prototypy_4_osuwisko_fot_anna_zagrodzka-27.jpg

Prototypy 04: Agata Siniarska. „Osuwisko”, kuratorka: Katarzyna Słoboda, Muzeum Sztuki w Łodzi, 2020-2021. Widok wystawy. Archiwum Muzeum Sztuki w Łodzi. Fot. Anna Zagrodzka

Bliżej

Zuzanna Berendt
Przedstawienia
30 kwi, 2021

Agata Siniarska i Katarzyna Słoboda, twórczynie wystawy Osuwisko prezentowanej w Muzeum Sztuki w Łodzi w ramach cyklu „Prototypy”, rozumieją choreografię jako medium ściśle związane z relacyjnością. Relacje, których odkrywanie i artykułowanie, ale też wytwarzanie i zapisywanie było kluczowe dla wystawy oraz towarzyszących jej prac i działań dźwiękowych, performatywnych i dyskursywnych, łączą ze sobą ludzkie i nie-ludzkie materie, ale również żyjące i wymarłe gatunki roślin i zwierząt oraz gatunki dzieł sztuki – te zapomniane, i te otaczane opieką konserwatorską. Łączą ze sobą również różne czasowości i przestrzenie. 

Podczas towarzyszących projektowi seminariów, ale także w wywiadach udzielanych przez choreografkę i kuratorkę powracało pytanie o to, na ile jako ludzie, funkcjonując w gęstej sieci relacji, jesteśmy w stanie zbliżyć się do tego wszystkiego, co jest wobec nas obce ontologicznie i poznawczo, ale też jest nam dalekie w najbardziej dosłownym, geograficznym sensie. Pytania te podsuwały już ramy projektu, który tematycznie koncentrował się na materialności dzieł sztuki oraz ekologii rozumianej jako uznanie ścisłej współzależności wszystkich bytów zamieszkujących Ziemię. Czas jego realizacji, który przypadł całkowicie na okres, w którym na przemian wzmacniano i osłabiano pandemiczne obostrzenia, spowodował, że zyskały one dodatkowy wymiar. Osuwisko z tygodnia na tydzień stawało się projektem, do którego można było zbliżać się tylko na specjalnych warunkach. Ja sama nie mogłam zbliżyć się do niego ani w przestrzeni (wystawa przez długi czas pozostawała zamknięta), ani w czasie (kolejne daty planowanych pokazów performansu Siniarskiej były przesuwane). Po kilku miesiącach uczestniczenia w protoseminariach i zapoznawania się z udostępnianymi przez twórczynie materiałami zorientowałam się jednak, że zbliżyłam się do tego projektu z czasem, i zbliżyłam się do tego stopnia, że zaczęłam zauważać w jaki sposób wytwarzana w Osuwisku wiedza i proponowane przez nie perspektywy poznawcze zaczynają pracować w moim własnym myśleniu i zmieniać je. 

prototypy_4_osuwisko_fot_anna_zagrodzka-51.jpg

Alina Szapocznikow „Duża plaża” (1968), w tle praca Jadwigi Maziarskiej, „Samoczynny powód”, (1950), kolekcja Muzeum Sztuki w Łodzi. Fot. Anna Zagrodzka

Zbliżanie się do Osuwiska nie było ruchem ku stabilnemu, statycznemu bytowi, a raczej ku układowi elementów, który chce opowiadać o dynamicznych procesach stale zachodzących w materiach, ale też posiada własną, złożoną dynamikę. Ostatecznie na projekt złożyła się wystawa stworzona przez Siniarską i Słobodę wykorzystującą kolekcję łódzkiego muzeum, do której pejzaż dźwiękowy przygotowała Justyna Stasiowska; słuchowisko oraz performans dźwiękowy; performans; cykl seminariów online oraz wykład performatywny online zaprezentowany w dniu planowanego zamknięcia wystawy. Ekologia Osuwiska realizuje w moim przekonaniu tę samą zasadę, którą można dostrzec przyglądając się uważnie twórczości Siniarskiej. Poszczególne elementy projektu nie tworzą układanki, w której każda z części ma jasno wyznaczone granice, ale raczej sieć rozwijającą się w coraz to nowych kierunkach zagarniając kolejne obszary. Sieć ta swoją wytrzymałość zawdzięcza substancji konsekwentnie wytwarzanej przez artystkę wiedzy, ale również świadomości medium, którym się posługuje i nieustępliwej czujności wobec generowanych przez nie możliwości.

Nietrudno dostrzec istniejące między poszczególnymi elementami Osuwiska przepływy, a także odbicia i odciski, które w sobie pozostawiły. Echa pejzażu dźwiękowego przygotowanego na wystawę pobrzmiewają w performansie dźwiękowym i słuchowisku, a także w dokumentacji performansu, z kolei sam performans wyraziście odcisnął się w wykładzie performatywnym. W poszczególnych pracach składających się na projekt powracają niektóre frazy i pytania, ale czasem powracają one w nieoczywisty sposób – opisywane przez Siniarską w performansie dźwiękowym podnoszenie się poziomu wód i oceanów i spekulacje na temat zalewania kolejnych lądów odbijają się w kończącym wykład obrazie ciała performerki znajdującego się na powierzchni wzburzonych morskich fal. Zachodzące w Osuwisku transformacje materii w słowa, słów w obrazy i obrazów w afektywne poruszenia są właściwie niemożliwe do wyczerpania, bo stymuluje je zarówno konceptualna forma, którą nadała projektowi artystka, jak również aktywne uczestnictwo odbiorczyń, których wyobraźnia może wytwarzać kolejne przepływy, odbicia i odciski. 

Zamykający wystawę wykład performatywny w ciekawy sposób oddaje tę logikę odbić, odcisków i przepływów. Choć w jego ramach artystka zbliżyła do siebie czasowości innych części projektu, nie służył on ich koordynacji, ale wprawieniu ich po raz kolejny w ruch. Na asamblażową strukturę wykładu złożyły się zdjęcia dokumentujące wystawę, fragmenty wideodokumentacji performansu, ale również nagrania przedstawiające procesy zachodzące w przyrodzie, takie jak osuwanie się mas ziemi i proces rozkładu ciała myszy, odtwarzanego w wielokrotnym przyspieszeniu. Służyły one jednocześnie przeprowadzeniu publiczności przez zamkniętą wystawę i wyprowadzeniu jej poza nią. Punkt wyjścia stanowiło zaproszenie publiczności do wyobrażenia sobie, że artystka fizycznie znajduje się na wystawie. Do „zmysłu wyobraźni” publiczności Siniarska, Słoboda i Stasiowska odwoływały się zresztą w Osuwisku wielokrotnie. W czasie ograniczonej dostępności do wystawy stawał się on środkiem do tego, by się do niej zbliżyć, ale przywoływany był również w kontekście wyzwań jakich ludzkiej epistemologii stawia skala zmian zachodzących obecnie w ziemskim ekosystemie. W pierwszej części wykładu performatywnego artystka prezentowała wybrane prace, które znalazły się na wystawie, między innymi rzeźby Aliny Szapocznikow i Agaty Ingarden. Jego dramaturgia dalej rozwijała się jednak w kierunku, który wskazywał drogę ucieczki z muzealnej przestrzeni. Siniarska zachęcała odbiorczynie, by wyobraziły sobie powolny rozkład dzieł sztuki, którego nie zatrzymywałyby już prace działu konserwacji, a później spekulowała na temat kondycji osoby, która byłaby ostatnią żyjącą istotą na Ziemi.

Dramaturgia performansu Agaty Siniarskiej, który obecnie przyjął formę dokumentacji wideo, a w przyszłości – jako score – stanie się częścią kolekcji Muzeum, stanowi próbę wcielenia ruchu materii, który – determinowany prawami grawitacji – jest ruchem w dół. W ciągu czterdziestu minut trwania performansu choreografka przechodzi od sprawnego „odgrywania” roli przewodniczki po wystawie, kiedy uprzejmą atencją obdarza zarówno odbiorców swojej opowieści o muzealnych eksponatach, jak i same prace znajdujące się na wystawie, do niemalże solipsystycznego osuwania się ku temu, czego nie sposób zobaczyć na wystawie, ale czego nie sposób zobaczyć również w żadnych innych warunkach – wymierającym gatunkom i zachodzącym na Ziemi procesom zmian klimatycznych. Osuwanie się ciała performerki w kierunku podłoża i kontynowanie ruchu po jego powierzchni w intensywny sposób wpływa na motorykę jej ciała, prędkości z jakimi może się poruszać i destabilizację osi góra-dół/przód-tył/prawo-lewo stanowiących w codziennym ruchu parametry pozwalające „zorientować” ludzką sylwetkę w przestrzeni. 

perfo.jpg

Dokumentacja performansu. Fot. HaWa

Ciało Siniarskiej w performansie Osuwisko poddaje się wpływom otaczających je materii i włącza się w ich ruch, a nie mimetycznie go odtwarza, albo interpretuje i „tłumaczy” z myślą o możliwościach ludzkiej percepcji. W sytuacji, w której artystka nie może dotknąć prac znajdujących się na wystawie, a więc i zbliżyć się do nich fizycznie na tyle, by jej skóra zetknęła się z ich powierzchniami, próbę dostrzeżenia we własnym ciele niewidzialnych procesów ruchu i rozkładu również można rozumieć jako proces zbliżania się do materii – zbliżania się nie w przestrzeni, a w czasowości, czy raczej – podążając za słownikiem zaproponowanym przez artystkę – w mnogich temporalnościach. Przestrzeń wystawy stwarza niezwykle ciekawe warunki do tego, by obserwować ciało w procesie zbliżania się do materii, bo nie ustanawia ona – w przeciwieństwie do klasycznych przestrzeni teatralnych, w których obowiązuje podział na widownię i scenę – człowieka jako centrum pola widzenia. Już dokumentacja wideo performansu wskazuje na to, że jakość obecności ciała performerki jest współwytwarzana przez obecność otaczających ją dzieł sztuki, a w szczególności rzeźb. W performansie poprzez narzędzia choreograficzne – za które uznaję w przypadku praktyki Siniarskiej zarówno ruch, jak i tekst – inicjowany i stymulowany jest proces dysocjacji ludzkiego podmiotu w przestrzeni zajmowanej przez heterogeniczne materie. Ontologia rzeczywistości, która się z niego wyłania nie daje się spłaszczyć wzdłuż linii wyznaczanej przez prostą opozycję ludzkie/nie-ludzkie. Z tekstu performansu wyłaniają się niespodziewane powinowactwa językowe pomiędzy takimi aspektami rzeczywistości, o których nie zwykłyśmy myśleć jako o pokrewnych sobie. Wymieranie gatunków roślin i zwierząt prowokuje do tego, by zastanowić się jak wymierają gatunki dzieł sztuki, a ciężar związany z podejmowaną przez artystkę tematyką staje się najzupełniej fizycznym ciężarem śmieci, które dostały się do układu pokarmowego wieloryba, o którego zwłokach, wyrzuconych na wybrzeże w Bergen, opowiada się w performansie.

W ekologii całego projektu szczególną rolę odgrywają materiały dźwiękowe – stworzony przez Justynę Stasiowską soundscape wystawy, ale również performans dźwiękowy i słuchowisko, które powstały we współpracy kompozytorki i choreografki. Materiały te przede wszystkim otwierają odbiorczynie na doświadczenia pozawizualne. Ma to znaczenie z prozaicznego powodu, jakim jest doskwierające wielu osobom w związku z pandemią zmęczenie czasem spędzanym przez ekranem komputera, ale również ze względu na wagę jaką artystki przypisują zmysłowi wyobraźni i możliwościami jakie otwiera przed nim praca z dźwiękiem. 

Na pejzaż dźwiękowy wystawy, którego ślady odnaleźć można także w pozostałych audiowizualnych elementach projektu, składają się odgłosy sugerujące różnorodne procesy zachodzące w materii. Stasiowska zakomponowała ze sobą dźwięki – trzaski, pyknięcia, przesypywania, coś jakby oddechy, ale cięższe i bardziej chropowate niż ludzkie – które wytwarzają wyobrażenie o życiu materii niemożliwym do percypowania wzrokiem. W dokumentacji wideo performansu można dostrzec jak nieregularne dźwięki kompozycji Stasiowskiej interweniują w przebieg choreograficznej pracy Siniarskiej – frazy tekstu przerywane są nagłymi trzaskami, a czasem powolnemu ruchowi performerki niespodziewanie zaczyna towarzyszyć subtelny dźwięk przesypywania się. Nieregularność percepowanego pejzażu dźwiękowego powoduje, że momenty ciszy odbiera się raczej jako te, w których coś w nieunikniony sposób umyka naszej uwadze, a nie takie, w których nic się nie wydarza. Z kolei w słuchowisku i performansie audio Stasiowska poddaje transformacji głos Siniarskiej, który dzięki stosowanym przez nią zabiegom zaczyna zyskiwać jakości bytu materialnego – podatnego na odkształcenia i zmieniającego swoje położenie względem słuchaczki. To właśnie dźwięk w znacznym stopniu otwiera możliwości haptycznego zaangażowania się w Osuwisko, w ramach którego zacierają się granice pomiędzy odbiorem słuchowym, taktylnym i kinestetycznym. 

Dźwięk można traktować również jako jedną z form, jakie mogą przyjmować „inne archiwa”, o których pisała Agata Siniarska w swoim tekście towarzyszącym projektowi. Po pierwsze opiera się on kategorii reprodukcji – nawet jeśli jest zarejestrowany, to efekt akustyczny, który umożliwia jego odsłuchanie za każdym razem wytwarza się od nowa – a tym samym komplikuje relację między tym co było i tym co pozostało, która zazwyczaj konceptualizowana jest jako relacja całości do resztki. Po drugie, podstawą jego ontologii jest trwanie. W przeciwieństwie do obrazów, stanowiących podstawową formę archiwizacji i kontroli w społeczeństwach Zachodu, nie daje się zredukować do jednego momentu istniejącego jakby poza czasem. 

wyklad_perf.jpg

Agata Siniarska i Foka. Kadr z wykładu performatywnego

Samo Osuwisko, jako projekt istniejący obecnie poprzez poszczególne prace, które były wytwarzane w czasie jego trwania również można określić mianem innego archiwum. W przeciwieństwie do tych tradycyjnych, nie fetyszyzuje ono bowiem relacji „dokumentu” do okoliczności jego powstania, ale prowokuje wytwarzanie się nowych relacji pomiędzy nim a jego odbiorczyniami (a może – użytkowniczkami?). Jak pisała Siniarska, innym archiwom właściwy jest ruch „wbrew”. W przypadku Osuwiska jest to ruch wbrew dystansom jakie w klasycznej ontologii oddzielają ludzkie od nie-ludzkiego, ale również ruch wyobraźni wbrew temu jak zwykliśmy myśleć o czasie i swojej relacji z nim. Artystka nie ignoruje dystansów, do których się odwołuje – mierzy je, i mierzy się z nimi. Robi to w procesie zbliżania się do aspektów rzeczywistości znajdujących się od siebie tak daleko, jak Duża plaża Aliny Szapocznikow znajduje się od wybrzeża Bergen, na które w 2019 roku morze wyrzuciło zwłoki wieloryba mającego w żołądku cztery kilogramy plastikowych siatek. Zbliżanie się wbrew odległościom nie jest w jej przypadku nastawione na osiągnięcie celu, ale na głębokie i świadome doświadczanie transformacji, jakie wytwarza ten ruch we wszystkich elementach układu, w którym zachodzi.

Udostępnij

Zuzanna Berendt

Doktorantka w Katedrze Teatru i Dramatu UJ, Członkini kolektywu Pracownia Kuratorska, współpracuje z „Didaskaliami”.