_bb7151e3-a00a-4ca4-88d6-9a7d34df2c46.jpg

Wykopując futurystyczną mapę przyszłości
Od Redakcji: Poniższy tekst to jedna z trzech odpowiedzi na zaproszenie do przygotowania wizji przyszłości kultury w dowolnym kontekście jej funkcjonowania i dowolnej perspektywie czasowej.1
Możliwość frywolnego fantazjowania na łamach „Dialogu” bardzo mi schlebia. Jednocześnie czuję trud i niezręczny charakter zadania; próby operowania w obrębie tematyki związanej z przyszłością w ogóle przypominają poruszanie się po bardzo grząskim gruncie a ryzyko osunięcia się w banał wydaje się nadzwyczaj duże. Przyszłość jawi się nam dzisiaj raczej jako coś nie do przewidzenia; jako przestrzeń postępującej nieustannie akceleracji zmian, przedzielana kolejnymi wydarzeniami, które za Nassimem Nicolasem Talebem można by nazwać Czarnymi Łabędziami albo po prostu historycznymi plot-twistami, czy innymi globalnymi game-changerami. Hasło: „przyszłość” dla wielu oznacza również: niepewność (ekonomiczną), pesymizm katastrofy klimatycznej, pogarszającą się w związku z cyfrową rewolucją kondycję psychiczną, rozwój dopaminowego uzależnienia od mediów społecznościowych.
Zaproszenie do pisania o przyszłości w formie ćwiczenia na wyobraźnię (zanim jeszcze pomyślę o sektorze kultury) kieruje mnie w stronę „mapy futurologów”, na którą natrafiłem ponad dekadę temu w jasnej i wesołej erze prężnie funkcjonującego portalu Wykop.pl2. Publikacja mapy, o której piszę, miała miejsce około roku 2011. Minimalistycznie zaprojektowana plansza prezentuje hipotetyczne zdarzenia, które czekają ludzkość w następnych kilku dekadach. Od czasu jej odnalezienia, co kilka lat, gdy przypominam sobie o jej istnieniu, odkopuję ją i konfrontuję z tym, co aktualne. Perspektywa trzynastu lat od jej powstania pokazuje, że mapa w wielu miejscach zawodzi, a w niektórych jest nadzwyczaj celna w prognozach. Przewidywania związane z niektórymi rozwiązaniami technologicznymi okazały się prawdziwe – na przykład odkrycie grafenu (przez Polaków!) czy pojawienie się mięsa z in-vitro (które dziś staje się coraz tańsze). Mapa nie wspomina natomiast o postępującej, wszechogarniającej algorytmizacji, uczeniu maszynowym, rozwoju AI, czy opracowywaniu przez firmę Neuralink i szalonego Elona Muska chipów mózg-maszyna, rodem z transhumanistycznych teorii filozoficznych i amerykańskich filmów science fiction.
Przypatrując się kolejnym punktom na osi czasu, dowiadujemy się między innymi, że jeszcze przed nami są ekrany zintegrowane z ciałem (2030), roboty-insekty (2031), materia dająca się zaprogramować (około 2036) i budowa kosmicznej windy, która na mapie przewidziana jest na 2037. W rzeczywistości, tę ostatnią Japończycy planują zbudować do 2050 roku.
Moje fantazjowanie dotyczące przyszłości inspirowane będzie podobnymi próbami zrealizowanymi przez kogoś innego w przeszłości. Oprócz chęci popuszczenia lejców na pastwiskach odklejki przyświeca mi jeszcze jeden cel, który chcę ujawnić: chciałbym umożliwić czytelniczkom i czytelnikom niniejszego tekstu „przeżycie” zaproponowanych scenariuszy; chciałbym, żebyście sprawdziły i sprawdzili, jak czulibyście się, gdyby któryś z poniżej opisanych przeze mnie scenariuszy okazał się waszą branżową rzeczywistością. Tym samym, zapraszam do aktywnej pracy wyobraźni i emocji.
Korzystam przy tym ze struktury narracyjnej, którą zaczerpnąłem z książki Przyszłość zależy od nas Toma Rivetta-Carnaca i Christiny Figueres.3 Emocje, które towarzyszyły mi podczas tamtej lektury i możliwość zwizualizowania sobie dwóch różnych scenariuszy, a zatem – jak gdyby – przeżycia ich, zaowocowały rozbudzeniem się we mnie pragnienia podjęcia aktywistycznego działania. Obieram tutaj podobny cel. Chciałbym, żeby to samo przydarzyło się wam, czytającym o dwóch odmiennych wizjach sektora kultury i rozwoju instytucjonalnego w Polsce. Chodzi mi zatem nie tyle o „wstrzelenie się w klucz” prawdopodobnej wersji nadchodzących wydarzeń, ile przedstawienie dwóch skrajnie różnych scenariuszy, pobudzających czytelniczki i czytelników w dalszej perspektywie do pracy twórczej i proaktywnych postaw.
ZMIERZCH INSTYTUCJI
Jest rok 2036. Brak sprawczego, silnego i wewnętrznie spójnego stanowiska środowisk artystycznych w obronie własnych interesów w kontakcie z politykami zaowocował wypchnięciem postulatów i potrzeb sektora kultury na margines i peryferia polityki głównego nurtu. Teatry instytucjonalne nie otrzymują zwiększenia dotacji budżetowych, przy stale postępującej inflacji i stale rosnących kosztach niemal wszystkie teatry stoją w obliczu katastrofy ekonomicznej. Tylko trochę lepiej radzą sobie teatry komercyjne.
Z każdym rokiem w teatrach repertuarowych zmniejsza się liczba produkowanych premier. Teatry w mniejszych miejscowościach nie mogą sobie pozwolić na przygotowanie jakiejkolwiek nowej premiery, są w stanie tylko eksploatować istniejące tytuły. Większe teatry przygotowują jedną lub dwie premiery rocznie. Beznadzieja ekonomiczna sprawia, że instytucje teatralne przestają w ogóle próbować być pracodawcą konkurencyjnym wobec prywatnych przedsiębiorstw lub zagranicznych korporacji. Fatalne warunki zatrudnienia przypominają raczej artystyczną pańszczyznę niż stabilne miejsce pracy, które mogłoby stawać się źródłem osobistej dumy.
Rozwijające się prężnie rynki: filmowy, platform streamingowych, branże gamingowa i technologiczna, w których rośnie zapotrzebowanie na pracowników kreatywnych i performerów, oraz łatwość przekwalifikowania się sprawiają, że ludzie nie chcą pozostawać w tak nierozwojowych miejscach, jakimi stały się państwowe instytucje kultury. Z powodu dziur budżetowych w teatrach postępuje też proces stopniowego uszczuplania etatów. Liczny zespół artystyczny to przecież liczne problemy.
Ze strony polityków od lat padają zarówno fałszywe zapewnienia o rychłym udzieleniu pomocy, jak i kąśliwe uwagi o tym, by „teatry wzięły w końcu na siebie ekonomiczną odpowiedzialność”, przestały obciążać podatników swoim istnieniem i zaczęły zarabiać na swoje utrzymanie (retoryka surowego rodzica) albo by poszukały prywatnych sponsorów lub innych źródeł funduszy. Wiele instytucji redukuje liczbę osób zatrudnionych na stałe.
W niektórych miejscach następuje rozpad stałych zespołów aktorskich, teatry próbują realizować swoje misje na zasadach kontraktów z artystkami i artystami, działać na zasadach impresariatu. Kolejnym sposobem teatrów na ograniczanie kosztów jest zmniejszanie liczby wystawianych sztuk w miesiącu. Mniejsza ilość grań w miesiącu i w tygodniu odzwyczaja widzów od regularnego uczęszczania do teatrów. Z czasem wszyscy przywykają do tego, że teatry grają epizodycznie, zaledwie kilka razy w miesiącu. Na więcej nikogo nie stać. Na nic zdają się porywcze, nagłośnione medialnie gesty radykalnego sprzeciwu kolejnych osób dyrektorskich oraz składanie rezygnacji z pełnionych funkcji. Z czasem gaśnie środowiskowa mobilizacja, by jakkolwiek zawalczyć o sprawne funkcjonowanie instytucji; podejmowane inicjatywy nie przechodzą starcia z politykami – zwycięża partykularny interes lub racje potężniejszych lobbystów.
W tak niesprzyjającej rzeczywistości następuje ostatecznie również rozpad teatralnej krytyki, bo bez wsparcia pozostają środowiskowe wydawnictwa, które nie są rentowne.
Instytucjonalne medium teatralne chwieje się w posadach.
ŚWIT ZBIOROWEJ SOLIDARNOŚCI
Jest rok 2036. Zbiorowe działania, które w 2024 roku zaowocowały procedowaniem, a w konsekwencji wprowadzeniem w życie ustawy regulującej kwestię tantiem z internetu dla artystek i artystów, unaoczniły wszystkim zainteresowanym, że rzetelna praca na rzecz poprawy realiów życia artystek i artystów w Polsce przynosi wymierne i bardzo konkretne korzyści. Następna była Ustawa o statusie artysty zawodowego, która wprowadziła zabezpieczenie socjalne i ubezpieczenia zdrowotne dla osób najbardziej tego potrzebujących, głównie osób działających freelancersko.
Dzięki przegłosowaniu przez polski parlament w 2028 roku Zasiłku odbiorcy kultury, który umożliwia uczennicom i uczniom szkół podstawowych i ponadpodstawowych trzykrotne darmowe wejście do kina lub teatru w trakcie roku szkolnego, teatry zyskały frekwencyjne zabezpieczenie. Zasiłek ten wpisywał się w politykę wyrównywania szans, to znaczy ułatwiał mniej zamożnym grupom dostęp do kultury. Zasiłek odbiorcy kultury miał być też jednym z elementów polityki teatralnej i pedagogiki teatralnej. W założeniu młodzi beneficjenci programu staną się w przyszłości odbiorcami kultury wchodzącymi w skład teatralnej widowni. Nieformalnie zasiłek otrzymał przydomek „trzech wyjść +” i kojarzył się z odpowiednikiem 800+ w kontekście sektora kultury.
Dużym i chyba najbardziej istotnym wydarzeniem w perspektywie ostatnich piętnastu lat było uchwalenie ustawy o teatrze w 2032 roku. Dyskusje wokół prac nad tą ustawą rozgrzewały niemal wszystkie pracowniczki i wszystkich pracowników teatrów instytucjonalnych. Przede wszystkim środowisko musiało wytłumaczyć polityczkom i politykom (a czasem przekonać również sceptyków z własnego poletka), dlaczego potrzebna jest kolejna ustawa poza tą o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, na podstawie której teatry funkcjonowały do tej pory. W debatach zwolennicy ustawy wielokrotnie przywoływali argument o ogromnym rozwarstwieniu ekonomicznym teatrów w różnych częściach Polski, chaosie, „dzikim zachodzie” i „wolnej amerykance” w kwestiach związanych z zarządzaniem teatrami.
Jednak kluczowy był wymiar symboliczny Ustawy o Teatrze; ustawa sankcjonowała ponad dwustupięćdziesięcioletnie dziedzictwo polskiego teatru, który domaga się należytego traktowania i zasługuje na godne finansowanie ze środków publicznych. Wraz z Ustawą o Teatrze przegłosowano też poprawkę budżetową o przekazaniu 1,5 % PKB na kulturę. Po ponad czterdziestu latach od obalenia w Polsce komunizmu polska kultura uzyskuje status istotnego społecznie sektora. Co jednak najważniejsze, zwiększa się procent osób uczestniczących w kulturze teatralnej – z 11% w roku 2023 do 20% w 2035.
Dzięki skróceniu przez rząd tygodnia pracy do czterech dni roboczych lub trzydziestu pięciu godzin, w teatrach zaczął dominować model jednej, czterogodzinnej lub sześciogodzinnej próby dziennie lub grania spektaklu. Ta zmiana wywołała w środowisku twórców rozbieżne odczucia. Wielu artystek i artystów chwaliło dodatkowy czas wolny, który sprzyja regeneracji i bardziej kreatywnemu tworzeniu. Niektórzy narzekali jednak na zbyt mały wymiar czasu pracy, który jest wyznaczony do przeprowadzenia całego procesu powstawania spektaklu. Zaczęliśmy pracować wolniej, spokojniej, ale zdrowiej4.
PRZEŁAMUJĄC PARADYGMAT „TEATRU W KRYZYSIE”
Jak przekonuje profesor Dariusz Kosiński w książce Teatr, który nadchodzi?, paradygmat medium teatralnego, które przechodzi przez kryzys, jest w Polsce aktualny nieprzerwanie od prawie pięćdziesięciu lat. A co, jeśli spróbować ten paradygmat przełamać? A co, jeśli rzeczywistość, w której teatry w Polsce stają się ważnymi, aktywnie uczęszczanymi ośrodkami kultury, wrośniętymi na stałe w tkankę lokalnych społeczności, nie musi być wcale odległym, alternatywnym uniwersum, ale rzeczywistością możliwą do zaprojektowania? Wystarczy spojrzeć na kraje Europy Zachodniej: kraje Beneluksu, Francję, Niemcy, Szwajcarię, Austrię, gdzie poszczególne wydarzenia teatralne stają się wyczekiwanym świętem lokalnych społeczności5.
W rozważaniach tych skoncentrowałem się w głównej mierze na wymiarze ekonomicznym i politycznym, stosunkowo niewiele miejsca poświęcając refleksji dotyczącej przyszłych sposobów i metod pracy w teatrze lub tworzonym w przyszłości w teatrze treściom, ale głęboko wierzę i czuję, że zmiany prowadzące do zabezpieczenia finansowego sektora kultury powinny być teraz naszym priorytetem, dla którego będziemy w stanie wspólnie podjąć zbiorowy wysiłek.
Ostatecznie nie pozostaje nam nic innego, jak spróbować przyjąć na siebie odpowiedzialność za stan naszych instytucji, zakasać rękawy i wykonać pracę. Przyszłość naprawdę zależy od nas. Na koniec jeszcze moje teatralne, futurystyczne tropy artystyczne: pierwszy stream ze statku kosmicznego na orbicie międzyplanetarnej, narracje związane z ekspansją kosmiczną i osiedlaniem Marsa, performanse z uszkodzeniami i leczeniem ciała za pomocą nano-robotów w trakcie jednego występu, indywidualne trans-humanistyczne narracje – opowieści o życiu biologicznym wspomaganym za pomocą sprzętów.
- 1. Interesowała nas futurologia; wysiłek umysłu na rzecz wróżenia z fusów, laboratorium wyobraźni dotykające od czasu do czasu konkretu, który zaczyna wydarzać się teraz. Naszą inspiracją stał się cykl programów telewizyjnych pod tytułem Felieton z przyszłości, w których Stanisław Lem – twórca serii – mówił o futurologii między innymi tak: „Przewidywanie z dużym wyprzedzeniem w czasie jest właśnie dziś specjalnie potrzebne nie tylko i nie tyle dla jednostek, ile dla wielkich zespołów ludzkich to znaczy dla społeczeństw, narodów, państw i wreszcie dla całej ziemi”. I dalej: „(…) jeśli mamy przed sobą samochód, a jeszcze do tego może nawet wyścigowy jadący nocą to oczywiście oświetlenie szosy jest rzeczą pierwszorzędnej wagi”. W sytuacji, w której kolejne ogniska polikryzysu wybuchają w tak oszałamiającym tempie, nam również wydaje się istotne podejmowanie prób rzucenia snopu światła na drogę. Tym bardziej, że jesteśmy przekonani, że przyszłości – podobnie jak przeszłości – sprzyjają opowieści.
Nie chcieliśmy wiele, nie prosiliśmy o szkic rozwoju cywilizacji po apokalipsie, raczej o coś niemal przeciwnego: skupienie się na małym wycinku rzeczywistości
i nieznacznym odcinku czasowym. Postanowiliśmy zaprosić Państwa do pouprawiania z nami futurologii kulturalnej. Konkretnie, chcieliśmy wiedzieć, jak nasi Goście wyobrażają sobie skutki zmian, które wprowadzane są na poziomie polityk kulturalnych – od ustawodawstwa, przez działanie instytucji kultury, po indywidualne ścieżki artystyczne. Czym może poskutkować uchwalenie ustawy o artyście zawodowym? Jak jej skutki będą wyglądały w praktyce? W jakim kierunku mogą pójść zmiany w działalności teatrów repertuarowych
i niezależnych? Czym byłaby kultura bez umów śmieciowych? Jak pracowałoby się nam w instytucjach zarządzanych kolektywnie? Jaka sztuka powstawałaby w instytucjach, w których normą byłoby kontraktowanie i przestrzeganie kodeksów etycznych? Co, gdyby najwyżej punktowanym kryterium oceny projektów w konkursach grantowych była ich eksperymentalność? A co, jeśli inkluzywność?Słowem, co i w jaki sposób będziemy uprawiać na naszych poletkach w – powiedzmy – 2036 roku. Zachęcaliśmy do wyboru jednego aspektu rzeczywistości kultury albo pracy w kulturze i spekulacji na temat tego, jaką przyszłość (choćby na małą skalę) mógłby wytworzyć jego rozwój albo transformacja. (Red.)
- 2. Ciekawą cezurą i drogowskazami w myśleniu o przeszłości stają się czasy świetności określonych serwisów internetowych, na przykład czas świetności wspomnianego serwisu Wykop, czasy naszej-klasy.pl, portalu fotka. pl, grono.net czy komunikatora gadu-gadu. Dziś, jeśli jeszcze istnieją, to cmentarzyska lub cyfrowe wysypiska.
- 3. Reportaż koncentruje się na temacie katastrofy klimatycznej i w jej kontekście przedstawia dwie alternatywne wizje niedalekiej przyszłości.
- 4. Obszerne badanie na temat niekorzystnych skutków obecnego systemu czasu pracy w teatrach przeprowadził Andrzej Błażewicz, reżyser i konsultant programowy w Teatrze Polskim w Poznaniu. Zob. Andrzej Błażewicz 10:00-14:00 + 18:00-22:00. Efektywność pracy i jakość życia osób pracujących w polskich teatrach repertuarowych, „Didaskalia. Gazeta Teatralna” nr 181-182/ 2024.
- 5. W latach 2017-2020 zwiedziłem kilkanaście europejskich miast, podróżując ze spektaklem Hymn do miłości w reżyserii Marty Górnickiej. Duże wrażenie robiło na mnie spore i bardzo aktywne zainteresowanie festiwalami teatralnymi wśród tamtejszych mieszkańców. Ożywione zainteresowanie okazywali zwłaszcza seniorzy.