Reparacje
„Nie decydowały sympatie, decydował algorytm” – tłumaczył minister, próbując wyjaśnić, dlaczego właśnie tak, a nie inaczej Fundusz Wsparcia Kultury rozdysponował czterysta milionów złotych covidowych reparacji. Wierzę ministrowi, choć akurat wolałbym, żeby jeśli już, z dwojga złego, kultura wzbudzała sympatię, a nie szła w parze z algorytmami. Z dwojga złego?
Pierwsze zło: gdy kultura wzbudza sympatię. Wolę, gdy jednak wzbudza dyskomfort. Albo gdy chociaż budzi odbiorcę z letargu samozadowolenia.
Drugie zło: gdy kultura ma swój algorytm. No bo czym wówczas jest? W przypadku Polski jest trzydziestoma miliardami złotych odpowiadającymi za 3,5% PKB. A zatem, gdyby nie ona, to w zeszłym roku wzrost polskiego produktu krajowego z trudem osiągnąłby marne 0,5%, czyli byłby o 0,1% niższy niż – przepraszam – w Niemczech. Łatwo tu o proste wnioski, z których najprostszy pozwoliłby wreszcie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego kultura jednak się liczy. I dlaczego algorytm przyszedł jej z odsieczą.
Ale na serio.
Są statystyki nie wystawionych od początku pandemii spektakli, nie wydanych książek, nie zagranych koncertów. Ale czy jest algorytm nie obejrzanych spektakli, nie przeczytanych książek, nie wysłuchanych koncertów? Istnieją liczby, które opisują spadek PKB wywołany zapaścią aktywności kulturalnej i – mam nadzieję – ktoś w ministerstwie wyliczył i jest świadomy, jakie kwoty nie pojawiły się w kieszeniach ludzi, którzy jeszcze w zeszłym roku pozwolili białoczerwonemu PKB pobić PKB Niemców. Ale czy ktoś umiałby przebadać zmiany, do których nie doszło, bo zwykli widzowie, czytelnicy, słuchacze, nie zobaczyli, nie przeczytali, nie usłyszeli? Pychą jest pisać na blogu kulturalnego periodyku, że kultura zmienia świat. Ale może można zapytać, ile i czego pandemiczny brak kultury w tym roku nie zmienił?
Wierzymy, że kultura ma potencjał antysystemowy. Że jest krytyczna. Że burzy hierarchie. Jaki system utrwaliliśmy, czego nie umieliśmy ocenić i czego nie umieliśmy zburzyć, bo nie obejrzeliśmy, nie przeczytaliśmy, nie wysłuchaliśmy? Czy dałoby się wyliczyć reparacje za te straty? I komu trzeba byłoby je dziś wypłacić? Niezaistniałym lepszym światom?
„Bardzo wiele rzeczy się dzieje – napisała kiedyś Dorota Masłowska – ale również zdumiewająco wiele rzeczy na świecie się nie dzieje”.
PS. Pozdrawiamy serdecznie Stefana Okołowicza, fotografa, którego prace często mieliśmy przyjemność publikować w „Dialogu”, a któremu niedawno listopadowi patrioci spalili pracownię.