clipboard01.jpg
Popłaczmy razem
Zanim przedstawienie się zacznie, Mateusz Górski prosi o wyłączenie komórek przygaszonym, napiętym tonem, lekko pociągając nosem. Gdyby ten ton mu się załamał, gdyby przeszedł w szloch – bylibyśmy w kabarecie. Ale nie jesteśmy. Jest delikatnie śmiesznie, delikatnie smutno, bez szarży.
Sześciu facetów na basenie najpierw mija się w szatni i na torach w milczącym napięciu (miałam znajomego, który nie potrafił podobnego napięcia znieść do tego stopnia, że na studiach zdobył zwolnienie z wuefu od psychiatry z powodu „fobii męskiej szatni”), a potem zaczyna opowiadać sobie różne takie… no. Historie takie. O uczuciach. Z komiczną niezręcznością, ale też poruszająco.
Mnie najbardziej rozbiła historia o rybach: gdy Henryk Niebudek jako ojciec wypływa z wędką pontonem, a Paweł Tomaszewski jako syn, który mu ten ponton dzielnie nadmuchał, zostaje na brzegu, i czeka, i marznie, i pociesza się jak umie, a początkowa ekscytacja uchodzi z niego niczym przez wentyl. I zdruzgotany dzieciak nie chce potem jeść ryb z patelni, które usmażył tatuś. Pięknie zagrane pęknięcie relacji, tylko że widzki też mogą w ten epizod wpisać swoje doświadczenie rozczarowania, coś tam sobie z dzieciństwa przypomnieć, słowem to nie męskość, wbrew pozorom, jest tutaj tematem. A przynajmniej nie tylko.
Bo gdyby uznać, że Michał Buszewicz zrobił po prostu przedstawienie o facetach jako istotach upośledzonych emocjonalnie przez kulturę i wychowanie, byłaby to rozprawka z tezą. Owszem, czułe afekty są obecnie w modzie, przedstawienie jest „w trendach”, słabą męskość zaczynamy odmieniać przez przypadki, tylko że talent Buszewicza polega na tym, że do spektakli słusznych, potrzebnych i „na czasie” dorzuca jakiś czarodziejski naddatek dla każdego (i każdej). Nie wiem, co to jest. Lekkie to, może i naiwne, a strzela prosto w serce.
Michał BuszewiczChłopaki płaczą, reż. Michał Buszewicz, Teatr Dramatyczny w Warszawie, premiera 23 marca 2023.