Pragnienie miłości
Cokolwiek by mówić o ewolucyjnym imperatywie przedłużenia gatunku, hormonalnej intoksykacji, kulturowych presjach, społecznych przymusach, ekonomicznych racjonalnościach i czym tam jeszcze, pragnienie rodzicielstwa jest podszyte pragnieniem miłości, po prostu. Pragnieniem opiekowania się i troszczenia o kogoś, czystego zachwytu i silniejszej niż wszystko bezbrzeżnej czułości, którą możecie sobie nazywać egoizmem przebranym za altruizm, narcyzmem wychowawcy, czy przerabianiem własnych dziecięcych traum, a co nijak nie zmieni siły i prawdziwości tego uczucia oraz intensywności jego fizycznego doświadczenia. Jasne, to pragnienie nie tylko dawania, lecz i brania, bycia potrzebnym, uwielbianym, uznawanym. I nie ważne, czy chodzi tu o rodzicielstwo biologiczne, zastępcze, adopcyjne, społeczne czy o różne rodzaje innych relacji opiekuńczych. To jest i to się czuje, rodzicielstwo pozostaje i ma potencjał by pozostawać jednym z najważniejszych rodzajów więzi jakich doświadczamy – zarówno jako „rodzice” jak i „dzieci”.
Co oczywiście nijak nie sprawia, że jest to uczucie „czyste” i o tym właśnie są teksty zebrane w naszym „reprodukcyjnym” bloku listopadowego numeru „Dialogu”, które – nomen omen – dialogują ze sztukami Beniamina Bukowskiego i Teny Štivičić. Pragnienie miłości może nas zaślepiać, prowadzić do konfliktów z bliskimi, do klasowej ślepoty, wreszcie, do niezadawania pytań o wykorzystywanie innych osób i ich ciał. To ostatnie dzieje się również za sprawą kulturowej formacji tego pragnienia – przekonania, że rodzicielstwo biologiczne jest tym najwłaściwszym, najprawdziwszym. Z drugiej strony – wyzwolenie się od więzów krwi i praktykowanie rodzin z wyboru może być idealizowane, zwłaszcza z zewnątrz, kiedy patrzy się z boku, a jest to, jak wszystkie relacje międzyludzkie, projekt, w który wpisane są, bo muszą być, konflikty, frustracje, wyczerpanie, potencjał wzajemnych manipulacji i przekształcania się relacji opieki w relację władzy. Co nie oznacza, że nie powinniśmy za owym pragnieniem miłości podążać. Zapraszamy więc do lektury dramatów i towarzyszących im tekstów Anny Krawczak, J. Szpilki i Marceliny Obarskiej.