Wydawało mi się, że nie znam żadnych warszawskich legend miejskich, może za wyjątkiem tej o Bazyliszku, z którym nigdy nie nawiązałam emocjonalnej więzi, co prawdopodobnie nikogo nie dziwi. Wychowałam się w Kołobrzegu i przyjechałam do Warszawy w wieku, w którym już nie przystoi straszyć czarną wołgą, porywającą dzieci.