Apetyt na narracje

Jacek Sieradzki
Blog
09 lis, 2021

Tadeusz Bradecki przez dwadzieścia lat pisał u nas felietony. Powiada we wstępie, że przejrzał je na nowo, przemontował, uzupełnił i złożył w książkę i. Proszę mu za bardzo nie wierzyć.

Opublikowany przez wydawnictwo Żywosłowie tom, to zbudowana od zera, pełna rozmachu rozprawa, będąca nade wszystko świadectwem namiętnej, szalonej, niepohamowanej miłości autora do wszystkiego, co jest opowieścią. Do zanurzania się w narracje, zawiązania fabuły, perypetie, nagłe zwroty, oszałamiające pointy. W gry z konwencją, gry z tradycją (wszyscy pisarze są wzajemnie pozadłużani), szkatułkowe konstrukcje opowieści w opowieści (te akurat kogoś, kto parafrazował Jana Potockiego fascynują szczególnie), wreszcie w metanarracje. Epika i teatr stoją tu obok siebie, Shakespeare ramię w ramię z Cervantesem; scena jest nade wszystko miejscem opowiadania (choć i kunsztu wykonawczego niekiedy będącego celem samym w sobie, jak w dell’arte). Ekstatyczna pasja zda się rozsadzać zachłannego pożeracza narracji – i eksploduje; gdzieś od połowy książki równolegle z analitycznym wywodem płynie i rozlewa się fabuła własna Bradeckiego, zmyślnie korzystająca z gotowych scenerii i konwencji. Rzecz o parze bohaterów w świecie, który wypadł z formy i miota nimi po różnych zakątkach globu i po osi czasu, całymi dekadami wprzód i w tył. Ostatnia sekwencja tej niedokończonej opowieści dzieje się w Krakowie roku 1974: w Krzysztoforach teatralny demiurg gra swą umarłą klasę, na placu Szczepańskim trwają generalne Wyzwolenia. Wypada sobie tylko dorysować w wyobraźni przyszłego aktora, reżysera i dyrektora Starego Teatru, jak pomyka na zajęcia do szkoły teatralnej. 

Książka jest przepojona erudycją; autor podejmuje wywody o implikacjach i zwrotach w historii filozofii klasycznej i współczesnej, chwaląc się oczytaniem i horyzontami nader już dalekimi od „Dialogowych” felietonów. Wierny lektor tamtych tekstów kłania mu się z szacunkiem, mamrocząc sobie jednak pod nosem, że czegoś wtedy opisywanego trochę mu jednak brak. Ot, portretu tego chłopaka kopiącego piłkę na zabrzańskim podwórku i krzyczącego do innych piękną śląską godką. Licznych doświadczeń reżyserskich i pedagogicznych tudzież wadzenia się z nowymi regułami a może i przesądami w sztuce teatru. Groteskowych przygód – jak wtedy, gdy na fali produkcji filmowej po śmierci JPII zaproponowano autorowi rolę Władysława Gomułki nader odległą od jego emploi, więc dziękował zmarłemu za niespodziewaną paletę aktorskich zatrudnień. Mówiąc krótko brak tu narracji, która mówiłaby wprost o realnych doświadczeniach, przygodach, olśnieniach i absurdach będących udziałem obserwatora i uczestnika życia intelektualnego i artystycznego ostatnich pięćdziesięciu lat. Narracji, śmiem przewidywać, przytomnej, bystrej i dowcipnej.

Może więc z dwudziestu lat felietonów na „Dialogowych” łamach powinna wykiełkować – rzecz bez precedensu – jeszcze druga książka, równie daleko odbiegająca od punktu wyjścia? Koniec końców byłoby przecież warto.

Udostępnij

Jacek Sieradzki

W zespole redakcyjnym „Dialogu” od 1984 roku. Od 1991 do 2023– redaktor naczelny. Krytyk teatralny. Ukończył Wydział Wiedzy o Teatrze Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. W latach 1986–2002 był stałym recenzentem „Polityki”, w latach 2003–2011 pisał w „Przekroju”. Był pomysłodawcą konkursu na scenariusz festiwalu teatralnego w Katowicach, a potem dyrektorem artystycznym kilku edycji Festiwalu Twórczości Reżyserskiej „Interpretacje”. Koordynator merytoryczny Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.