Pięć piosenek o przemocy w teatrze. Śpiewają odważnie, z zaciśniętym gardłem, nieporadnie, z wyczuwalną tremą. Historie dotyczą ich samych, więc stres jest uzasadniony. Piosenki poświęcone są zarobkom w teatrze, dyrektorom teatrów, którzy sami u siebie reżyserują; „polskim Janom Fabrom”, pedagogom niereagującym na przemoc i „wszystkim kodeksom instytucji kultury i uczelni artystycznych w Polsce, które nie działają”. Spektakl to bardziej punkrockowy koncert z elementami detektywistycznymi.