal!

Pomyślałem, „wiadomo, nowatorska forma”. Tylko, że problem jest taki, że nowatorskie formy mają to do siebie, że są nowatorskie, jeżeli ogół uzna, że są nowatorskie, bo kiedy te formy są nieznane, „nieznane nowatorskie formy”, to wtedy one w ogóle są niezauważane.

Chociaż ta forma nie wydaje mi się już dzisiaj taka nowatorska.

Pisałem to, myśląc nie tylko o dramacie elżbietańskim, czy też o Manfredzie Byrona, ale też myślałem o dramacie austriackim i niemieckim, o Heinerze Müllerze, który zajmował się dekonstruowaniem i przetwarzaniem form dramatycznych, czy o Helmucie Kajzarze.

A nie myślałeś – co mi się narzucało przy lekturze – po prostu o Homerze? Albo o Pieśni o Rolandzie, czymś w rodzaju średniowiecznych chansons de geste – bo jest tu wielki oddech epicki.

Lubię takie rzeczy jak Pieśń o Rolandzie, Tristan i Izolda, Percewal z Walii, Rzecz o Alkasynie i Nikolecie, Powieść o Róży, bardzo lubię formę średniowiecznych pieśni, ale to nie było coś, o czym myślałem przy pisaniu. Myślałem raczej o literaturze fantasy i o mangach, bo wtedy intensywnie czytałem Berserka i stąd cielesne motywy apokaliptyczne: że na ścianach lodówki otwierają się wielkie oczy; stąd motywy kosmogoniczne, jakieś mityczne bestie i tak dalej. Więc to są takie inspiracje: kreskówki, manga, literatura fantasy, literatura średniowieczna w pewnym sensie też, poematy dramatyczne romantyzmu, Shakespeare i pewnie coś jeszcze… A, no tak, jeszcze koledzy porównywali to do filmu Sausage Party2, którego w ogóle nie oglądałem, ale wiem, że jest bardzo zabawny, bo chodzi o to, że tam też są produkty w lodówce, które traktują rękę człowieka, jak boską istotę. Podoba mi się, że komuś może się z moim dramatem skojarzyć kiepska komedia dla dorosłych ze zboczonym humorem, u mnie też jest przaśny, zbereźny humor, w tych momentach, kiedy bohaterowie oglądają telewizję… Siedzą takie stare dziady przed telewizją i się cieszą, że tam są sprośne piosenki.

Parówki w ogóle zdają się wdzięcznym przedmiotem różnych opowieści, dobrze nadają się do antropomorfizacji, co wykorzystują w reklamie producenci pewnej znanej marki parówek…

No tak, Berlinki, tak, tak. Mam dwie ulubione reklamy Berlinek. Jedna to  parafraza rysunku idealnego człowieka Leonarda da Vinci, tylko zamiast człowieka wpisana jest w okrąg parówka. A druga pojawiła się na fali popularności albumu Brat Charlie xcx, to była parówka stylizowana na Charlie xcx.

Gdyby firma Morliny zaproponowała ci bardzo dużo pieniędzy za przełożenie Pleśni i keczupu na długometrażową reklamę, tobyś się zgodził?

Chyba tak, nie śmierdzę groszem na ten moment, więc tak, jak najbardziej.

W tym kontekście wielkich tradycji epickich aż się prosi o pytanie, czy są inne opowieści z tego uniwersum? Czy dowiemy się kiedyś czegoś o młodości Serdla, o starości parówki z serem? Czy dla młodych widzów/ czytelników planujesz może spin-off o przygodach karalucha zerwanego ze smyczy?

No właśnie nie. Pomysł wymyślania kolejnych opowieści na ten temat jakoś tak mnie odstręcza. W samym tekście są różne sugestie dotyczące tego, co mogło się dziać wcześniej, pomiędzy i tak dalej, ale rozbudowywanie ich zabiłoby ich siłę jako sugestii właśnie. Gdyby miały się pojawić inne historie, to musiałoby to być w zupełnie innej formie.

Jak już miałbym sobie teraz coś wyobrażać, to może formę jakichś takich krótkich anegdot, żartów, jakichś takich przypowiastek, takich, może formułę gesta – to są takie krótkie przypowiastki moralizujące, często obyczajowe, forma znana w literaturze rzymskiej, eksplorowana w średniowieczu, ale to chyba byłoby takie czerstwe tak naprawdę… jakieś historie o czynach Serdla i anegdoty o nim, nie wiem...

Ale wiesz, że Mateusz Górniak napisał jakby fanfik do Pleśni…? Taki jakby prequel o losach Serdla, jeśli można tak powiedzieć.

Tak, wiem i podoba mi się. On to inaczej ugryzł, skupił się bardziej na postaciach i na samej lodówce. Ja bym pewnie się skupił na zwyczajach różnych innych społeczności, na przykład szpinaku z zamrażalnika. Szpinak wydaje się czymś w rodzaju jakiejś zaginionej cywilizacji, albo upadłej cywilizacji, która kiedyś była wielka, światła, ale z pewnych względów – czy to z powodu własnej pychy, czy tego, że świat się zmienił – ginie. Lodówka z Pleśni i keczupu nie była mała, tam były jeszcze inne produkty, które wyginęły albo zostały zabrane, kiedyś jak ta lodówka działała, to dochodziły też nowe produkty. Żeby to napisać, musiałem zrobić w głowie szkic tego świata i jego zasad.

Pleśń i keczup to epos, chanson de geste, opowieść o bohaterach i ich czynach, jednostkach uwikłanych w historię, ale to także traktat filozoficzny, czy nawet historiozoficzny. Co mówią nam pleśń i keczup jako wartości we współczesnym świecie? Czy rozumiesz je raczej po manichejsku czy po heglowsku? Czy keczup jest metaforą kapitalizmu a pleśń jedyną dostępną nam formą oporu w czasach apokalipsy? Resist like a mould?

Kolejną ważną inspiracją do pisania było dla mnie myślenie apokaliptyczne i to, w jaki sposób dzisiaj myślimy apokaliptycznie, czyli przede wszystkim, myśląc o zagładzie klimatycznej, o tym, że robi się coraz cieplej i z ciepłem przychodzi śmierć. Oprócz tego inspirowało mnie myślenie apokaliptyczne w  różnych systemach mitologicznych, czy to  Apokalipsa, Sąd Ostateczny, ognie piekielne, czy to Ragnarok, te opowieści, w których pojawiają się płomienie i rozpad. Ale też każda taka opowieść niesie ze sobą obietnicę nowego świata, jakiegoś Jeruzalem, czy też cywilizacji po Ragnaroku; i w tym nowym świecie zmieniają się zasady funkcjonowania rzeczywistości i psychiki jej mieszkańców. Więc u mnie jest tak, że produkty po prostu się psują, rozpadają, ale są też takie rzeczy w lodówce, jak grzyby czy pleśń.

W  lodówce zawsze jest pleśń, tylko nie zawsze jest widoczna. Kiedy produkty ulegają rozpadowi, to rosną siły pleśni, grzyby wzrastają i  dlatego to, co na południu, przestało być mroźnym południem, a  stało się bagnami południa, gdzie rozwinęła się cywilizacja kompostu, mówiąc językiem Donny Haraway. Z  tą pleśnią to  jest też trochę żart, a  trochę nie-żart z  myślenia nowomaterialistycznego. Grzyby są ważną figurą w  myśleniu nowomaterialistycznym.

Ale też grzyby są też po prostu cool, po prostu są czadowe. Jest teraz taki nurt myślenia o grzybach jako o innej inteligencji, nieoczywistej i o ich nieodkrytych, tajemniczych działaniach.

U ciebie grzyby mają nie tylko inną inteligencję, ale też inną aksjologię i to mi się wydaje bardzo ciekawe. To że im nie zależy na jakimś indywidualnym sukcesie ani też na odniesieniu sukcesu jako cywilizacja, tylko właśnie na jakimś kolektywnym trwaniu po prostu, do którego zaproszone są też inne byty?

Tak, tak jest. I jeszcze używają innych zaimków. 

O!

W pewnym momencie pisania zauważyłem, że mam głównie postacie męskie i nie podobało mi się to, więc stwierdziłem, że grzyby będą używać zaimków żeńskich wyłącznie, no bo czemu nie. To są one grzyby, a nie oni grzyby. One pleśnie. Trochę nie mogę ich sobie domyślić do końca, ale grzyby myślą w inny sposób niż pozostałe produkty lodówkowe, których myślenie jest bliższe myśleniu ludzkiemu, czy to w myśleniu magicznym, czy w racjonalnym, czy w emocjach. One myślą i czują jak ludzie, a grzyby po prostu działają, ale to jest właśnie nieodkryte do końca, w jaki sposób działają. I po prostu są. Nie pomyślałem o tym, jako o strategii oporu. Czy one mają spór z keczupem? Kurczę, ja nie wiem tak do końca, co to jest ten keczup, ale stwierdziłem, że muszę dać coś, o czym nie wiem do końca, czym jest.

Charakterystyczne dla literatury obecnie jest to, że autor, autorka mają wszystko dokładnie obmyślone, a mnie bawią takie sytuacje, żeby dać coś, o czym w ogóle nie mam bladego pojęcia. Taki jest keczup. Ja wiem, że w tekście keczup jakoś działa, jakoś się o nim mówi, ale tak naprawdę czym jest, to nie wiem. Po prostu w pewnym momencie zostały otworzone butelki keczupu, ale jak to wyglądało? Wiadomo tylko, że gdy doszło do ostatecznego rozwoju pleśni, to produktów już nie było, tylko keczup. Produkty – jak się okazało w finale dramatu – służyły jedynie do zbudowania i uruchomienia tego drugiego światła na dole, uruchomienia machiny, która tam była, i która miała doprowadzić do tego, że trzewia, podszewka tej metafizyki, tego świata, czyli lodówki, zostały opanowane i przez pleśń, i przez keczup, które miały być taką siłą napędową całej rzeczywistości świata, czyli tej lodówki, wnętrza lodówki zostały otwarte i też ściany zostały opanowane i przez pleśń, i przez ketchup, które miały być taką jakby siłą napędową całej rzeczywistości.

Poza tym, one funkcjonują jak takie istoty kosmogoniczne, mitologiczne, boskie, w dramacie szekspirowskim albo romantycznym, które na samym początku dramatu dyskutują o losach swoich podopiecznych, bohaterów, wiedzą o nich to, czego oni sami nie wiedzą. No i ostatecznie te boskie istoty, które mają tych swoich podopiecznych, doprowadzają do uruchomienia lodówki już nie jako świata, a jako machiny wojennej.

Cała rzeczywistość, lodówka, staje się czempionem w kosmogonicznej wojnie, o której opowiadają boskie istoty z drugiego aktu. Powstał przez działania istot, które będą wyglądały jak najdziwniej i myślały w najdziwniejszy sposób, żeby dojść do najbardziej dziwnego rezultatu, który ostatecznie d z i a ł a. Inspiracje tutaj były może mniej Heglowskie – bo nie podejmuję się dyskusji na temat filozofii Hegla – a bardziej Deleuzjańskie: myślenie kłączaste, w  którym nie idzie się wyznaczonym korytarzem, a przecina się ściany.

Mówiąc „Heglowskie”, miałem na myśli jedynie taką wizję historii, która jest historią celową, nadchodzą kolejne etapy rozwoju i czy pleśń jest może takim nowym, lepszym etapem w dziejach świata, czy może pleśń i keczup zawsze będą się – nie wiem – spierać, walczyć ze sobą albo koegzystować?

Trudno stwierdzić, bo zrobiła się wielka taka narośl tej masy pleśniowo-keczupowej w środku całego tego świata i tak naprawdę już nie jest w interesie istot, które myślą racjonalnie rozważać, co pleśń i keczup będą robiły w przyszłości. Kurczę, strasznie mistycyzujący wyszedł mi ten dramat. Ale ten mistycyzm bierze się po prostu z fascynacji popkulturą, literaturą fantasy i anime, komiksami Marvela czy DC Universe, gdzie mamy do czynienia z takim bardzo rozbudowanym myśleniem kosmogoniczym, gdzie ścierają się z sobą w wielkich walkach już nie istoty, a całe wszechświaty, kolejne uniwersa. Każdy użytkownik popkultury może wymyślać kolejne uniwersalne plany, kolejne wymiary. Literatura niegatunkowa jest ostatnio skromniejsza, szczególnie literatura polska, gdzie zatrzymujemy się na prywatnych doświadczeniach. Tymczasem – ja  wychodzę z takiego założenia – te prywatne doświadczenia, niepokoje, traumy można również przekazać na sposób epicki, a niekoniecznie grzebiąc się we własnych flakach. Mogę o nich opowiedzieć przez dziwne bajki.

Czy wyobrażasz w sobie swój dramat na scenie?

W zasadzie tak. Choć wydaje się, że nie jest to najłatwiejsza rzecz do zrobienia na scenie, ale romantyczne dramaty poetyckie też wydawały się trudne do wystawienia, a trafiały na deski teatru. Tylko tutaj potrzebny byłby reżyser, który dokonałby swojej interpretacji dramatu.

Jego czytanie może być utrudnione przez tę szczególną formę zapisu dialogu i didaskaliów, ale to się da rozczłonkować, rozłożyć. Teraz czytam dramat Petera Handkego Nadal burza, i jest zapisany jak proza i jest bardzo tutaj nawalone tekstu, ale jest to dramat. Dramaty Jelinek też są taką dużą masą tekstu, i ona mówiła, że to jest też zadanie dla reżysera, praca z tym tekstem. Słabo się znam na teatrze, nie bywam tam za często, a nawet nie przepadam, ale mam przyjaciół, którzy znają się lepiej, a mi się po prostu podoba dramat jako forma literacka.

  • 1. The Ugliest Weenie, odcinek autorstwa Grega Emisona i Davida Feissa, wyreżyserowany przez Davida Feissa i Roberta Alvareza, wyemitowany po raz pierwszy 12 sierpnia 1997 roku. Fragmenty, w tym piosenkę Najbrzydszej Kiełbaski, można obejrzeć w serwisie YouTube. (Red.)
  • 2. Sausage Party, reż. Conrad Vernon i Greg Tiernan, USA 2016. Opis z Filmwebu: „Historia Franka, parówki, która odkrywa prawdę o sobie – o tym, kim jest i jaka jest jej rola”. (Red.)

Udostępnij

Filip Matwiejczuk

poeta, redaktor i krytyk literacki, publikował w magazynach „Kontent”, „Wizje”, „Notatnik Literacki” i „Dwutygodnik”. Autor dwóch książek poetyckich Różaglon (2020) i Pasożyt (2023). W 2020 otrzymał nagrodę Krakowa Miasta Literatury UNESCO. W 2024 opublikowany w katalogu wydawniczym Instytutu Książki New Books From Poland. Jego teksty były tłumaczone na język ukraiński, rosyjski, angielski i szwedzki. Członek duetu noisowego Nudy.