zrzut_ekranu_2019-09-05_o_12.59.52.png

Paweł Demirski „Niech żyje wojna!!!”, reż. Monika Strzępka, Teatr Dramatyczny im. Szaniawskiego w Wałbrzychu 2009. Fot. Tomasz Jozefovski

Sito krytyki

Michał Pospiszyl
W numerach
2019
7-8 (752-753)

WOJNA WOJNIE

W artykule opublikowanym w 2004 w „Critical Inquiry” Bruno Latour wezwał do zakończenia humanistyki uformowanej przez język wojny. Żyjemy w epoce zdominowanej przez narrację wojenną: wojnę z terrorem, wojny kulturowe, wojny z ignorancją. „Czy my – pyta Latour – intelektualistki i badaczki, także powinnyśmy iść na wojnę? Czy nasze zadanie polega na tym, by dokładać nowe ruiny do świata pełnego zgliszczy?” 1 Obiektem krytyki Latoura nie są nurty, które określilibyśmy – prawdopodobnie zbyt pośpiesznie – jako podżegające do walki, a więc filozofia awangardy lub marksizm; w każdym razie, nie jest to obiekt główny, ta rola przypada teorii krytycznej i poststrukturalizmowi (w eseju wymienia się Pierre’a Bourdieu, Jeana Baudrillarda, Michela Foucaulta). To im zawdzięczamy utratę stałych punktów odniesienia lub możliwości osiągnięcia pewności we wszystkich dziedzinach, a już zwłaszcza takich, które wykazują powiązania z nowoczesną nauką. Sprawę, zdaje się twierdzić Latour, można było bagatelizować, póki zasięg jej oddziaływania ograniczał się do akademickich kampusów. Tymczasem wypowiadając wojnę roszczeniom do obiektywności, teoria krytyczna zyskała masowego odbiorcę, skłonnego używać jej narzędzi do tego, by podważyć każdą prawdę. Efektem, ciągnie socjolog, jest wysyp teorii spiskowych czy powracające próby odrzucenia dobrze udowodnionych faktów. 

Czym więc zastąpić prowadzoną dotychczas wojnę? Autor przyznaje, że celem nie jest całkowita rezygnacja z krytyki i jej militarnych metod, ale raczej poprawienie precyzji, tak by skutkiem działań wojennych nie była jedynie nihilistyczna pożoga. „Powinniśmy działać tak, jak działałby na naszym miejscu każdy dobry oficer: nieustannie sprawdzać związki między zagrożeniami a sprzętem i wyszkoleniem, które mają mu sprostać, przeprowadzając, w razie potrzeby, ich całościowy przegląd i modernizację” 2. Słowem, zastąpić przestarzały ekwipunek Baudrillarda lub Foucaulta nowoczesnym, oferowanym przez Latoura. 

Z narracją tą jest jednak kilka istotnych problemów. Po pierwsze, Latour do interpretacji teorii krytycznej podchodzi z demaskatorskim zapałem, chyba nie tak bardzo różnym od tego, który napędza autorów negujących lądowanie człowieka na Księżycu, zamach na Pentagon czy istnienie globalnego ocieplenia. Zamiast cierpliwej analizy prac krytykowanych filozofów, dostajemy serie ogólnych sądów opartych na wyrwanych z kontekstu cytatach. 

Po drugie, nawet zakładając, że teoria krytyczna odpowiada za wszystko, o co Latour ją oskarża (w skrócie: za nihilizm poznawczy i konstruktywizm), to wciąż brakuje nam dowodów na to, że to właśnie jej zawdzięczamy wzrost zainteresowania myśleniem spiskowym. 3 Dużo lepszym wyjaśnieniem kryzysu zaufania do współczesnej nauki jest problem reprezentacji. Siła tego kryzysu jest wprost proporcjonalna do oderwania nowoczesnej nauki od życia społecznego. Mechanizm ten dobrze zresztą opisywał sam Latour, kwestionując model, w ramach którego od siedemnastego wieku rozwijała się zachodnia nauka 4, i proponując jego bardziej demokratyczną i społecznie osadzoną alternatywę 5. Jeśli współczesna wiedza powstaje w odseparowaniu od życia społecznego, uzasadniając tym odseparowaniem zajmowaną przez naukowców pozycję autorytetu lub eksperta, to nietrudno zrozumieć, dlaczego reakcją na nią jest owiany nonkonformistyczną aurą alternatywny obieg produkcji wiedzy. 

W końcu po trzecie – wbrew apokaliptycznym tonom, w jakich utrzymany jest esej – zjawisko takiej epistemologicznej reakcji mas na wyalienowanie oficjalnej nauki nie jest niczym nowym. Co więcej, nie zawsze musi być ono złe, ludowi heretycy sięgający po Biblię, by poddać weryfikacji naukę Kościoła, w krótkim okresie przyczynili się do ożywienia dyskusji teologicznych, w długim do ich sekularyzacji. Niewykluczone, że nauka poddana takiej zewnętrznej (bo prowadzonej przez nie-naukowców) krytyce także zyska: w krótkim okresie doskonaląc swoje argumenty, teorie i pojęcia, w długim profanując kapłańską pozycję, jaką naukowcy i eksperci zyskali w nowoczesnych społeczeństwach 6

Wiele zatem wskazuje na to, że Latour się myli. Nie ma mocnych dowodów na to, że teoria krytyczna jest dyskursem epistemologicznego nihilizmu, niewiele wskazuje na to, że to filozofkom i filozofom zawdzięczamy dzisiejszą popularność teorii spiskowych, raczej nie do utrzymania jest też twierdzenie o fali ludowego sceptycyzmu jako zjawisku typowym dla współczesności. Mimo to Latour ma rację. Narzędzia krytyczne zamiast upodabniać się do technik jądrowych powinny czerpać inspirację z metod szpiegowskich, poddawać cierpliwej analizie badane zjawiska, teksty, pojęcia lub korzystając z trudnej sztuki kamuflażu, na próbę przyjmować pozycję wroga. 

REPARACJE WOJENNE

Model krytyki wojennej, totalnej lub – używając sformułowania Eve Kosofsky Sedgwick – paranoidalnej, stał się dziś bardzo popularny. Także Sedgwick nie ma więc najlepszego zdania na temat kondycji, w jakiej znajduje się teoria krytyczna, mimo to jej krytyka współczesnej filozofii ma w sobie dużo więcej szpiegowskiej elegancji niż ostatecznie atomowe metody Latoura. Autorka nie próbuje wzorem francuskiego socjologa rozliczać całej dotychczasowej teorii krytycznej 7

Poza tym przygląda się ona spiskowej paranoi z uwagą i empatią, której właściwie całkowicie jest pozbawiony Latour. Esej Eve Kosofsky Sedgwick otwiera analiza teorii spiskowej popularnej w latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku, wedle której ówczesna epidemia HIV nie była przypadkowa, ale stanowiła efekt celowej polityki przeciwko narkomanom, gejom i czarnym. Wiemy – pisze badaczka – że „każdy z wczesnych etapów roznoszenia się HIV mógł być albo przypadkowy, albo sterowany”, teoria ta nie była więc całkowicie nieprawdopodobna, kłopot z nią polega na tym, że właściwie w żaden sposób nie poszerzała naszej wiedzy o świecie. Nawet jeśli moglibyśmy stwierdzić z całą pewnością, że za epidemią stał spisek:

że życie Afrykańczyków i Afroamerykanów nie ma dla amerykańskiego rządu żadnej wartości; że geje oraz narkomani nie są szczególnie szanowani, o ile nie są po prostu otwarcie znienawidzeni; że wojsko stale opracowuje sposoby zabijania wrogich im grup ludności cywilnej; że ludzie u władzy nie przejmują się zbytnio nadciągającymi katastrofami ekologicznymi oraz zmianami w strukturze ludności – powiedzmy, że bylibyśmy tych wszystkich rzeczy absolutnie pewni – czy naprawdę dowiedzielibyśmy się czegoś, czego jeszcze nie wiemy?

Problem z myśleniem paranoicznym nie wynika z faktu, że jest zawsze fałszywe albo że jest całkowicie nieuprawnionym sposobem poznawania, ale że zmierza do epistemologicznego monopolu „przyczyniając się do wyparcia lub odmowy uznania takich sposobów zdobywania wiedzy, które byłyby mniej nastawione na podejrzliwość”. To dlatego Eve Kosofsky Sedgwick krytykę paranoidalną chciałaby zastąpić reparacyjną, strategie wojenne planami powojennej odbudowy. Punktem wyjścia jest znane nam już od Latoura założenie, że żyjemy w świecie, w którym zniszczone zostało zbyt wiele, by dokładać kolejne zgliszcza. W miejsce teorii demistyfikującej odwieczną relację władzy i przemocy należy, przekonuje autorka, znaleźć przestrzeń dla krytyki otwartej na przygodność, nieoczekiwane zbiegi okoliczności, na zawartą już w tym świecie obietnicę egalitarnych stosunków.

Warunkiem określonej w ten sposób krytyki jest jednak zasadnicze przekształcenie pozycji samego krytyka. Wyjście z roli sędziego, eksperta, instancji autorytetu, a więc tych funkcji, w których zadanie krytyki zostaje sprowadzone do uświadamiania mas. Sam podział na masy i kształtującego je krytyka jest z gruntu fałszywy. Krytyk, nawet wówczas, gdy przybiera określone imię i nazwisko, jest niczym więcej jak masą (odbytych rozmów, przeczytanych książek etc.). Gest krytyki byłby więc zawsze gestem wspólnotowym, to znaczy działaniem wykonywanym przez całą wielość aktorów: ludzi, tekstów, języków, rozmów, bez których nigdy by się nie pojawił. Dlatego Deleuze z Guattarim mogli we wprowadzeniu do drugiego tomu Kapitalizmu i schizofrenii wyznać: „Napisaliśmy Anty-Edypa we dwójkę. A że każdy z nas był wieloma, zrobiło się nas całkiem sporo” 8.

GEST KRYTYKI

Interesująca w tym kontekście jest podwójna etymologia czasownika krytykować. „Krytyka” w językach nowożytnych (francuskim i angielskim) pojawia się w siedemnastym wieku. Sens słowa jest wówczas nieco szerszy niż dziś, oznacza nie tylko ocenę autentyczności, prawdziwości lub słuszności danego stanu rzeczy, ale także szerzej, dokonywanie rozróżnień, podziałów, ustanawianie granic. 9Tak jak w dziełach Kanta (Krytyka czystego rozumu) czy Marxa (Kapitał. Krytyka ekonomii politycznych), w których słowo krytyka nie oznacza odrzucenia, obalenia czy nawet oceny, ale właśnie ustanowienie granicy, badanie warunków, w jakich dana dziedzina (liberalna ekonomia w wypadku Marxa a rozum u Kanta) może działać. 10To nowoczesne znaczenie słowa krytyka wywodzi się z greckiego czasownika „krinein”, które znaczy rozdzielać, wybierać, oceniać, także kłócić się i walczyć. Dlatego w Grecji termin ten funkcjonował przede wszystkim w kontekście prawnym.

Jednak obok znaczenia sądowego słowo funkcjonuje także w kontekście rolniczym. Tak jest w najstarszym znanym nam przykładzie użycia czasownika, czyli Iliadzie Homera, w której odnosi się do gestu rolnika przesiewającego ziarno. Echa tej etymologii słyszymy na przykład w łacińskim „cribrum”(sito, przesiewacz), „cribrare” (przesiewać)stanowiącym podstawę między innymi dla słowa francuskiego i włoskiego. 11 Także związki „sito krytyki” lub „gest krytyki” nie mają większego sensu w kontekście sądowym.

W świetle tej tradycji jasna staje się nieadekwatność metafory użytej przez Latoura. Krytyk to żaden oficer, szpieg ani nawet sędzia. Zastępując wyroki i oceny gestem rolnika, dokonujemy zarazem istotnego przesunięcia w pozycji zajmowanej przez krytyka. Georges Didi-Huberman: 

To gest [mowa o „geście krytyki” – MP] o wielkiej mocy, ale nie oznacza to, że mamy do czynienia z gestem władzy, wręcz przeciwnie. Nie jest to też gest brutalny: oneirokritès, czyli interpretator snów 12, jest przede wszystkim kimś, kto umie odczytywać niuanse, a jeśli „odsiewa” sen od jego interpretacji, nigdy go raz na zawsze nie osądza. Oto dlaczego czasownik „krinein” oznacza często „oceniać, doceniać”, czyli być wrażliwym na tysiąc i jeden niuansów tego, co „krytykowane” 13.

Efektem krytyki nie może być wojenne zniszczenie, filozoficzne przesiewanie zaś, na wzór swojego rolniczego wzoru nie może nas zostawiać z pustymi rękami. Oczywiście podczas przesiewania także dokonuje się wybór (dobre ziarno od plew); jednak rolnik obywa się bez wydawania wyroków. Przesiewanie nie próbuje udawać, że jest obiektywne, wycofane, wykonywane w pojedynkę. Jego wspólnotowy charakter nie wynika wyłącznie z tego, że zwykle bierze w nim udział cała wieś. Aby przesiać ziarno, rolnik musi je podrzucić tak, by wiatr rozwiał lżejsze plewy a na sito spadła jedynie właściwa treść. Warunkiem tego procesu jest zatem cały szereg zewnętrznych i niepoddających się kontroli okoliczności: wiatr nie może być ani za słaby ani zbyt silny, ziarna zbyt wilgotne ani zbyt suche. Dlatego krytyka, przesiewanie, o ile ma się udać, musi porzucić rolę pouczającego sędziego, eksperta, instytucji autorytetu i stać się dziełem całej wielości.

 

  • 1.  Bruno Latour Why Has Critique Run out of Steam? From Matters of Fact to Matters of Concern, „Critical Inquiry”, nr 2/2004, s. 225. 
  • 2.  Tamże, s. 231.
  • 3.  Które to myślenie, jak się wydaje (patrz zarzut pierwszy) równie mocno udziela się samemu Latourowi. 
  • 4.  Bruno Latour Nigdy nie byliśmy nowocześni: studium z antropologii symetrycznej, przełożył Maciej Gdula, Oficyna Naukowa, Warszawa 2011.
  • 5.  Bruno Latour Polityka natury: nauki wkraczają do demokracji, przełożyła Agata Czarnacka, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2009.
  • 6.  Historia nauki zawiera zresztą wiele takich produktywnych spotkań. Zdaniem Roberta Darntona w tej perspektywie powinniśmy widzieć wpływ, jaki na nowoczesną medycynę miał „magnetyzm zwierzęcy”: Robert Darnton La Fin des Lumières: Le mesmérisme et la Révolution, Librairie académique Perrin, Paris 1984; Katarzyna Czeczot Magnetyzm, Wydawnictwo IBL, Warszawa 2016.
  • 7.  A jeśli takie rozliczenie następuje, to przeprowadzane z dużo większym zrozumieniem kontekstu politycznego, w jakim powstawała teoria krytyczna lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku.   
  • 8. Gilles Deleuze, Felix Guattari Tysiąc plateau. Kapitalizm i schizofrenia II, przekład anonimowy, Bęc Zmiana, Warszawa 2015.
  • 9.  Reinhart Koselleck Krytyka i kryzys: studium patogenezy świata mieszczańskiego, przełożyli Marcin Moskalewicz, Jakub Duraj, Biblioteka Res Publiki Nowej, Warszawa 2015, s. 232-237.
  • 10.  Oczywiście Marx w Kapitale przeprowadza także krytykę rozumianą jako (surowa) ocena liberalnej ekonomii, ale ta jest wtórna wobec określenia warunków, w jakich może działać system ekonomiczny oparty na dziełach Adama Smitha czy Davida Ricardo.  
  • 11. Robert Beekes Etymological Dictionary of Greek, Leiden, Boston 2010, s. 780-781. 
  • 12. „Kriter” to po grecku sędzia, więc „oneirokritès” to dosłownie tyle, co sędzia snów.  
  • 13. Georges Didi-Huberman Obraz krytyczny (obraz krytyki), przełożył Andrzej Leśniak, „Teksty Drugie”, nr 5/2016.

Udostępnij

Michał Pospiszyl

Filozof, teoretyk kultury, redaktor kwartalnika „Praktyka Teoretyczna” i adiunkt w Instytucie Studiów Politycznych PAN. Wydał książkę Zatrzymać historię. Walter Benjamin i mniejszościowy materializm (2016) i, wraz z Katarzyną Czeczot, antologię Romantyczny antykapitalizm (2018).