Głucho wszędzie
Człowiek myśli. Podobno. Coraz częściej nie chce mi się w to wierzyć.
Człowiek myśli, żmija – po naszemu – nie. W Jesieni Karla Ove Knausgårda przeczytamy, że żmije źle słyszą. A czy widzą? Autor mówi, że żmija łeb ma spłaszczony, więc widzi tylko to, co ma na poziomie oczu. Każdy krok człowieka to dla żmii stres, maksymalne natężenie hałasu, który wciąż narasta, i jeszcze, i jeszcze, jeszcze mocniej, dosadniej. Żmija zastyga wtedy nieruchomo.
Przychodzą mężczyzna i chłopiec. Mężczyzna zabija żmiję kamieniem. Czemu zabijać gada, który pełza, nie podnosi łba, wystawia tylko świdrujący język i wciąż patrzy w ziemię?
Ale już u Mirka Kovača (wczesna jego książka, ale świetna, Gubilište) to człowiek ucieka, a żmija pełznie za nim, aż na miejsce kaźni (Kaźń – to byłby polski tytuł książki, gdyby ktoś chciał ją wydać).
I jeszcze Na mlecznej drodze Emira Kusturicy. Właśnie odbyła się polska premiera tego filmu. I znów żmija. Wyraźnie zygzakowata. A więc z instynktem zabójcy. Ale ona chce wybawić z opresji bohatera filmu i jego ukochaną, którzy uciekają przed goniącymi ich żołnierzami. Jednak Monica Bellucci jej nie ufa. Próbuje zrzucić z siebie żmiję – i pada na pole minowe.
Uwalnianie się z gadzich splotów grozi wprost wyleceniem w powietrze – ostrzega Kusturica. Ale przynajmniej wybór należy do nas.
djć