potwór

Badacze historii Kościoła starożytnego określają Grzegorza z Nazjanzu jako osobę o naturze wrażliwej, ze „znikomymi zdolnościami i skłonnościami do działalności praktycznej”1. Grzegorz miał pracować zrywami, tylko od czasu do czasu włączając się w życie publiczne.

Zawsze oglądając filmy o Godzilli, myślę o ludziach, którzy nie są ich głównymi bohaterami, to znaczy nie zajmują się opracowywaniem rządowego planu pacyfikacji potwora za pomocą nowoczesnych technologii albo nie realizują wobec niego prywatnej krucjaty zemsty. O ludziach wsiadających do kolejki miejskiej, której wagon Godzilla zdejmuje z torów i miota nim wściekle w znajdujący się nieopodal budynek, albo o ludziach siedzących w tym budynku i ich twarzach zastygniętych w szoku zbyt potężnym, by mógł uruchomić w nich impuls ucieczki.

KONTEKSTY POPULARNOŚCI FRANKENSTEINA NA POLSKICH SCENACH TEATRALNYCH

Kiedy to piszę, pojawia się wiadomość, że tej jesieni na Netflixowe ekrany ma wejść Frankenstein w reżyserii Guillermo del Toro. Film będzie rzecz jasna inspirowany powieścią Mary Shelley z 1818 roku. Można się spodziewać, że del Toro sobie poradzi.

Jest pewien problem z przetłumaczeniem frazy „good for her”, ponieważ, jak na złość, po polsku mówimy „dobrze jej tak”, mając na myśli coś zgoła przeciwnego: doigrała się, zasłużyła sobie na swój los. Po angielsku tymczasem oznacza to, że los ułożył się dla niej pomyślnie i cieszymy się z tego, bo jej się należało. I dobrze dla niej.