Literatura na haju. Powstanie i ewolucja trip raportów
W głowie zamęt, natłok myśli a logika zawodzi. Czy jestem pisarzem z natchnieniem, czy tylko próbuję pisząc w telefonie wydrzeć z tego innego wymiaru choć cząstkę. Na zewnątrz. Jako dowód. Że ten inny wymiar istnieje.1 Saunterer
Trip raporty, czyli opisy przeżyć po zażyciu substancji psychoaktywnej, kojarzą się przede wszystkim z latami pięćdziesiątymi i sześćdziesiątymi dwudziestego wieku, Drzwiami percepcji Huxleya, twórczością Michaux, Keseya i Burroughsa, eksperymentami Leary’ego, tymczasem był to trzeci z czterech kamieni milowych gatunku. Zapoczątkowała go jednostka, rozwinął tajny klub, upowszechnił ruch, zdemokratyzowało internetowe forum. Pomińmy więc hipisów i przyjrzyjmy się pozostałym filarom – Thomasowi De Quinceyowi, Klubowi Haszyszystów i forum Erowid.
WYZNANIA ANGIELSKIEGO OPIUMISTY
Thomas De Quincey, publikując w 1821roku Confessions of an English Opium-Eater (Wyznania angielskiego opiumisty), stworzył fundamenty dla gatunku literackiego, który dziś nazywamy trip raportami. Jego praca była pierwszą autorską analizą doświadczeń z substancjami psychoaktywnymi, pod każdym względem rewolucyjną. De Quincey jako pierwszy szczegółowo opisał okoliczności przyjmowania substancji, włączając w to dawkowanie i kontekst. Z niezwykłą precyzją dokumentował zarówno fizyczne, jak i psychiczne efekty zażywania opium, wprowadzając do literatury nowy język opisu odmiennych stanów świadomości. A właściwie języki, bo w Wyznaniach nie trzyma się jednego stylu. Wystarczy porównać dwa słynne fragmenty – pierwszy jest chłodną relacją:
Poczucie przestrzeni, a ostatecznie także poczucie czasu, były niezwykle mocno zmienione. Budynki, krajobrazy itp. były przedstawiane w proporcjach tak ogromnych, że ludzkie oko nie jest w stanie ich ogarnąć. Przestrzeń rozrastała się i rozszerzała do niewyobrażalnej nieskończoności. To jednak nie niepokoiło mnie tak bardzo, jak ogromne rozszerzenie się czasu; czasami wydawało mi się, że przeżyłem 70 lub 100 lat w jedną noc – a czasami miałem uczucie, jakbym przeżył tysiąclecie, lub, w każdym razie, czas trwający daleko poza granicami ludzkiego doświadczenia.2
a drugi odpięciem wrotek:
Patrzyły na mnie, szydziły ze mnie, szczerzyły się do mnie i paplały małpy, papużki i kakadu. Wbiegałem do pagód i przez wieki tkwiłem na ich szczytach lub w ukrytych komnatach: byłem bożkiem; byłem kapłanem; byłem czczony; byłem składany w ofierze. Uciekałem przed gniewem Brahmy przez wszystkie lasy Azji: Wisznu mnie nienawidził; Śiwa na mnie czyhał. Nagle natknąłem się na Izydę i Ozyrysa: ależ wyczyn, mówili, drżą przed tobą ibis i krokodyl. Byłem pogrzebany na tysiąc lat w kamiennych trumnach, z mumiami i sfinksami, w ciasnych komnatach w sercu wiecznych piramid. Całowały mnie krokodyle, rakowatymi pocałunkami, leżałem zmieszany z niewysłowionymi, oślizgłymi stworami, wśród trzcin, w błocie Nilu.3
De Quincey opisywał zarówno przyjemności, jak i cierpienia związane z używaniem opium, nie unikając trudnych tematów i nie idealizując swoich doświadczeń. Uważał je jednak za wyjątkowe i wielokrotnie podkreślał swój przywilej. Był przy tym porządnym angielskim rasistą, pomstującym na Turków, robiących złą prasę opium („siedzą niczym posągi konne na drewnianych kłodach, równie bezmyślnych, jak oni sami […] zbyt wysoko cenię barbarzyńców, przypisując im zdolność do jakichkolwiek przyjemności zbliżonych do intelektualnych przeżyć Anglika”).
Zarozumiałość De Quinceya miała jednak solidne podstawy. Lektura Wyznań uświadamia, że autor z całą pewnością wiedział, że istnieje zarówno percepcja, jak i środki, które na nią wpływają i mogą ją zmienić, choć pojęcia te pojawiły się w psychologii eksperymentalnej dopiero sześćdziesiąt lat później. Nie wiązał więc przeżyć po opium z szaleństwem rozumianym jako utrata kontaktu z rzeczywistością. Związek ten zainteresował dwadzieścia lat później francuskiego doktora Jacquesa-Josepha Moreau, który do swoich przeżyć po haszyszu podszedł w naukowy sposób. De Quincey okazał się więc pierwszym i ostatnim psychonautą, który nie czuł żadnych ograniczeń, nie tylko językowych. Wyznania były w pełni spontaniczne. Moreau do trip raportów wprowadził dyscyplinę.
KLUB HASZYSZYSTÓW
Eksperymenty, które rozpoczął na początku lat czterdziestych dziewiętnastego wieku w szpitalu Bicêtre pod Paryżem, przeszły do historii medycyny. Stosując haszysz jako psychotomimetyk, czyli substancję, która naśladuje efekty szaleństwa, Moreau stworzył podwaliny pod nowoczesną psychofarmakologię. Metoda Moreau była bardzo prosta – najpierw zażywał narkotyk pod okiem współpracowników, potem podawał narkotyk jednemu z nich i sam stawał się obserwatorem. W swojej pionierskiej pracy Du Hachisch et de l’aliénation mentale z 1845 roku wyróżnił osiem faz doświadczenia po zażyciu haszyszu. Pierwszą z nich było poczucie ogromnego szczęścia, podczas drugiej gonitwa myśli towarzyszyła rosnącemu podekscytowaniu, w trzeciej fazie pojawiały się błędy w percepcji czasu i przestrzeni, a w czwartej wyostrzały się zmysły i zwiększała wrażliwość na muzykę. Później było gorzej – piąta faza to obsesyjne myśli, szósta kończyła się emocjonalnym uszczerbkiem, w siódmej występowało zaburzenie kontroli impulsu, finalnie umysł zapadał się pod ciężarem iluzji i halucynacji.4 Moreau doszedł do wniosku, że psychoaktywne rośliny mogą być narzędziem do lepszego zrozumienia chorób psychicznych, ponieważ wywołują symptomy przypominające te, które obserwuje się u pacjentów. Jak zauważył Foucault w swoich wykładach z Collège de France
przed eksperymentem Moreau de Tours’a psychiatra, jako osoba normalna, definiował szaleństwo, ale robił to w formie wykluczenia: „jesteś szalony, ponieważ nie myślisz jak ja; uznaję, że jesteś szalony o tyle, o ile to, co robisz, jest dla mnie nieprzeniknione”. Jednak teraz, po eksperymencie z haszyszem, psychiatra będzie mógł powiedzieć: „Wiem, czym jest twoje szaleństwo, rozpoznaję je właśnie dlatego, że mogę je odtworzyć w sobie, jeśli stworzę ku temu warunki, takie jak odurzenie haszyszem […] Mogę zrozumieć, co się dzieje, mogę uchwycić i odtworzyć autentyczny, autonomiczny obraz twojego szaleństwa, a w konsekwencji pojąć je od wewnątrz”.5
Skutkiem ubocznym badań Moreau było powstanie tajnego Klubu Haszyszystów. Pierwszym członkiem, zwerbowanym przez doktora, był Théophile Gautier, który po pierwszej dawce haszyszu przeżył trzy wyraźne epizody zmiany świadomości. Zaczęło się od wizji, w której pojawiły się strumienie klejnotów w barwnych, kalejdoskopowych wzorach. Pół godziny później uderzyła go druga fala odurzenia; tym razem zobaczył miliardy motyli z trzepoczącymi niczym wachlarze skrzydłami, a także gigantyczne, eksplodujące kwiaty, następnie doświadczył synestezji: „słyszałem dźwięki kolorów… pływałem w oceanie dźwięku”. Trzeci epizod był najbardziej intensywny. Gautier halucynował wszelkiego rodzaju groteskowe postacie: „dziwaczne bestie, pękate gąsięta, jednorożce, gryfy, inkuby”. Chwycił za ołówek i naszkicował Moreau grającego na pianinie w tureckim kostiumie ze słońcem na plecach, wizualizując nuty wylatujące z instrumentu (rysunek przetrwał). Po wszystkim wyznał, że nigdy nie czuł takiego błogostanu. Doświadczenie wydawało się trwać trzysta lat, ale w rzeczywistości zajęło tylko piętnaście minut.6
Wizje Gautiera zainteresowały paryskich intelektualistów. Charles Baudelaire, Alexandre Dumas, Gérard de Nerval i Eugène Delacroix zostali stałymi członkami Klubu Haszyszystów. Od czasu do czasu na spotkaniach pojawiali się Honoré de Balzac, Gustave Flaubert i Victor Hugo.7 Spotkania te odbywały się w barokowych wnętrzach luksusowego Hôtel Pimodan, położonego na wyspie Île Saint-Louis w Paryżu. Przebrani w arabskie stroje uczestnicy pili kawę po turecku, następnie spożywali dawamesk, obficie słodzoną pastę na bazie haszyszu, doprawioną pistacjami, cynamonem, goździkami, kardamonem, gałką muszkatołową i piżmem. Potem zaczynała się wesoła impreza; zazwyczaj niektórzy członkowie tarzali się po podłodze w ekstazie, inni siedzieli na wielkich kanapach, sparaliżowani przez halucynacje wywołane bardzo dużymi dawkami haszyszu.8 Przez kilka lat Klub działał w tajemnicy, ciśnienia nie wytrzymał jednak Gautier, który w styczniu 1846 roku opublikował w piśmie „Revue des Deux Mondes” relację z jednego ze spotkań, zatytułowaną Club des Haschischins. Był to jeden z najwspanialszych trip raportów w historii literatury, skomplementowany przez Moreau, który uznał, że nie da się lepiej opisać skutków zażycia haszyszu. Czytelnicy nie byli jednak gotowi na wizje, w których występowali „mnisi mający koła zamiast stóp i garnki zamiast brzuchów, wojownicy w strojach zrobionych z naczyń, mężowie stanu obracani na rożnie, królowie zanurzeni do połowy ciała w basztach w kształcie pieprzniczek, alchemicy z głowami uformowanymi w miechy”9. Nikt Gautierowi nie uwierzył, uznano go za fantastę i nieszkodliwego wariata. Sto pięćdziesiąt cztery lata później wiedza o skutkach zażywania haszyszu stała się dogłębna i powszechnie dostępna. Raport Gautiera przeszedłby na pewno przez sito forum Erowid.
EROWID
Portal Erowid, zawierający obecnie czterdzieści tysięcy trip raportów, został założony w 1995 roku przez parę, ukrywającą się do dziś pod pseudonimami Earth i Fire Erowid.10 Ponieważ w połowie lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku dostęp do wiarygodnych informacji o narkotykach był mocno ograniczony, Erowid szybko zdobył popularność, oferując przestrzeń do dzielenia się subiektywnymi relacjami po ich zażyciu. Każda z substancji posiada osobną skrytkę (vault), w której prócz trip raportów gromadzone są wszystkie informacje na jej temat, w tym szczegóły dotyczące właściwości chemicznych, dawkowania, potencjalnych efektów, zastosowań medycznych i terapeutycznych, przeciwwskazań, efektów ubocznych i statusu prawnego w różnych krajach świata.
Typowy trip raport na Erowid zaczyna się od szczegółowych informacji technicznych, takich jak wiek i płeć autora, masa ciała, dawkowanie, wcześniejsze doświadczenia, a także kontekst – „set” (nastawienie psychiczne) i „setting” (otoczenie), które są kluczowe dla przebiegu psychodelicznej podróży. Autorzy dokumentują zmiany w percepcji wzrokowej, słuchowej i dotykowej, modyfikacje procesów myślowych, stany emocjonalne i interakcje społeczne, często posługując się specyficznym żargonem, na przykład „come-up” (początkowa faza), czy „afterglow” (pozytywne efekty następnego dnia) i używając znaczników czasu. Raporty sporządzone w takiej formule pozwalają czytelnikom zrozumieć, czego mogą się spodziewać po danej substancji, są też nieocenionym źródłem dla badaczy zainteresowanych fenomenologią doświadczeń psychoaktywnych.11 Unikalną cechą Erowid jest rygorystyczny system weryfikacji. Każdy trip raport przechodzi przez wstępną selekcję (triage) i jest sprawdzany przez anonimowych wolontariuszy. Odrzucane są raporty o znikomej wartości informacyjnej (w stylu „był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, dużo się śmialiśmy i potem jeszcze pojechałem do sklepu, i po drodze do domu”) i niewiarygodne (substancja nie powoduje w rzeczywistości opisywanych efektów). Pozostałe kryteria, do których zaliczono poprawność językową, czytelność i wartość poznawczą, są bardziej subiektywne.
Tego rodzaju sito jest pewną pułapką. Użytkownicy, którzy chcą opublikować swój trip raport, muszą trzymać się rygorystycznych reguł forum, a zarazem zaciekawić ludzi mających na koncie setki, czy nawet tysiące przeczytanych relacji. Wymaga to od nich znalezienia języka, który będzie wystarczająco interesujący i nie narazi ich na zarzut powielania czyichś wcześniej opublikowanych przeżyć. Słowem – na haju nie może do ciebie tak po prostu przemówić góra, musi mieć coś ciekawego do powiedzenia.
Polskim odpowiednikiem Erowid jest działające od ponad dwudziestu lat forum neurogroove.info, które również selekcjonuje raporty, choć jego moderatorzy mają lżejszą od erowidowych rękę.12 Rozpiętość stylistyczna udostępnianych na nim relacji jest olbrzymia. Porównajmy choćby ten fragment:
Naszła mnie taka rozkmina, że jak się pali MJ [marihuanę – red.] to można czasem zupełnie normalnie myśleć. Tak, jakby oderwało się z głowy taki mały mózg i on myśli bo nie jest naćpany. Heh, przeczytałem co napisałem i zdałem sobie sprawę z tego, że to głupie i niedorzeczne. Nie da rady, THC chyba powoduje taki stan. Muszę to przemyśleć…13
z następującym:
Gdy stałem się jednością z „boską energią”, zdałem sobie sprawę że znajduję się na swego rodzaju statku kosmicznym, wszystko było monumentalne ze względu na tego potęgę, oraz moją niewspółmiernie małą sześcienną formę. Przebywałem na wygodnym, drugoplanowym miejscu w obrębie statku, na którym wyższe byty porozumiewały się ze sobą z niezwykłą szybkością i w sposób dla mnie niepojęty. Nagle statek wystrzelił, polecieliśmy na Ziemię z prędkością szybszą od prędkości światła. Wtedy otworzyłem oczy i zdołałem powiedzieć tylko „wow”.14
To, co jednak łączy wszystkie trip raporty, to specyficzne położenie autora. Każda literatura autobiograficzna wymaga od piszącego „wyjścia z siebie i stanięcia z boku”, rozdwojenia się na przeżywający podmiot i opisywany przedmiot. Sytuacja twórców trip raportów jest jednak jeszcze dziwaczniejsza: zażywają substancje służące utracie kontroli wyłącznie po to, aby nieustannie kontrolować swój stan. Zamieniają transgresję w obiekt szczegółowego badania, usiłując ujmować w słowa nie tylko procesy fizjologiczne, ale głębokie doświadczenia duchowe.
Psychonauci – jak sami siebie nazywają – stoją dziś przed tym samym niemożliwym zadaniem, co dwieście lat temu. Muszą dać się ponieść nurtowi substancji, ale jednocześnie stale trzymać kurs. A przede wszystkim ‒ skrupulatnie prowadzić dziennik pokładowy.
- 1. Saunterer Wieczna pętla, marzec 2021.
- 2. Thomas De Quincey Confessions of an English Opium-Eater, Project Gutenberg 2000.
- 3. Tamże.
- 4. Jacques-Joseph Moreau Du Hachisch et de l’aliénation mentale, Librairie de Fortin, Paris 1845.
- 5. Michel Foucault Psychiatric Power: Lectures at the Collège de France, Editions du Seuil/Gallimard, Paris 2003.
- 6. Albert Goldman The Hashish Club, „High Times” nr 7/1979.
- 7. Charles F. Levinthal Drugs, behavior, and modern society, Pearson, Boston 2012.
- 8. Théophile Gautier Le Club des Haschischins, w: tegoż Romans et Contes, Charpentier, Paris 1897.
- 9. Tamże.
- 10. Fire Erowid Erowid: 10 Years of History, Erowid Extracts, 2005.
- 11. John James Witte Vision, Knowledge, Power: erowid. org and the „trip report”, dokument z konferencji AoIR (21-24 października 2015).
- 12. Jak napisać poprawny raport, Neurogroove.
- 13. HyperPaluch THC + mentol, Nneurogroove.
- 14. bigboythedriver Powrót na ziemię (statkiem), Neurogroove.