czego-nie-widac-wybor-fot-nk-2.jpg

"Czego nie widać", reż. Jan Klata, Teatr Wybrzeże, Sopot, premiera 9 lipca 2022, fot. Natalia Kabanow, materiały prasowe

Złoduszność

Jacek Sieradzki
Blog
19 lip, 2022

„Zdecydowałem się zrobić spektakl «ku pokrzepieniu serc»” – mówił Jan Klata przed premierą inscenizacji arcyfarsy Czego nie widać Michaela Frayna na sopockiej scenie Teatru Wybrzeże. Branie dosłownie rozmaitych ironii Jana Klaty bywa niebezpieczne, ale ponieważ trudno byłoby znaleźć inny sensowny powód wzięcia przezeń tego dzieła na afisz, więc zaryzykujmy. W pauzie między aktami na elementach dekoracji wyświetlane są filmy świadczące o, by tak rzec, wielorakiej militaryzacji otoczenia: przemarsze wojsk, ale i kipiące spektakularnym przepychem defilady, ale i dzieci bawiące się w wojaków. Zatem świat tonie w mundurowych namiętnościach, a teatr ma mu przynieść na chwileczkę zapomnienia czysty śmiech, slapstick, perfekcyjnie skonstruowaną maszynkę nieporozumień i kraks zapętlających się w surrealny węzeł. Uruchomić ową maszynkę inscenizator potrafi bardzo skutecznie. Ale czy na niej misja się kończy?

Frayn opowiada o grupie aktorów usiłujących przygotować farsowe widowisko na objazd; przyglądamy się, jak ćwiczą partyturę wejść i wyjść, obsługę rekwizytów, technikę. Autor każdą postać obdarza jakąś przywarą i ciągnie z niej wszelkie komediowe konsekwencje. Ktoś jest plotkarą, ktoś chce dużo powiedzieć, ale nie umie skończyć żadnego zdania. Ktoś chce analizować do nocy każdą niemądrą sytuację, ktoś jest słodką idiotką, a komuś wobec butelki whisky świecą się oczy. Główna aktorka utopiła w projekcie całe oszczędności, pewnie nie licząc na zyski, tylko na kurczowe podtrzymanie obecności w pamięci widzów. Oglądamy ich, jak pokłóceni, poobrażani na siebie, uwikłani w prywatne konflikty, za wszelką cenę próbują jednak dograć do końca jedno z objazdowych przedstawień, tonąc na koniec w wariactwie. Są w tym piramidalnie śmieszni. Ale i – w tym swoim straceńczym przejęciu – sympatyczni. Dają się lubić.

U Klaty nie. Tu za kulisami kobiety policzkują mężczyzn z taką siłą, że klaśnięcie słychać pewnie na sopockim molo. Faceci tłuką się i kopią niczym przed pubem. Panowie i panie obłapiają się w przelocie jak, nie przymierzając, psy w parku: łapczywie i bez skrępowania. Robią sobie nienawistne złośliwości od pierwszych chwil. Nawet nie udają, że śledzą przebieg przedstawienia, że im w ogóle o nie chodzi. Inscenizator w przedpremierowym wywiadzie napiętnował w paternalistycznym uogólnieniu całe środowisko teatralne, że jest „w żenujący sposób wewnętrznie skonfliktowane i głęboko w gruncie rzeczy konformistyczne, rządzące się stadnymi odruchami”. Czy z tą właśnie myślą konstruował w spektaklu miotającą się po scenie bandę odpychających, wrednych i głupawych egoistów?

Złościć się pewnie nie ma na co. Waga sprawy jest piórkowa, a maszynka śmiechu Michaela Frayna ma taką moc, że sopocka publiczność i tak będzie się świetnie bawić. Być może zresztą Jan Klata, jak bywało nie raz, ma rację zakładając, że widza śmieszą dziś tylko gagi grube, mechaniczne, brutalne, wobec których zbędna jest wszelka empatia. Nic w tym nowego. Aliści teatr, którego nie stać w komediowym repertuarze na elementarną i wcale nie tanią, dobroduszną sympatię wobec własnej opowieści i jej uczestników, nie będzie miał niczego do zrobienia w kwestii pokrzepiania serc, nawet gdy – nieoczekiwanie dostrzegając taką potrzebę – odskrobie to poczciwe zadanie z warstw dystansującej ironii i przestanie się go wstydzić.

Udostępnij

Jacek Sieradzki

W zespole redakcyjnym „Dialogu” od 1984 roku. Od 1991 roku – redaktor naczelny. Krytyk teatralny. Ukończył Wydział Wiedzy o Teatrze Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. W latach 1986–2002 był stałym recenzentem „Polityki”, w latach 2003–2011 pisał w „Przekroju”. Był pomysłodawcą konkursu na scenariusz festiwalu teatralnego w Katowicach, a potem dyrektorem artystycznym kilku edycji Festiwalu Twórczości Reżyserskiej „Interpretacje”. Koordynator merytoryczny Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Dyrektor artystyczny Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@Port w Gdyni.