Mark Ravenhill

Nasz cykl nazywa się „Pogoda na jutro”, bo chcemy prosić rozmówców, by skupiali się na tym, co nas czeka, jak rysuje się przyszłość, nowe zadania, nowe zagrożenia. Słowem: co jest do zrobienia.

 

1.

Pani de Rênal posiadała delikatność kobiecą rozwiniętą w wysokim stopniu. Tworzyła sobie najgorszy obraz pospolitego i rozczochranego osobnika mającego z urzędu łajać jej dzieci jedynie dlatego, że zna łacinę, barbarzyński język, za który jej synowie będą brali chłostę.
Stendhal Czerwone i czarne

W przypadku współczesnego pisarza, który deklaruje przywiązanie i podziw wobec pisarstwa Émile’a Zoli, opisywanie twórczości wygląda zazwyczaj jak przegląd najważniejszych tematów ujętych w formę poważnej debaty. Mark Ravenhill wykazuje pod tym względem niebywałe zainteresowanie współczesnością połączone z wrażliwością na jednostkowe doświadczenie, prywatne stany emocji i ducha rejestrujące w mikroskali to, co w wymiarze globalnym, uniwersalnym i całościowym konstytuuje daną epokę czy okres historii.

Wojny, kryzysy i katastrofy, jakich bezpośrednio lub jedynie medialnie doświadczyliśmy w ostatnich latach, sprawiły, że największym przestrachem napawają nas własne wizje tragedii. Wiemy już bowiem, że nie istnieje nic, co w przypływie depresji możemy pomyśleć, a co prędzej czy później nie zdarzy się tu bądź na sąsiedniej ulicy. Zapowiedzi kataklizmów, podane nam w formie bądź przypominającej apokaliptyczną wizję świętego Jana, bądź rozumowej i naukowej relacji Grety Thunberg, wstrząsają nie tylko naszą wizją rzeczywistości.

Kiedy Zbigniew Libera określił relację sztuki współczesnej ze społeczeństwem jako „zimną wojnę”, wskazał na kluczowe znaczenie kreującego skrajne postawy konfliktu w narracjach o zaangażowanej politycznie czy społecznie działalności artystycznej