Nie ma strachu
To był piękny początek wiosny. W krótkich rękawkach, cieszyliśmy się cudownie dodatnią temperaturą. Wygrzewałam kości na słońcu, obok ludzie na ławkach kocach w parku leżeli stęsknieni za piknikowym klimatem. Bezkarnie chodziliśmy bez czapek. Mieliśmy wypisane na twarzach: wiosno trwaj.
Za pięćdziesiąt lat zniknie z powierzchni ziemi połowa gatunków zwierząt. Za piętnaście lat rozpocznie się nieodwracalna katastrofa ekologiczna. W ciągu ostatnich dwudziestu lat jedynie cztery zimy podobne były do tych z naszego dzieciństwa, a czternaście więcej przypominało przedwiośnie.
„Nie ma strachu” – napisał jeden pan pod postem na Facebooku, który krytycznie komentował nasze, również moje cielęce rozanielenie przesileniowym weekendem. „To jeszcze długo” – dodał ktoś inny. Byli i tacy, którzy cieszyli się z zaoszczędzonych pieniędzy na węgiel opałowy, dowodząc, że mniej go trzeba będzie wydobywać. Byli i tacy, którzy cieszyli się, że nie będą musieli spłacać zaciągniętych kredytów. O co więc to wielkie „halo”?
No właśnie chyba najwięcej o to cudowne cieszenie się chwilą, kiedy jest jeszcze czas na dywagacje. O ten moment, kiedy słuchając Mein Kampf odczytujemy zaskakująco aktualne rymy ze współczesnością. Choć w pamięci mamy artykuł 256. Kodeksu Karnego, eksponowany na plakacie do przedstawienia Teatru Powszechnego i prowadzimy dysputę: wolno, czy nie wolno wystawiać ten tekst? Kiedy obrażanie i seksistowskie, okrutne słowa wypowiadane do nastoletniego dziecka w czasie eliminacji konkursu recytatorskiego są jedynie przypadkiem nadużycia gdzieś, z dalekiego, drugiego końca Polski. A to z kolei pozwala na dyskusję na temat granic etyki w sztuce.
Zbyt to wszystko odległe od naszej ciepłej, codzienności, by było dotkliwe. Dla fasonu albo spokoju sumienia można protestować, ale te emocje już nie do nas należy adresować, a stan kryzysowy jeszcze daleko przed nami. Co stanie się za pięćdziesiąt lat nie ma znaczenia, bo wtedy nie będzie już nas. Niszcząca siła natury, ewentualnie, rozwieje nasze prochy na cztery strony świata. Będzie romantycznie.
Pewnie z tego będzie też jakaś wojna, ale jak będzie wyglądać, o tym się szczęśliwie nie dowiemy. Dowiedzą się za to nasze dzieci. Dlatego w czasie Młodzieżowego Strajku Klimatycznego na całym świecie poszły ulicami tłumy ludzi, którzy na transparentach mieli napisane: „Chcemy, żebyście zaczęli się bać!”. Ale nie to hasło było dla mnie najbardziej porażające. Dorośli, w swoim mniemaniu, już nie mają się czego bać.
Jak daleko niedowidzący jesteśmy, jak dalece i jak uparcie nie chcemy zrozumieć, co się dzieje pokazał transparent z napisem: „Ratujmy ziemię. Tylko tu są pieski”. Dla smutnych oczu kundelków, od czasów programu Animals, emitowanego w latach dziewięćdziesiątych, po niedzielnym obiedzie, zawsze znajdzie się czuły odruch.
Albert Einstein powiedział, że nie wie, jaka broń będzie użyta w trzeciej wojnie światowej, ale czwarta będzie na kije. Być może będzie to walka o ogień. Toczyć ją będą moje wnuki.
EH