Chłopi

Kiedy z Tomaszem Domagałą wychodziliśmy z Chłopów w reżyserii Sebastiana Majewskiego, dyplomu Wydziału Aktorskiego wrocławskiej Akademii Sztuk Teatralnych, żartowaliśmy, że jeśli młodym aktorom za coś się oberwie, to za plastikowe kwiaty, którymi usłana jest scena na Braniborskiej. Wiadomo, w dobie kryzysu klimatycznego, Grety Thunberg i zastępowania sztucznych rurek do napojów tymi makaronowymi sypać plastikiem zwyczajnie nie wypada.

Jedni: chłopomania! Drudzy: kolejna bezrefleksyjna kalka zachodnich metodologii. Inni: państwo profesorstwo nie musi nam przypominać, że nasze babcie pochodziły ze wsi. Jeszcze inni: jak sprzedać „ludowość”, żeby dało się na niej zarobić? Dyskusje o pochodzeniu klasowym i wypartych warstwach kolektywnej pamięci o doświadczanej/sprawowanej przemocy przeszły w ostatnich latach przyśpieszony kurs wolnego rynku: od niszowych dyskusji dla wybranych, do kalendarzy ściennych ze zdjęciem umęczonej chłopki i  premier na Netflixie.