Teatr Nowy w Łodzi

Podstawową sytuację teatralną dałoby się opisać również tak: w czasie wolnym od pracy jedni ludzie oglądają innych, którzy właśnie pracują; a do tego jeszcze, by móc oglądać, jak pracują inni, ludzie kupują bilety. Praca wykonywana jest w świetle reflektorów, podczas gdy na widowni zwykle panuje mrok. Z tej perspektywy każdy spektakl jest więc wypowiedzią na temat pracy, choć często – w większości wypadków – jest to wypowiedź niestematyzowana. Fikcja przedstawienia przesłania relacje ekonomiczne panujące między widownią a sceną, a pakt ten z rzadka jest zrywany.

Ludowa historia Polski z Teatru Nowego w Łodzi zaczyna się tym, czym Adam Leszczyński kończy swoją poczytną i nominowaną do nagrody Nike monografię. W otwierającym spektakl monologu Stanisława Kościałkowskiego (Łukasz Gosławski) – historyka, który kilka dekad poświęcił szczegółowemu badaniu życiorysu Antoniego Tyzenhauza – udaje się wyciągnąć esencję Jak trzeba napisać „Ludową historię Polski”? Eseju o metodzie, którym Leszczyński wieńczy opracowanie dziejów nierówności społecznych na ziemiach polskich.

Coney Island to półwysep wchodzący w skład nowojorskiego okręgu Brooklyn. Z samego serca turystycznego Manhattanu, czyli z hałaśliwego, zatłoczonego i bijącego neonami po oczach Times Square, dojeżdża się tam, na przykład, linią metra „Q”. Pięćdziesiąt w porywach do sześćdziesięciu minut jazdy i można delektować się przyjemną bryzą i watą cukrową na promenadzie, pójść na karuzelę albo – do cyrku.

W depresji Młynarz pogrążony
Nie znajdzie w Młynarce przyszłej żony
Młynarzowa od niego starsza grubo
Pilnuje biznesu już całkiem długo
Młynarz naćpany chodzi ze smutku
Planuje samobójstwo po cichutku
Gdy myśli samobójcze mają twoje przyjaciółki
A w ich jadłospisie kolorowe pigułki
Nie bawią cię żarty z kryzysów tożsamości
Dlaczego teatr nie poszerza społecznej świadomości?

*

Powieść Hotel ZNP Izabeli Tadry jest jak sucha bułka z automatu na dworcu – niby coś tam da się przełknąć, ale czy koniecznie trzeba? Belcia, główna bohaterka, to archetyp „pick me girl”, dziewczyna matrymonialnie mobilna, wiecznie gotowa, aby spakować się i przenieść do kolejnego mieszkania, kolejnego życia, a przede wszystkim – przenieść odpowiedzialność za siebie na kogoś innego. Silna? Słaba? Ani to, ani to – elastyczna. Jak guma do żucia, która leży na chodniku: ktoś ją odciśnie w niej kształt butem, ktoś podniesie patykiem, a ona wszystko przyjmie.