Utopie polskie

Piotr Morawski
Blog
19 sty, 2021

Stefan Bratkowski pisał, że był skuteczniejszy nawet od Fouriera i Owena. Ich wdrożone w życie pomysły miały się sypać, a Rzeczpospolita Sztabińska istniała przez ponad trzydzieści lat. Nie chodziło tylko o zniesienie pańszczyzny i zamianę jej na czynsz. Karol Brzostowski w swoich dobrach, owszem, oczynszował chłopów, lecz nie na tym miał polegać radykalizm utopii tworzonej przez niego w środku nadbiebrzańskiej puszczy. Stworzył też rodzaj systemu ubezpieczeń społecznych dla najbiedniejszych, szkołę, w której kształciła się młodzież.

Nie, hrabia Brzostowski nie był chyba wcale filantropem, nawet na miarę dziewiętnastego wieku. Miał w tym, co robił własny interes, w swoich dobrach pod Sztabinem postawił hutę, która prosperowała wcale nieźle. Dzieci w szkole uczył pisać i czytać, choć była to w gruncie rzeczy szkoła zawodowa, w której przygotowywał je do pracy w swoim majątku. Pewnie więcej mogliby o nim powiedzieć historycy techniki, bo na tym polu był bardziej innowacyjny niż w dziedzinie organizowanego przez siebie systemu społecznego. 

Był to system jednak dosyć opresyjny, z rozbudowanym katalogiem kar za rozmaite wykroczenia. Hrabia nie znosił nawet drobnych kradzieży i tępił pijaństwo (choć fakt, karał raczej karczmarzy, którzy pijanym sprzedawali alkohol niż samych pijących). Organizacja dóbr tworzyła też skuteczny system kontroli nad zamieszkującymi je chłopami. Zapewne, by się nie migali od pracy i byli bardziej wydajni, bo wydajność była tu przecież stawką.

Na tle przypadków traktowania chłopów w dziewiętnastowiecznej Polsce (ale i wcześniej, i później) opisywanych przez Adama Leszczyńskiego w Ludowej historii Polski Rzeczpospolita Sztabińska była zapewne dla włościan rajem, w którym dożywszy sędziwego wieku mogli liczyć na wsparcie pana, który też nie znęcał się nad nimi, jak to mieli w zwyczaju inni właściciele dóbr. Jednak czy ustanawianie Brzostowskiego patronem utopii, pionierem socjalizmu i socjalu, jak robi to choćby w wydanej jeszcze w latach siedemdziesiątych książce pod znamiennym tytułem Czerwony hrabia Karol Brzostowski Julian Bartyś, a za nim po dziś dzień publicyści od prawa do lewa, nie jest przesadą? Z komunami, o jakich marzył i które opisywał Charles Fourier, projekt Brzostowskiego ma niewiele wspólnego; podobnie jak nic go nie łączy ze spółdzielczością postulowaną przez Roberta Owena. Ot, jest to po prostu bardziej cywilizowany sposób czerpania korzyści z pracy innych, nie zaś pomysł na przeorganizowanie życia społecznego i pracy. 

Lecz może w Polsce, w rzeczy samej, niewiele trzeba, by stać się „przyjacielem ludu”. Taka formuła widnieje bowiem na pomniku na sztabińskim rynku.

Udostępnij

Piotr Morawski

W zespole redakcyjnym „Dialogu” od 2008 roku. Kulturoznawca, zajmuje się kulturową historią teatru, teatrem współczesnym i jego rozmaitymi kontekstami. Pracuje także w Instytucie Kultury Polskiej UW. Wydał m.in. „Ustanawianie świętości. Kulturowa historia angielskich widowisk religijnych w XVI wieku” (Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, 2015) oraz „Oświecenie. Przedstawienia” (Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego, Wydział Polonistyki UW, 2017). Jako dramaturg współpracował z Michałem Kmiecikiem.