Zamach na Trumpa wydarzył się akurat w porę, żeby jeszcze trochę potrenować rytualne deklaracje i stosowne potępienia przemocy. Co z tego, że bezsilne i nawet trochę przez to śmieszne, a w wielu wypadkach wręcz karykaturalne i odklejone od realnego stanu rzeczy? Nic bardziej niż ten festiwal potępień nie ujawnia retorycznego fałszu, czyli rozmijania się publicznie deklarowanych wartości z dostępną wiedzą o rzeczywistości i z faktycznymi intencjami, o katastroficznych wyobrażeniach przyszłości nie wspominając.