tagi

W swoim najnowszym dramacie Lukas Linder trąca bardzo drażliwą strunę. Można przypuszczać, że tekst młodego Szwajcara – którego premierę w teatrze w Bazylei zaplanowano na początek nowego sezonu – nie przypadnie do gustu obywatelom rozmawiającym przy niedzielnym obiedzie o zagrożeniu inwazją muzułmańskich migrantów. Linder nie uprawia publicystyki, nie komentuje sytuacji politycznej i społecznej wprost, ale nie pozostawia wątpliwości, że najchętniej rzuciłby swój tekst przed oczy zapatrzonych w wiszący na ścianie w saloniku gobelin z wydzierganą nań postacią Wilhelma Tella.

„Rozgrywa się w mieszkaniu Wiktora i Rene oraz w męskich toaletach hotelu Krywań. Sztuka jest na tyle fikcyjna, że może przypominać rzeczywistość, albo jest tak rzeczywista, że może wydać się wymyślona” – pisze w pierwszych didaskaliach Viliam Klimáček, doskonale zapowiadając atmosferę tej niedługiej komedii z gorzkimi akordami. Komedii o Słowacji wielu prędkości, zarówno ekonomicznych, jak i obyczajowych.

Nie tylko podróżujący palcem po mapie, miłośnicy prozy Paula Austera iwielbiciele filmów Spike’a Lee chcieliby czasem pomieszkać na Brooklynie. Ta część Nowego Jorku wydaje się dzisiaj bardziej urozmaicona niż – połączony z nią słynnym mostem – Manhattan. Tętniące życiem ulice, parki i zaułki, inspirujące bary i modne restauracje wypełnione są ludźmi, którzy – korzystając z wszystkich przywilejów życia w wielkim mieście – muszą radzić sobie także z samotnością; typowym problemem w nowoczesnych, wielkomiejskich, zatomizowanych społeczeństwach pozbawionych pierwotnych więzi.

Sztuka Meteoriten (Meteoryty) Sashy Marianny Salzmann – znanej w Polsce dotychczas jako Marianna Salzmann, autorka utworu Mame loszn, język przodków – mogłaby równie dobrze nosić tytuł Metamorfozy albo Nowe metamorfozy, gdyż  jej głównym punktem odniesienia jest właśnie poemat Owidiusza.

Sztukę Dušana Kovačevicia w wykonaniu belgradzkiego Teatru Zvezdara obejrzało kilkadziesiąt tysięcy widzów. Pewno nie bez wpływu na ten sukces pozostaje reżyseria i aktorstwo, ale nie ulega wątpliwości, że autor musiał znaleźć jakiś kod porozumienia z publicznością. Że mówi jakimś narzeczem intuicyjnie zrozumiałym dla mieszkańców kraju, który ekonomiczne prosperity kojarzy wyłącznie z dość odległą przeszłością.

Sztuka użytkowa dla dwojga aktorów. On – lat sześćdziesiąt sześć, „może jeszcze całkiem, całkiem podobać się kobietom” i Ona – „niepodobna sobie wyobrazić, jak wyglądała w młodości”. Są kłótnie, kwiaty, pocałunki, tragiczne deklaracje i romantyczny finał.

Umbettung to dopiero druga sztuka w dorobku Jensa Albinusa (ur. 1965) – duńskiego aktora i scenarzysty znanego publiczności przede wszystkim z filmu Idioci Larsa von Triera, w którym zagrał główną rolę. Albinus od wielu lat z powodzeniem występuje w produkcjach filmowych i telewizyjnych, ale jest także wziętym aktorem teatralnym w Danii, jak również w Niemczech i Szwajcarii. Od niedawna z powodzeniem próbuje swoich sił także jako autor dramatyczny i reżyser.

W lipcu 2012 roku rozpoczęła się bitwa o Aleppo, największe miasto w pogrążonej w wojnie domowej Syrii. Trwające prawie cztery i pół roku walki, relacjonowane za pomocą filmów, zdjęć, świadectw tych, którzy walczyli, którzy nieśli pomoc, którzy stracili wszystko, i tych, którym udało się wydostać, stały się symbolem współczesnego świata. Symbolem bezczynności i bierności, z jaką reszta świata patrzyła na dziejącą się tragedię, symbolem kryzysu uchodźczego, symbolem niewyobrażalnego cierpienia i niewyobrażalnych zniszczeń.

Temat rewolucji francuskiej wraca do teatru na tyle często, że chyba najwyższy czas uznać ją za jeden z żywych mitów kultury, już nie tylko francuskiej (by przypomnieć choćby drukowane przez nas w numerze 3/2017 Żony stanu, dziwki rewolucji, a może i uczone białogłowy Jolanty Janiczak). Jak każdy mit rewolucja staje się przedmiotem krytycznych refleksji związanych z czasem ich formułowania – jaka rzeczywistość, taka opowieść o rewolucji.