Osiński

Blog
08 sty, 2018

Chodził zawsze bardzo szybko, kiedyś biegał. Na spacerze ledwo za nim mogłam nadążyć. Od lat spotykaliśmy się w Sopocie zimą, podczas przerwy semestralnej. Zbyszek wolał kierunek północny, chodziliśmy w stronę Orłowa, czasem do Gdyni: najpierw plażą, potem górą przez Kępę Redłowską. Niektóre spacery bywały tematyczne, pamiętam na przykład, że któregoś roku – pisał wtedy książkę o Polskich kontaktach teatralnych z Orientem – cały czas rozmawialiśmy o teatrze japońskim i o „japońskim” numerze „Wiadomości Literackich” z 1937 roku, bo tym z kolei ja się wtedy zajmowałam.

Naciągałam go czasem na opowieści o Grotowskim, bo mówił o nim bez patosu, a temat znał jak chyba nikt inny na świecie: Teatrowi 13 Rzędów  towarzyszył od początku, zaczął jeszcze jako student. Miał mnóstwo potrzebnych i niepotrzebnych wiadomości – w dwutomowych Źródłach, inspiracjach, kontekstach poświęconych Grotowskiemu zamieścił między innymi gromadzony od wczesnych lat sześćdziesiątych zbiór karykatur reżysera i analizę raportów kasowych z czasów Opola. Oczywiście jednak nie był to jedyny temat, Zbyszek wspominał rozmowy ze Swinarskim, opowiadał o kontaktach z Odin Teatret, z Gardzienicami. Ale także o szczegółach awantury, którą w 1925 roku sprowokował aktor Reduty paszkwilem na Osterwę i kolegów.

Zwykle milczący, nad morzem mówił jakoś chętniej.

MSz

Udostępnij