image0-1.jpeg

Fot. Witek Orski

Redaktor

Piotr Morawski
Blog
21 wrz, 2021

Umarł Paweł Soszyński, wspaniały człowiek i cudowny redaktor. Był rok wyżej na studiach, ale wtedy nie śmiałem zagadać. Wówczas obiecujący literat, publikował w „Lampie” i wydawał własne rzeczy. Tak naprawdę poznaliśmy się kilka lat później – zaprosił mnie do pisania dla „Dwutygodnika”. W tej branży chyba już bardziej się nie da. 

Pozwalał na wiele, a sam proponował jeszcze więcej. Mainstream i arcydzieła go w sumie chyba mało obchodziły, szukał tego, co ciekawsze, jeszcze nieugruntowane. Miał intuicję. Zlecenia od Pawła bywały nieoczywiste, czasem tylko w tekstach zmieniał puenty, kasował całe akapity – bywał w tym wkurzający. Ale zawsze obchodziła go sprawa – taka większa niż teatr.

Jak wtedy, kiedy na Metaforach Rzeczywistości w Poznaniu zaparł się, by pulę przeznaczoną na nagrodę dać na schronisko dla zwierząt.  

Spotkaliśmy się jakiś miesiąc temu. Wrócił właśnie z Rzymu, mówił, że chyba nie lubi zwiedzać. Zawsze wolał to, co żywe.

Udostępnij