Najnowszej wystawie Damiena Hirsta, Tresaures from the Wreck of Unbelievable, otwartej w maju 2017 roku w Fundacji François Pinault w Wenecji, towarzyszy motto z Burzy Williama Shakespeare’a:
Najnowszej wystawie Damiena Hirsta, Tresaures from the Wreck of Unbelievable, otwartej w maju 2017 roku w Fundacji François Pinault w Wenecji, towarzyszy motto z Burzy Williama Shakespeare’a:
W świetle współczesnych teorii performatywnych, zajmujących się badaniem praktyk rekonstrukcyjnych w sztukach wizualnych i performansie ostatniego dwudziestolecia, to doświadczenie czasu stało się doświadczeniem kluczowym.
… w historii wszystko zaczyna się od gestu usunięcia na margines…
Michel de Certeau The Writing of History1
Nie bez istotnego powodu mówimy w tytule o morfowaniu historii, choć to zjawisko bywa stosunkowo rzadko łączone w naszej humanistyce ze strategiami kontrfaktualnymi, coraz bardziej popularnymi w najnowszej kulturze. Czasownik „morfować” nadal brzmi obco dla polskiego ucha, nawet jeśli dobrze już się zadomowił w rodzimej mowie, choćby w postaci rzeczowników „morfem” i „morfologia”, często także występuje w wyrazach złożonych jako ich pierwszy (morfo-) lub ostatni (-morfizm) człon. Za każdym razem odsyła do tego samego greckiego źródła, do słowa „morphē” (kształt, postać).
Zastanawiam się, dlaczego Oliver Frljić wycofał się z uczestnictwa w Malcie, a wcześniej nie przyjechał do Warszawy, by wesprzeć atakowanych aktorów Klątwy i Teatr Powszechny? Obawiał się konfrontacji z rozjuszonymi przeciwnikami albo prowokacji czy też prokuratury? Możliwe. Ale równie dobrze taką decyzję mogło podyktować poczucie siły, nie słabości.
Z Viliamem Klimáčkiem rozmawia Andrzej S. Jagodziński
Z Martą Guśniowską i Krzysztofem Bitdorfem rozmawiają Justyna Jaworska i Jacek Sieradzki
Rozmowa Andrzeja S. Jagodzińskiego, Justyny Jaworskiej, Jakuba Krofty, Weroniki Parfianowicz-Vertun, Piotra Ratajczaka i Marii Wojtyszko
Można powiedzieć, że w ostatnim sezonie, może dwóch, a na pewno w końcówce dyrekcji, Janowi Klacie udało się to, o czym marzył, jak każdy dyrektor tej sceny, to, o czym rytualnie pisali krytycy (czy szerzej mówiąc: dyskutanci różnych opcji). Udało się mianowicie osiągnąć porozumienie teatru i publiczności, całkiem jak w mitycznych latach siedemdziesiątych.