01.jpg

Fot. Magda Mosiewicz

Pokolenie Le Madame

Rita Müller
W numerach
Luty
2022
2 (783)

FOTOESEJ: MAGDA MOSIEWICZ

RÓŻNORODNA WSPÓLNOTA JAKO PROJEKT POLITYCZNY

„To było miejsce gejowskie, miejsce lesbijskie, miejsce feministyczne, dla Zielonych, dla ekologów. Czyli taki zupełny miks” – opowiadała Katarzyna Szustow o działającym w latach 2003-2006 na warszawskim Nowym Mieście klubie Le Madame. Wypowiedź byłej dyrektorki artystycznej pojawia się w filmie Le Ma! nakręconym przez artystkę, Joannę Rajkowską w 2006 roku, podczas strajku okupacyjnego w obronie klubu. 

Osoby związane z Le Madame aktywnie tworzyły kulturę, która reprezentowała różnorodność bywalców klubu. Na scenie Le Ma gościli często performerzy i performerki tematyzujący nienormatywność płciową i seksualną – tutaj twórcy i twórczynie mogli mówić we własnym imieniu do widowni, która nie była im obca. Według założycieli prowadzenie klubu było działaniem politycznym, a wiele queerowych osób znalazło tu swoje miejsce. „My jesteśmy przestrzenią polityczną. To trzeba przyznać, że myśmy zawsze otwarcie mówili, że będziemy stali za prawem osób wykluczonych ze społeczeństwa, czyli gejów, lesbijek, niepełnosprawnych” – podkreślała Katarzyna Szustow. 

1.jpg

Po jednej stronie taśmy komornika czytanie, gry, rozmowy, koncerty, wykłady, wygłupy. Po drugiej...

Według badaczki medialności i polityczności teatru, Doroty Sajewskiej, polityczność Le Madame przejawiała się przede wszystkim w tym, że nie chodziło tu w żadnym wypadku o jakąś ściśle związaną grupę, partię czy organizację

Stygmatem tego miejsca była przede wszystkim prowokacyjna walka z wszelkimi przejawami rasizmu i szowinizmu, która jednocześnie stanowiła walkę o emancypację społecznych, seksualnych i etnicznych mniejszości, o rozszerzenie demokratycznych i obywatelskich praw dla politycznie i społecznie upośledzonych w Polsce grup – kobiet, homo- i transseksualistów, jak również mieszkających w Warszawie imigrantów. 1

Dorota Sajewska jako pierwsza sproblematyzowała z perspektywy czasu to, jakie znaczenie miała działalność klubu dla współczesnej kultury – w książce Pod okupacją mediów pisała o pokoleniu Le Madame. Na doświadczenie pokoleniowe osób związanych z tym miejscem składało się zarówno siedzenie w klubie z butelką piwa, oglądanie spektakli, uczestniczenie w organizowanych tu dyskusjach, jak i pamiętna obrona Le Madame. „Ta wspólnota zawiązała się przez wydarzenie, jakim była okupacja klubu, po czym się rozsypała. W Le Madame spotykali się ludzie, którzy w innej sytuacji nie mieliby ze sobą wiele wspólnego.” 2 Ostateczne zamknięcie Le Madame poprzedził długotrwały proces powtarzających się prób eksmisji podejmowanych przez władze miejskie. To właśnie podczas dwóch kolejnych okupacji sympatycy klubu stawali się jego zaangażowanymi obrońcami i obrończyniami.

„Spektakularność oddziaływania Le Madame z pewnością nie byłaby możliwa, gdyby nie media i nie polityczne tło, w jakim przyszło działać galerii” 3 – pisała Sajewska. Sprawa Le Madame zaczęła być głośna w 2005 roku po pierwszych próbach eksmisji klubu, do których doszło, gdy Warszawą zaczęło rządzić Prawo i Sprawiedliwość. W kolejnych latach media regularnie pisały o Le Ma i śledziły usiłowania Stowarzyszenia Le Madame o zachowanie lokalu i możliwość dalszego działania mimo niesprzyjającej polityki Urzędu Miasta. Obserwowana w napięciu ostateczna eksmisja klubu stała się dla wielu osób symbolem tego, jak władza traktuje niezależne środowiska rozwijające się w Warszawie i innych miastach. „Niewątpliwie środowisko Le Madame po raz pierwszy po 1989 roku na taką skalę użyło środków masowego przekazu do rozpowszechniania idei artystycznych, sprawiając, że dopiero fuzja programu i mediów zadecydowała o sukcesie tej sceny” – uważa Dorota Sajewska. Jednak fenomen Le Madame nie został jeszcze dokładnie opisany. O jego sławie zadecydował zarówno bogaty i wyjątkowy program artystyczny, jak i burzliwa historia klubu, na którą składają się ciągłe problemy związane z wynajmem lokalu przy Koźlej 12. 

Te problemy rekonstruuję przede wszystkim na podstawie artykułów prasowych, a także filmu Rajkowskiej dokumentującego ostateczną eksmisję. „Epoka klubowej prosperity zaczęła się i nagle się skończyła” – pisał Bartosz Sadulski w Delfinie w malinach:

Ze świecą szukać piosenek, wierszy czy opowiadań opiewających kulturalne eldorado początku wieku, zupełnie jakby wolna, klubowa Polska okazała się zbiorowym snem, przez który przedefilował z rolą życia nawet John Malkovich. Powstał mit przełomu, mit Polski przedunijnej, w której jeszcze przez krótki moment wszystko było możliwe, w której drugi Berlin kiełkował jak rzeżucha, a Londyn zaczynał się za Piasecznem. 4

Londyn i Berlin pojawiają się w opowieściach założycieli Le Madame (a klub faktycznie odwiedził John Malkovich – ale o tym później). „Gdy byłem w Londynie, spodobał mi się tamtejszy tygiel kultury, zdarzeń i ludzi. W Warszawie wszyscy mieli pozwieszane głowy” 5 – wspomina Krystian Legierski. Katarzyna Szustow też podróżowała do Londynu i Berlina w czasach studenckich. Oboje uważali, że w Warszawie brakuje kulturotwórczych, wesołych i inkluzywnych miejsc, jakie tam zobaczyli. Postanowili więc zaimportować ideę z Zachodu i zrealizować ją w Warszawie. A więc także w historii Le Madame pojawia się napięcie związane z kompleksami Polski próbującej naśladować zachodni styl życia. „Co prawda nie zrobimy londyńskiego multi-kulti, ale możemy tych wszystkich ludzi zaprosić do jednego miejsca” – uznał założyciel klubu, Krystian Legierski. 

3jpg.jpg

Blokada została przerwana przez tłum tańczący w rytm hitu Justice „Because we are your friends / You’ll never be alone again / Come on, come on…”. Znów można było wchodzić i wychodzić.

Nazwa klubu podkreśla jego programowe założenia praktykowania różnorodności i afirmacji odmienności; „Le” to rodzajnik męski, „Madame” oznacza panią, damę. Wystrój oczywiście też nie był bez znaczenia: wielkie drzwi do przeszklonej poprzemysłowej hali, w środku bar z piwem i tostami, fontanna i darkroom, toalety bez podziału na męskie i żeńskie, co podobno „wprowadzało zabawną konfundację”, zamiast krzeseł łóżka, szezlongi, a nawet wanny. Według Karoliny Krawczyk, opisującej „najmodniejszy klub w stolicy” w miesięczniku „Teatr”, Le Madame dla każdego może oznaczać coś innego:

Jedni wpadną tu na taneczną imprezę weekendową, inni na projekcję filmu, promocję książki, gorącą dyskusję polityczną, wegetariańską akcję w obronie zwierząt, wernisaż albo kontrowersyjny performance. Jeszcze inni po prostu na dobrą kawę, którą można wypić leżąc na wygodnej kanapie, w leniwej atmosferze pełnej tolerancji i kompletnego luzu. Le Madame ma wiele twarzy – to również prężnie działająca teatralna scena impresaryjna, szczególnie gościnna dla przedsięwzięć młodych, niezależnych i odważnych. 6

POCZĄTEK I ZAPOWIEDŹ KOŃCA

We wrześniu 2003 roku Krystian Legierski i Elżbieta Solanowska otworzyli klub w dawnej fabryce aparatury pomiarowej do czołgów na warszawskim Nowym Mieście. Jak opowiadał o początkach Le Madame Legierski, na siedzibę przy Koźlej 12 trafili przypadkiem, wybierając się na oglądanie posesji pod numerem 14:

Administrator prowadził nas przez zadaszoną brudnym szkłem halę, w której stały maszyny i pachniało smarem […]. Nie chciałem iść dalej. „Panie, ale tu trzeba by wszystko wyremontować, zmienić”. A ja: „Ale my nic nie chcemy zmieniać”. Łóżka, krzesła, fotel, lampy, stoliki ojciec Elżbiety przywiózł na przyczepce z Mazur. Ela posadziła w hali chmiel, który wszędzie plątał się po rurach. 7

Na początku okoliczni mieszkańcy byli niechętni tej inicjatywie. „Któregoś dnia tych radosnych przygotowań do Krystiana podeszła na Koźlej starsza pani w różowej bluzce: «Co tu się dzieje?». «Otwieramy nowe miejsce» – odparł Krystian. «Nigdy na to nie pozwolimy» – zapowiedziała dama i oddaliła się.” 8 Sąsiedzi co jakiś czas wzywali policję, bo przeszkadzało im głośne zachowanie osób wychodzących z imprez i przedstawień odbywających się w Le Madame. W końcu zarządowi wspólnoty udało się zebrać podpisy mieszkańców i złożyć petycję do miasta o usunięcie klubu z Koźlej.

W 2005 roku sąd orzekł, że Przedsiębiorstwo Elektronicznej Aparatury Pomiarowej Eureka, od którego Le Madame wynajmowała lokal, bezprawnie zajmowało kamienicę. Urząd Miasta domagał się w związku z tym eksmisji dotychczasowych najemców.

Urzędnicy triumfują – informowała „Gazeta Wyborcza” – w zeszłym roku odzyskali kamienicę przy Smolnej 12, gdzie działał okryty niesławą klub Labirynt. Teraz […] do miasta ma wrócić także kamienica przy Freta 39. 9

W informacji prasowej pojawia się inny adres, ponieważ część lokali wynajmowanych od Eureki wychodziła na ulicę Freta, a część na Koźlą. „Ale najgorętszy adres to Koźla 12”, donosiła gazeta.

Eksmisję zaplanowano na poniedziałek 21 marca 2005 roku. Tego dnia w Le Madame od rana protestowało około dwustu osób. Jednak szef Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego stołecznego Urzędu Miasta Lucjan Bełza, poinformował, że miasto nie zamierza odstąpić od eksmisji. 10 Udało się jednak przesunąć jej termin – do 30 kwietnia właściciele klubu mieli czas na rozmowy i osiągnięcie porozumienia z władzami miasta. Dzięki temu w Le Madame mogły odbyć się jeszcze zaplanowane na kwiecień wydarzenia kulturalne (a w programie było ich ponad trzydzieści). Ale miasto zapowiedziało plan przeprowadzenia konkursu na wynajem pomieszczeń w odzyskanej kamienicy. Klub nie miał więc żadnej gwarancji odzyskania lokalu, i choć zapewniano, że pierwszeństwo będą mieć dotychczasowi użytkownicy kamienicy, to Krystian Legierski obawiał się stronniczości urzędników: „Nie wierzę, że wygramy w konkursie. Wygląda na to, że urzędnicy nie lubią ani nas, ani sztuki, którą promujemy. Miastu jest na rękę, by nas tu nie było” 11. Toczyły się też rozmowy o przeniesieniu się do lokalu zastępczego, ale dla właścicieli klubu nie było to satysfakcjonujące rozwiązanie – adres przy Koźlej 12 zdążył już zakodować się w świadomości warszawiaków. Miał swoją renomę, dlatego twórcy Le Madame uważali, że miastu powinno zależeć na zachowaniu tego znaczącego dla wielu środowisk miejsca, a nie na pozbyciu się go pod formalnym pretekstem.

5jpg.jpg

Okupacja oznaczała dyżury nocą i organizację „obiadów”.

6.jpg

Na zdjęciu: Magda Raczyńska i Joanna Rajkowska.

W trakcie okupowania klubu odbyła się spontaniczna konferencja na temat możliwości działania Le Madame, poprowadzona przez Kazimierę Szczukę (dziennikarka w pomieszczeniach klubu realizowała program TVN o książkach Wydanie drugie, poprawione) z udziałem Grzegorza Jarzyny (prowadzony przez niego Teatr Rozmaitości wystawiał tu spektakle) i Ewy Kasprzyk (w Le Madame grała monodram Patty Diphusa) oraz Macieja Nowaka, ówczesnego dyrektora Instytutu Teatralnego. Już dzień później, czyli 22 marca 2005 roku została powołana organizacja non profit pod nazwą Galeria Le Madame. Stowarzyszeniem kierował Krystian Legierski, a członkiniami i członkami zostali między innymi Kinga Dunin, Grzegorz Jarzyna, Maria Peszek i Kazimiera Szczuka. 12 Założyciele mieli nadzieję, że to umożliwi zdobycie zgody miasta na korzystanie z lokalu na drodze negocjacji, a nie przetargu. Tydzień później 1 kwietnia w redakcji „Gazety Wyborczej” odbyła się debata na temat przyszłości Le Madame, w której udział wzięli przedstawiciele wspólnoty mieszkańców Freta, urzędnicy miejscy oraz właściciele klubu. „Zacznę od dobrych wiadomości” – rozpoczął dyskusję prowadzący Roman Pawłowski:

Dziś rano rozmawiałem z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Powiedział mi, że popiera Le Madame, bo działalność tego klubu mieści się w jego programie wspierania warszawskiej kultury. Ceni tę inicjatywę, bo nie poszła na nią nawet złotówka z publicznych pieniędzy. Dlatego zdaniem prezydenta służby miasta powinny polubownie załatwić tę sprawę. Co państwo na to?
JACEK SASIN [ówczesny wiceburmistrz Śródmieścia]: Cieszę się, bo mam takie samo zdanie jak pan prezydent. […]
KRYSTIAN LEGIERSKI: Jesteśmy mile zaskoczeni stanowiskiem prezydenta Kaczyńskiego. Mamy nadzieję, że miasto pozwoli nam zostać w tym lokalu.
ROMAN PAWŁOWSKI: Bardzo państwa przepraszam. Nabrałem was. Nie rozmawiałem dziś z prezydentem Kaczyńskim. Prima aprilis! 13

Po takim rozpoczęciu spotkania – efektownym a zarazem zarysowującym linie konfliktu z miastem – przedstawicie wspólnoty zaprezentowali swoje stanowisko w sprawie. Mieszkańcom nie przeszkadzała działalność kulturalna Le Madame, lecz imprezy i jeżdżące w nocy taksówki – mieli już dość hałasu. „Jak Le Madame zlikwiduje dyskotekę, to my zamkniemy sprawę” – zapowiedzieli. „Gdybyśmy musieli zamknąć dyskotekę, musielibyśmy się całkiem zamknąć. Ona utrzymuje nasz program artystyczny” – odpowiedział Legierski. Jacek Sasin podniósł kwestię niedostosowania lokalu do działalności gastronomicznej i rozrywkowej na tak dużą skalę oraz tego, że lokal nie spełniał norm przeciwpożarowych. Miasto zapowiedziało rozpisanie przetargu, a równocześnie obiecało poszukać lokalu zastępczego dla klubu. Twórcom Le Madame zależało jednak na dogadaniu się z urzędnikami i wspólnotą, żeby klub mógł zostać na Koźlej. Podkreślali jego kulturotwórcze znaczenie. „Le Madame to miejsce spotkań ludzi z różnych środowisk, o różnych doświadczeniach. Jest też tu miejsce na połączenie polityki ze sztuką” – mówił Legierski. „Mam nadzieję, że niezależni artyści wciąż będą mieli schronienie i że nie podetnie się skrzydeł dopiero co kiełkującemu miejscu, oddolnym inicjatywom” – dodała Katarzyna Szustow. Tomasz Leszczyński ze wspólnoty Freta podsumował jednak swoje stanowisko, odwołując się do własnej definicji kultury: „Puenta? Na Nowym Mieście mieszkał Lec, Munk, Lengren, Siennicki i tworzyła się kultura w tej dzielnicy, ci ludzie ją produkowali. Ale dziś żadna twórczość by tu nie powstała, bo przez całą noc po Koźlej jeździ sto pijanych taksówek. To jest zaprzeczenie kultury.” 

Ale skąd pan wie, czy któryś z bywalców Le Madame za pięćdziesiąt lat nie będzie równie sławny jak Lengren? […] Są tacy, którzy potrzebują miejskiego hałasu. Trudno powiedzieć, czy Montmartre był spokojny i nie odbywały się tam nocne imprezy. Obawiam się, że nie. Zakończmy listem od jednej z naszych czytelniczek: Nie sztuka jest bronić tego, co jest ważne dla nas, ale tego, co ważne dla innych

– zamknął debatę Roman Pawłowski. Postawy uczestników rozmowy nie były wrogie, ale konflikt między stanowiskami mieszkańców, urzędników i twórców klubu był wyraźny i wskazywał na to, że trudno będzie im dojść do porozumienia. Aby zdobyć sympatię sąsiadów, 16 kwietnia zorganizowano rodzinny piknik. „Chcemy przekonać mieszkańców do tego miejsca. Wielu z nich uważa nas za wcielenie szatana” 14 – tłumaczyła Katarzyna Szustow. Większość osób, które uczestniczyły w pikniku, nigdy wcześniej nie była w Le Madame. „Starszych zaskoczył wystrój, między innymi łóżko stojące pod ścianą. Twierdzili, że mogliby się przyzwyczaić do młodzieżowego wystroju. «Podoba mi się tu. Le Madame przypomina miejsce spotkań paryskiej cyganerii. Jestem bardzo ciekawa dyskusji, które są tu organizowane» – powiedziała nam emerytowana socjolog Barbara Urgacz.” 15 Część mieszkańców zaczęła przekonywać się do klubu, ale nie było wiadomo, czy ich głos miał jeszcze jakieś znaczenie – przyszłość Le Madame była w rękach polityków rządzących Warszawą.

7.jpg

Na zdjęciu: Jacek Szumlas, John Malkovich i Zuzanna Ziomecka. Codziennie przychodził ktoś poprzeć Le Madame.

8.jpg

Prywatna firma ochroniarska wyciągnęła wszystkich o szóstej rano. Krystian Legierski, Kazimiera Szczuka i szpaler policji odcinający wejście.

Dwa dni przed planowaną datą eksmisji los klubu wciąż był niepewny. „Urzędnicy do tej pory nie podjęli w tej sprawie żadnej decyzji. Zdążyli za to cofnąć właścicielom klubu zezwolenie na sprzedaż alkoholu.” 16 To spowodowało, że Le Madame straciło źródło utrzymania. Na początku maja dalej nic nie było wiadomo: „Właściciele Le Madame, jego sympatycy, a także związani z tym miejscem artyści i instytucje kulturalne […] nadal są w niepewności. Bo skoro nad klubem ciąży wyrok eksmisji, to zaplanowane na maj przedstawienia czy wystawy mogą zostać w każdej chwili odwołane” 17 – donosiła Anna Krężlewicz, regularnie pisząca o losach Le Madame na łamach „Gazety Stołecznej”. – „Miasto miało prawo odzyskać kamienicę. Ale czy aby nie postanowiło przy tej okazji upiec dwóch pieczeni na jednym ogniu i pozbyć się klubu, który jest solą w oku niektórych mieszkańców ulicy Koźlej?” – sugerowała dziennikarka.

We wrześniu 2005 roku Le Madame świętowało swoje drugie urodziny, a decyzja o przyszłości klubu w dalszym ciągu nie zapadła. 12 października komornik Jacek Bogiel zadzwonił do prowadzących klub z informacją, że miasto ponownie wnioskuje o eksmisję. Mimo że Le Madame, zgodnie z zaleceniami urzędników, złożyło jako stowarzyszenie wniosek o wynajem od miasta lokalu przy Koźlej 12, to wciąż nie dostało żadnej odpowiedzi. „Termin 27 marca jest nieodwołalny. Liczę, że właściciele klubu dobrowolnie opuszczą lokal” 18 – powiedział Bogiel. Eksmisję zaplanowano w Międzynarodowy Dzień Teatru, więc szefowie klubu zorganizowali z tej okazji piknik teatralny, który miał rozpocząć się o 11:00 Śniadaniem z komornikiem.

Na poniedziałkowy protest przyszło ponad dwieście osób. Komornik Jacek Bogiel obiecał, że nikogo nie będzie wyciągał siłą z klubu i zaczeka aż sami opuszczą lokal. „«Tak po ludzku jest mi szkoda» – dodał. Przyznał, że prywatnie bywał gościem klubu Le Madame.” 19 „Przetrzymamy ich!” 20 – ogłosiła Magda Mosiewicz, współprzewodnicząca Zielonych 2004. Szybko zrobiono listę ochotników do dyżurowania w Le Madame. Interweniowali też politycy, między innymi wicemarszałek Sejmu Wojciech Olejniczak (SLD), Paweł Śpiewak, poseł PO. „Prawo nie może być pretekstem do działań ewidentnie politycznych” 21 – mówił ze sceny Marek Borowski (SdPl). Komornik tymczasem zakleił wejście czerwoną taśmą. „Od tej chwili nikt nie ma wstępu do klubu – poinformował Bogiel. – Ale każdy może wyjść.” W tym czasie w jednej z sal odbywał się koncert bębniarski, a w innej projekcja filmu O dwóch takich, co ukradli księżyc.

Udało się przesunąć termin eksmisji o dwa dni. Podczas negocjacji postanowiono, że najemcy muszą oddać miastu dług (trzysta tysięcy złotych) za dotychczasowe zajmowanie lokalu i stanowi to warunek dalszych rozmów. Miasto od roku nie dostawało pieniędzy z najmu, bo nie wystawiało klubowi faktur. „Nie dostawaliśmy faktur, więc nie wiedzieliśmy, ile mamy płacić” 22 – tłumaczył Krystian Legierski. Natomiast Krzysztof Wojdak, pełniący obowiązki dyrektora Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami faktur nie wystawiał, bo obawiał się, że wystawianie faktur zalegalizuje najem. W oświadczeniu z 30 marca Stowarzyszenie Galeria Le Madame sprostowało zarzuty o uchylanie się od płacenia czynszu: 

Przez cały 2005 rok wielokrotnie występowaliśmy do Burmistrza Dzielnicy Śródmieście z prośbą o uregulowanie spraw związanych z płatnościami za korzystanie z lokalu na Koźlej 12, m.in. o wyznaczenie stawki czynszu. Nigdy jednak nie dostaliśmy od władz Miasta ani żadnej odpowiedzi, ani żadnej faktury za rok 2005, która umożliwiłaby nam wywiązanie się z finansowych zobowiązań. 23

Stowarzyszenie nie chciało zgodzić się z ustaleniami Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami (ZGM) Dzielnicy Śródmieście, który domagał się nie tylko zwrócenia pieniędzy za czas zajmowania należącego do miasta lokalu, ale także ponownej zapłaty za miesiące, w których klub płacił czynsz firmie Eureka. Twórcy Le Madame odnieśli się też krytycznie do niespełnionych przez miasto obietnic; jako organizacja non profit mieli prawo ubiegać się o lokal na preferencyjnych warunkach, jakie przysługują instytucjom kulturalnym. Jednak miasto nie odpowiedziało na ich wniosek i nie przystąpiło do negocjowania warunków wynajmu. Czynsz wyznaczony przez ZGN (trzydzieści złotych za metr kwadratowy) był dwukrotnie wyższy niż stawki, na jakie mogły liczyć wówczas inne stowarzyszenia i fundacje w Śródmieściu. „Serdecznie prosimy o wsparcie w walce o istnienie” – apelowało Stowarzyszenie Galeria Le Madame. 

Dzień przed (kolejnym) terminem eksmisji w klubie pojawił się amerykański aktor John Malkovich, który będąc w Warszawie w związku z promocją nowego filmu, usłyszał o kłopotach Le Madame. „Le Madame to bastion wolności – powtarzał Malkovich, a publiczność, która wypełniła klub po brzegi, wiwatowała i biła brawo.” 24 By wesprzeć klub, przybyły też inne znane osoby. „Opowiadali, że na klub jest nagonka. – Słyszałam plotki o orgiach, które się tu rzekomo odbywają. Bywam tu często, ale na żadną nie trafiłam. Te zarzuty są chore – mówiła Krystyna Kofta. – Walka o ten klub to walka o naszą wolność.”

„ODDAJCIE NAM LE MADAME!”

31 marca do klubu wkroczył komornik, policja i wynajęci ochroniarze. Zaczęli wynosić znajdujących się w środku ludzi. Nie wpuszczono prawnika klubu ani dziennikarzy. „Przykutych łańcuchami odcinali piłą. Szarpali, kopali, wynieśli wszystkich” 25 – pisano w „Gazecie Wyborczej”. Wyniesionych witała brawami grupa protestujących na ulicy. „Oddajcie nam Le Madame!”, krzyczał tłum. „Zaspawano tylko drzwi do Le Madame, nie nas. Nie chcą nas w środku – wychodzimy na ulice. Serdecznie zapraszamy na koncert Milo Kurtisa, który odbędzie się dziś (piątek) o 19:00 na Koźlej 12, przed (zamkniętym) wejściem do Klubu. Prosimy o wsparcie nas w walce o wolną i nieocenzurowaną kulturę” 26 – to kolejny komunikat Stowarzyszenia Galeria Le Madame. Tego dnia ponad sto osób zebrało się na ulicy pod klubem. Mimo deszczu zagrał Milo Kurtis. „Zabili Le Madame” 27 – donoszono w piątkowej gazecie. „To nie koniec! Za pięć lat cała Starówka będzie jednym wielkim Le Madame – wykrzyknął Krystian Legierski.” 28 Twórcy klubu zaplanowali wydarzenia na kolejne dni: we wtorek na Koźlej występ Joanny Szczepkowskiej, w piątek koncert, a w sobotę 8 kwietnia manifestacja pod ratuszem.

10.jpg

Codziennie pod zaplombowaną bramą odbywało się jakieś wydarzenie. Na zdjęciach: Wiktor Osiatyński, Katarzyna Szustow, Jacek Żakowski podczas ulicznej debaty z przedstawicielami Urzędu Miasta. Taki był zawsze duch Le Ma – rozmawiać. Z urzędnikami, z prawicą, z konserwatywnymi artystami.

W tym czasie ludzie kultury stworzyli publiczny list otwarty w obronie Le Madame. „Pochopna, uzasadniona wąskim interesem ekonomicznym lub politycznym decyzja o likwidacji tej wyjątkowej instytucji kulturalnej i społecznej wydaje nam się wylewaniem dziecka z kąpielą. Taka polityka kulturalna daleko nas nie zaprowadzi. Dlatego zwracamy się do Władz Miasta Warszawy: uciszmy polityczne emocje, usiądźmy do stołu i spróbujmy się porozumieć.” 29 Niemal dwieście osób – artystek, filmowców, dziennikarzy, profesorek, aktorów, pisarek, działaczy, polityków, reżyserek – podpisało się jako współautorzy i współautorki listu. W tym między innymi: Maria Janion, Olga Jackowska (Kora), Ireneusz Krzemiński, Anda Rottenberg, Małgorzata Szpakowska, Olga Tokarczuk, Paweł Śpiewak, Kuba Wojewódzki, Henryk Wujec. W sumie pod listem podpisało się jeszcze siedemdziesiąt osób. 

Na placu Bankowym pod ratuszem 8 kwietnia o 19:00 zaczęła się Le Manifa. Kazimiera Szczuka przywitała gości i odczytała manifest organizatorów strajku: „sprawa Le Madame przestała być tylko kwestią istnienia, bądź nie, pewnego miejsca w Warszawie. Le Madame stało się symbolem” – cynicznego podejścia urzędników do prawa, odbierania mieszkańcom możliwości współdecydowania o miejskiej przestrzeni oraz „lęku władzy przed oddolną, społeczną aktywnością” 30. A także symbolem ograniczania wolności słowa w Polsce i odbierania „wolności do życia tak, jak się chce” – bo Le Madame było „miejscem przyjaznym dla ludzi o różnej orientacji seksualnej, przełamującym bariery między płciami”. Właśnie dlatego Le Madame musi zostać – podsumował Obywatelski Komitet Strajkowy. 

Po dwóch tygodniach aktywnego sprzeciwu Le Madame zawiesiło dalsze uliczne akcje. „Jesteśmy zmęczeni arogancją i brakiem odzewu ze strony miasta. Poza tym – szanujemy naszych sąsiadów, osoby mieszkające przy Koźlej. Dochodzi też zimno.” 31 Co dalej? „Zaczynamy od tego, że w najbliższy czwartek przyjdziemy na sesję Rady Miasta.” Obrońcy klubu chcieli, żeby radni w końcu zaczęli mówić o znaczeniu Le Madame, dlatego 13 kwietnia przyszli na sesję Rady Warszawy. Niezależna radna Ewa Śnieżanka zadawała ważne pytanie: „Jest wiele zadłużonych kamienic w Warszawie. Dlaczego komornik wszedł właśnie do Le Madame?” 32. Nie padła żadna odpowiedź, ponieważ pozostali radni woleli nie zajmować się tą sprawą. Jednak obrońcy Le Madame nie zamierzali dać za wygraną i zadeklarowali, że pojawią się na kolejnej sesji Rady.

Następna wizyta w Radzie Miasta została zaplanowana na 27 kwietnia. „Tym razem chcemy być widoczni. Będą z nami kolorowe drag queens, tajemniczy mimowie, tancerka butoh. No i my wszyscy” 33 – organizatorzy akcji podpisali się już jako Republika Le Madame. Zaplanowano występ pod tytułem Zemsta Pandory autorstwa drag queen związanej z klubem. Witold Kołodziejski, przewodniczący Rady uznał to za dobrą formę protestu i powiedział, że „być może zarządzi przerwę na występ Pandory” 34. Z tego dnia zapamiętano głównie pocałunek, który Pandora złożyła na policzku Kołodziejskiego. Jednak w dalszym ciągu nie udało się wypracować jakiegokolwiek rozwiązania dla Le Madame.

Tymczasem burmistrz Śródmieścia, Artur Brodowski, zaproponował lokal przy Koźlej 12 Joannie Szczepkowskiej. „Nie ukrywam, że mnie zatkało, kiedy padło, że chodzi o Le Madame. Zwłaszcza, że niedawno stałam tam z protestującymi i odgrywałam monodram w obronie klubu. Nie powiedziałam jednak nie.” 35 Równocześnie Andrzej Boguta, prezes Skry zaproponował Krystianowi Legierskiemu, żeby Le Madame przeniósł się na teren klubu sportowego, w miejsce zamkniętego klubu Paradise. Z kolei Joanna Szczepkowska zaoferowała stowarzyszeniu Le Madame wspólne prowadzenie miejsca przy Koźlej, uznała bowiem, że w lokalu byłoby jej trudno stworzyć prawdziwy teatr ze sceną. Jednak burmistrz Śródmieścia zapowiedział, że nie zgodzi się na takie rozwiązanie, ponieważ ma to być miejsce prowadzone przez miejską instytucję kultury, a nie przez oddolne stowarzyszenie. 36 „Z wypowiedzi burmistrza wynika, że Klub Le Madame przy ulicy Koźlej może poprowadzić każdy, pod warunkiem że nie jest to Stowarzyszenie Le Madame” 37 – zreasumował Roman Pawłowski na łamach „Wyborczej”. Autora zaniepokoiło zjawisko, które dostrzegł w miejskiej polityce, polegające na tworzeniu takich zasad i przepisów, które umożliwiają władzy wykluczanie niewygodnych z jej punktu widzenia podmiotów. 

W tym czasie na Koźlej kwitło życie kulturalne; 12 kwietnia grupa Amok.Positiv pokazała taniec butoh, czyli japońską kontrkulturową formę tańca, a kilka dni później odbył się muzyczny performans poetycki na podstawie poematu Antonina Artaud Tu spoczywa. Nie kończy się także walka o siedzibę dla Le Madame. 

18 maja obrońcy klubu znów pojawili się na Radzie Miasta. Dowiedzieli się jedynie, że warunkiem dalszych rozmów jest spłacenie długu wyliczonego przez miasto, jednak według Legierskiego jego wysokość została znacząco zawyżona. Władze nie odniosły się do tych zastrzeżeń, więc sprawa w dalszym ciągu stała w miejscu. Poza tym Radę zdominowała inna, kontrowersyjna kwestia, czyli planowana na 10 czerwca Parada Równości (poprzedniego roku Parada została uznana za nielegalną przez ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego). 

W tym czasie Joanna Szczepkowska wycofała się z pomysłu współtworzenia miejsca kultury na Nowym Mieście z założycielami Le Madame, a miasto wystawiło lokale przy Koźlej 12 na przetarg. 38 „Na pewno będziemy walczyć, żeby wrócić z Le Madame, ale jeśli podstawowym kryterium będzie cena, to nie mamy żadnych szans” – stwierdził Krystian Legierski. „Oczywiście, że cena będzie decydować. Należy się więc spodziewać, że wygra ten, kto da więcej i spełni przedstawione w specyfikacji przetargowej wymagania” 39 – oświadczył burmistrz Śródmieścia Artur Brodowski. Pomieszczenia od strony Freta 39 (wcześniej znajdowały się tu kiosk i Galeria Ona) oraz lokal po Le Madame od Koźlej – to około dwóch tysięcy metrów kwadratowych. Warunki przetargu określają, że chętny musi wynająć całość, a w lokalu od strony Freta ma być prowadzona działalność kulturalna. Jednak właścicieli klubu nie było stać na wynajęcie tak wielkiej przestrzeni, więc nie wystartowali w przetargu. Zdaniem Janusza Pietkiewicza, dyrektora miejskiego Biura Teatru, kamienica przy Freta byłaby świetną przestrzenią dla offowych grup teatralnych (zapewnianą tu wcześniej właśnie przez Le Madame). 40 Ale po wakacjach okazało się, że na kulturę urzędnicy chcą przeznaczyć zaledwie sześć procent powierzchni dawnego klubu. „Nie wiadomo zresztą, czy ma to być supermarket spożywczy, w którym na wydzielonej scence będzie występować z monodramami Joanna Szczepkowska? Magiel, w którym klientom oczekującym na pranie czas umilać będzie Jerzy Połomski?” 41 – ironizował Roman Pawłowski. Do urzędu nie wpływały żadne zgłoszenia, a 16 sierpnia mijał termin przetargu. Ostatecznie zgłosił się tylko jeden chętny, czyli fundacja Flower of Life, która wcześniej znajdowała się przy Koźlej 10, ale chciała wynająć tylko część przestrzeni, a poza tym sama zalegała miastu z płatnościami, co wykluczało ją jako potencjalnego najemcę. Biuro Teatru mimo zapowiedzi nie złożyło oferty. Lokale od marca stały puste i nie zanosiło się na ich wynajęcie. Sprawa stanęła w miejscu, ponieważ burmistrz Śródmieścia wyjechał na urlop. 

Tymczasem Le Madame 1 września 2006 roku świętowało swoje trzecie urodziny, tym razem na wygnaniu, czyli w należącym do Legierskiego klubie M25. „Le Madame to idea. Idei nie da się eksmitować” 42 – mówiła Katarzyna Szustow. Rocznicę uświetniła obecność związanych z Le Ma artystów takich jak Leon Dziemaszkiewicz, grupa Sędzia Główny, Małga Kubiak czy drag queen Pandora.

11.jpg

To było miejsce na wszystko: spotkania rodziców dzieci z autyzmem, seminaria, próby chóru, biuro Partii Zielonych, spektakle, bar i darkroom. Republika Le Madame. Na zdjęciu: Magda Raczyńska i Konrad Pustoła, którzy zorganizowali mercz na finansowanie okupacji – zanim powstało słowo „mercz”.

We wrześniu 2006 roku spadkobiercy dawnych właścicieli kamienicy przy Freta i Koźlej złożyli wniosek o zwrot nieruchomości. To zablokowało plany urzędników; miasto nie mogło remontować budynku, który miałby później trafić do prywatnych właścicieli, a bez remontu niemożliwe było rozpoczęcie tam jakiejkolwiek działalności. 43 Dlatego półtora roku po eksmisji lokale przy Koźlej wciąż stały puste. „Jesteśmy bardzo zawiedzeni – mówiła Wiesława Majewska z zarządu wspólnoty mieszkaniowej Koźla/Freta. – Budynek niszczeje. Wielka szkoda, że marnuje się takie miejsce, które można by wykorzystywać kulturalnie.” 44 W listopadzie 2006 roku kamienicę poza konkursem wynajęła na dziesięć lat związana z Uniwersytetem Warszawskim fundacja Europejski Instytut Naukowy, która chciała otworzyć na Koźlej kompleks edukacyjno-kulturalny Nowe Miasto. Za całą kamienicę płacili dwa razy mniej niż Legierski proponował miastu za wynajęcie jednego lokalu. Długo trwały procedury uzyskiwania zgody na przeprowadzenie generalnego remontu. W tym czasie Legierski zaczął negocjacje z nowymi władzami miasta na temat wznowienia działalności klubu. Miał też rozmawiać z prezydentką Warszawy Hanną Gronkiewicz-Waltz o innym wariancie; podobno miasto mogłoby wypowiedzieć lokal wynajmującej go fundacji, jeśli w dalszym ciągu nic tam nie będzie się dziać. 

We wrześniu 2007 roku Le Madame wyprawił swoje czwarte urodziny w klubie M25 „jak co roku hucznie i spektakularnie” 45. Znów wystąpili Leon Dziemaszkiewicz i Małga Kubiak, do tego queerowi niemieccy artyści (między innymi drag king Brigde Markland), odbyły się też koncerty muzyki elektronicznej (między innymi audiowizualnego duetu Skinny Patrini). Hasło imprezy brzmiało: „Le Ma nie ma”. „Sądząc jednak po tłumach, które przewinęły się przez M25, pamięć o tym miejscu nadal żyje” 46 – pisał Łukasz Kamiński w „Gazecie Wyborczej”.

W 2009 roku okazało się, że w lokalu po Le Madame pod przykrywką centrum kulturalnego działa restauracja. Fundacja płaciła symboliczny czynsz. „Można się tu napić pszenicznego piwa za 15 zł i zjeść halibuta za 37 zł. Organizowane są przyjęcia ślubne. Po offowym teatrze, czytelni czy galerii ani śladu.” 47 A Le Madame, które w 2006 roku ówczesny burmistrz Śródmieścia Artur Brodowski (PiS) nazwał „zwykłym wyszynkiem”, dalej nie ma swojego miejsca. Po opisaniu sytuacji w mediach miasto wypowiedziało umowę Europejskiemu Instytutowi Naukowemu. Legierski zapowiedział, że jeśli fundacja się wyprowadzi, chciałby znów otworzyć tu Le Madame, co jednak nigdy się nie udało. 48 „Ci różni lewicowcy, offowi artyści, feministki, geje i lesbijki – to nie były pisowskie barwy. […] Nie rozmawiano więc z właścicielem o obniżeniu nierealnych stawek czynszu, tylko Le Madame wyrzucono. Zawierzono dwóm cwaniakom, którzy chcą po prostu zarobić” 49 – podsumował Seweryn Blumsztajn. 

Eksmisja Le Madame była przede wszystkim decyzją polityczną. Klub został zamknięty na wiosnę 2006 roku.

 

Artykuł jest fragmentem pracy magisterskiej „Pokolenie Le Madame”. Nienormatywne społeczności i queerowa sztuka na początku lat 2000 napisanej pod kierunkiem Doroty Sosnowskiej w Instytucie Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego w 2021 roku.

 

  • 1. Dorota Sajewska Pod okupacją mediów, Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 2012, s. 40.
  • 2.  Teatr jako medium (o jakimś potencjale), z Dorotą Sajewską rozmawiał Arkadiusz Gruszczyński, „Notes na 6 Tygodni” nr 76/2012.
  • 3. Dorota Sajewska Pod okupacją mediów, op.cit., s. 42, kolejny cytat tamże.
  • 4. Bartosz Sadulski W miasto. O życiu knajpianym, w: Delfin w malinach. Snobizmy i obyczaje ostatniej dekady, redakcja Łukasz Najder i redakcja „Dwutygodnika”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017, s. 36.
  • 5.  11 listopada zaciągamy w oknach kotary, z Krystianem Legierskim rozmawiał Arkadiusz Gruszczyński, „Gazeta Wyborcza” z 10 listopada 2016. Kolejny cytat tamże. 
  • 6. Karolina Krawczyk Le Madame Sans-Gene, „Teatr” nr 9/2005.
  • 7. Katarzyna Surmiak-Domańska Góral i Madame, „Gazeta Wyborcza” z 2 stycznia 2006.
  • 8. Tamże.
  • 9. Anna Krężlewicz Warszawa. Eksmisja klubu Le Madame?, „Gazeta Wyborcza” z 19 marca 2005.
  • 10.  Warszawa. Pikieta w obronie Le Madame, PAP, 21 marca 2005.  
  • 11.  Anna Krężlewicz Zamknąć to zbrodnia, „Gazeta Wyborcza” z 22 marca 2005.
  • 12.  Anna Krężlewicz Le Madame walczy o lokal przy Koźlej 12, „Gazeta Wyborcza” z 26 marca 2005; Warszawa. Powstało Stowarzyszenie „Galeria Le Madame”, e-teatr.pl, 23 marca 2005.
  • 13.  Debata o Le Madame, dyskusję prowadził Roman Pawłowski, opracowali Anna Krężlewicz i Łukasz Kamiński, „Gazeta Wyborcza” z 3 kwietnia 2005.  
  • 14. Anna Krężlewicz Le Madame zaprasza mieszkańców Koźlej na festyn, „Gazeta Wyborcza” z 16 kwietnia 2005.
  • 15. Anna Wilczyńska Walczą o swój klub, „Rzeczpospolita” z 18 kwietnia 2005.
  • 16.  Anna Krężlewicz Los Le Madame wciąż niepewny, „Gazeta Wyborcza” z 28 kwietnia 2005.
  • 17.  Anna Krężlewicz Kłody pod nogi Le Madame, „Gazeta Wyborcza” z 2 maja 2005; kolejny cytat tamże.
  • 18. Anna Krężlewicz Komornik zapowiada eksmisję klubu Le Madame, „Gazeta Wyborcza” z 16 lutego 2006.
  • 19.  Warszawa. Bój o Le Madame, Onet.pl, 27 marca 2006.
  • 20. Magdalena Dubrowska Bywalcy klubu Le Madame bronili go przed eksmisją, „Gazeta Wyborcza” z 28 marca 2006.
  • 21. Ta i następna wypowiedź pochodzą z filmu Joanny Rajkowskiej.
  • 22. Magdalena Dubrowska, Małgorzata Zubik Kawałek kompromisu w klubie Le Madame, „Gazeta Wyborcza” z 30 marca 2006.
  • 23.  Warszawa. Oświadczenie Stowarzyszenia Galerii Le Madame, e-teatr.pl, 30 marca 2006.
  • 24. Anna Krężlewicz Malkovich: Le Madame to bastion wolności, „Gazeta Wyborcza” z 31 marca 2006.
  • 25. Izabela Szymańska Le Madame – wyrok wykonany, „Gazeta Wyborcza” z 1 kwietnia 2006.
  • 26.  Warszawa. Le Madame wychodzi na ulicę, e-teatr.pl, 31 marca 2006.
  • 27.  Zabili Le Madame, „Trybuna” z 1 kwietnia 2006.
  • 28. Szymańska Le Madame…, op.cit.
  • 29.  List otwarty w obronie warszawskiej Galerii LE MADAME, „Gazeta Wyborcza online”, 3 kwietnia 2006.
  • 30.  Warszawa. Le Manifa w obronie Le Madame, e-teatr.pl, 8 kwietnia 2006.
  • 31. Izabela Szymańska Rozmowa z obrońcami Le Madame, „Gazeta Wyborcza” z 13 kwietnia 2006.
  • 32. Dominika Dziobkowska, Izabela Szymańska Obrońcy Le Madame na sesji Rady Warszawy, „Gazeta Wyborcza” z 18 kwietnia 2006.
  • 33.  Warszawa. Republika Le Madame protestuje, e-teatr.pl, 26 kwietnia 2006.
  • 34. Iwona Szpala Drag queen na sesji rady Warszawy, „Gazeta Wyborcza” z 26 kwietnia 2006.
  • 35. Małgorzata Zubik Joanna Szczepkowska weźmie Le Madame?, „Gazeta Wyborcza” z 27 kwietnia 2006.
  • 36. Izabela Szymańska Miejski teatr zamiast Le Madame?, „Gazeta Wyborcza” z 29 kwietnia 2006.
  • 37. Roman Pawłowski „Lub czasopisma”, „Gazeta Wyborcza” z 8 maja 2006.
  • 38.  Joanna Szczepkowska Nie wezmę Le Madame, „Gazeta Wyborcza” z 18 maja 2006.
  • 39.  Izabela Kraj Kto da więcej, „Gazeta Wyborcza” z 7 czerwca 2006.
  • 40.  Anna Krężlewicz Warszawa. Biuro Teatru zainteresowane Le Madame, „Życie Warszawy” z 20 czerwca 2006.
  • 41.  Roman Pawłowski Co w miejsce Le Madame?, „Gazeta Wyborcza” z 21 lipca 2006.
  • 42.  Warszawa. Urodziny Le Madame, e-teatr.pl, 1 września 2006.
  • 43. Małgorzata Zubik Pustostan po Le Madame z roszczeniami, „Gazeta Wyborcza” z 25 września 2006.
  • 44. Małgorzata Zubik Lokal po Le Madame wciąż stoi pusty, „Gazeta Wyborcza” z 2 sierpnia 2007.
  • 45.  Warszawa. 4. Urodziny Le Madame, e-teatr.pl, 28 września 2007.
  • 46. Łukasz Kamiński Po czwartych urodzinach Le Madame, „Gazeta Wyborcza” z 1 października 2007.
  • 47. Dominika Olszewska Wyszynk i zero kultury w dawnym Le Madame, „Gazeta Wyborcza” z 25 maja 2009.
  • 48. Dominika Olszewska Dzielnica czuje się oszukana: wypowiadamy lokal, „Gazeta Wyborcza” z 28 maja 2009.
  • 49. Olszewska Wyszynk…, op.cit.

Udostępnij

Rita Müller

Autorka tekstów, prac artystycznych i projektów zaangażowanych społecznie. Doktorantka w Szkole Doktorskiej Nauk Humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie przygotowuje pracę poświęconą najnowszej queerowej historii Polski. Organizatorka Płaskowyżu Klimatycznego Sztuki Współczesnej.