tagi

Nagroda im. Konstantego Puzyny została przyznana aktorkom, aktorom oraz publiczności wrocławskiego Teatru Polskiego protestującym w obronie wartości artystycznych wypracowanych w ostatnich latach i niszczonych na skutek błędnych decyzji administracyjnych. Nagroda – przyznawana za łączenie twórczej działalności z zaangażowaniem w życie publiczne trafia do tych, którzy z zaangażowaniem, na scenie oraz poza nią, bronią teatru, którego niepodważalną jakość współtworzyli.

Nobel dla Boba Dylana przypomniał szerokiej publiczności mediów nieczęsto używane w ostatnich latach w masowym obiegu informacji słowo „bard”. Czytelnicy gazet codziennych, odbiorcy telewizji i popularnych portali internetowych dowiedzieli się, że nagrodzono śpiewającego poetę, czyli barda. Chodzi o polskich czytelników i odbiorców, bo na świecie termin ten nie określa współczesnych śpiewających poetów, chyba że na zasadzie rzadko stosowanej metafory. W kręgu języka angielskiego mówi się w tym przypadku o singer-songwriterach, niemieckiego – o Liedermacherach.

Oliver Frljić zrobił spektakl o niemożności robienia teatru politycznego. A jednocześnie pokazał jego niezwykłą skuteczność.

O radykalności teatru politycznego nie może być mowy, skoro jest on częścią istniejącego systemu teatralnego: udany spektakl gwarantuje zaproszenia do innych krajów, innych miast. W grę wchodzą niemałe sumy. Ryzyko przedsięwzięcia bierze zaś na siebie nie radykalny reżyser, który chwilę po premierze jedzie dalej, lecz aktorzy, którzy zostają na miejscu i grają spektakl.

Od początku było wiadomo, że będzie z tego awantura. Że będzie mocno, radykalnie i po bandzie. A mimo to każda kolejna scena tego spektaklu wbijała mnie w fotel. Czułem, jak dostaję wypieków na twarzy i robi mi się duszno. Zupełnie jakbym mimowolnie wdał się w jakąś uliczną pyskówkę i nie wiedział, jak się z niej wyplątać. Nerwowy śmiech, którego chwilami nie byłem w stanie powstrzymać, nie przynosił rozładowania. A właściwie to jeszcze bardziej irytował, bo zarażał innych widzów. Boże, dlaczego oni się znowu śmieją? Idiotyzm! Czułem też narastające napięcie: a jeśli to oni mają rację…?

Marcin Januszkiewicz, warszawski aktor ze stajni Agnieszki Glińskiej, więc pewnie chwilowo bez etatu, przeszedł z drugiego etapu do finału Konkursu Aktorskiej Interpretacji Piosenki 38. Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, wykonując dwa utwory. Drugim była stara i cudowna ballada Komedy i Osieckiej z filmu Prawo i pięść, śpiewana w oryginale przez Edmunda Fettinga powściągliwie i skromnie, a młodemu aktorowi służąca do zaprezentowania fantastycznych możliwości głosowych i wyrazowych. A pierwszy występ zapowiedziany został jako Pieśń legionów polskich.

Klątwa w reżyserii Frljicia zaczyna się od pytania: jak dzisiaj wystawiać Wyspiańskiego? Ale przecież kryje się za nim inne, już niewypowiedziane pytanie: po co w ogóle dzisiaj wystawiać Wyspiańskiego? Odpowiedź znajdziemy zapewne w Skrzypku na dachu, gdy Tewje Mleczarz śpiewa: tradyszyn, tradyszyn, tradyszyn... I jak pamiętamy, wynikają z tego same kłopoty. Czy możemy jednak bez niej się obyć?

Siedem lat minęło od pierwszego wystawienia „Najmniejszego balu świata” w poznańskim Teatrze Animacji. I chociaż ową realizację uznać można za debiut w teatrze instytucjonalnym, to Malina Prześluga pisać zaczęła znacznie wcześniej. Pierwszą sztuką tej urodzonej 27 maja 1983 roku w Trzciance autorki był napisany jeszcze w liceum utwór „Siostry De”. W czasie studiów na Kulturoznawstwie Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu brała udział w spektaklach teatralnych Grupy Prefabrykaty. W 2007 roku powstała „Ostatnia Wieczerza” (L’Ultima cena) stworzona w kooperacji z Accademia dell’Arte w Arezzo, rok później zaś „Granica pętli” pokazywana podczas Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Malta.

W 1947 roku – gdy zaczyna się ta korespondencja – Puzyna ma lat osiemnaście, Błoński – niespełna szesnaście. W dosłownym sensie mamy tu więc do czynienia z zapisem procesu dojrzewania, tym ciekawszym, że utrwalonym przez osoby bardzo sobie bliskie, chętnie się przed sobą odsłaniające – nawet tam, gdzie z pozoru mamy do czynienia z szeregiem komicznych masek, ze sztubackim żartem, drwiną czy parodią.

Testowanie możliwości teatru jako praktyki społecznej było jedną z najkonsekwentniej realizowanych ambicji programowych dyrekcji Krzysztofa Mieszkowskiego w Teatrze Polskim. Może najdalej w tych zamierzeniach doszli Monika Strzępka i Paweł Demirski. Przy okazji premiery Tęczowej trybuny 2012 słynny duet podjął próbę budowy rzeczywistego ruchu społecznego na rzecz wydzielenia na stadionach EURO 2012 specjalnych sektorów dla gejowskich kibiców reprezentacji Polski. Niestety, projekt, którego wirtualny byt w internecie sprokurowali pracownicy teatru, spalił na panewce.