Jan Czapliński

Przestraszono mi dziecko. Na przedstawieniu w teatrze, aktorka przekroczyła granicę scena – widownia. Więcej – dotknęła mojego dziecka. Był to dotyk przyjacielski, ale jednak poza granicami, które dla dziecka były jasno zdefiniowane. Moje dziecko w czasie tej wizyty w teatrze zostało poddane szeregowi wstrząsów. W pastelowo dziecięcej scenografii przedstawiono mu drastyczne i najbardziej palące problemy współczesności: samotność, zagłada planety. Rzucono wobec niego oskarżenie o nadmierny konsumpcjonizm i przemoc wobec innych gatunków.

Kiedy wychodzę z teatru po obejrzeniu spektaklu Wyspa Jadłonomia w reżyserii Macieja Podstawnego mam wrażenie, że bawiłam się lepiej niż dzieci i młodzież obecne wśród publiczności. Ten stan utrzymuje się jeszcze, kiedy decyduję się na napisanie tego tekstu. Łapię się jednak na tym, że w ten sposób projektuję swoje wrażenia na innych i posługuję się własnym wyobrażeniem o tym, jakie oczekiwania ma młoda publiczność. Czego rzecz jasna nie chcę robić – będzie to więc opis odbioru spektaklu z perspektywy dwudziestotrzylatki.