Być mężczyzną, który pomylił żonę z kapeluszem
Nie, nie chodzi mi o prezydenta Stanów Zjednoczonych, który stał się odniesieniem merytorycznym w książce, o której za chwilę wspomnę. Mnie chodzi o naszego prezydenta, o premiera i tak dalej, którzy prędzej czy później pomylą żonę z kapeluszem.
„… mowa – naturalna mowa – nie składa się jedynie ze słów ani tylko […] z twierdzeń. Jest «wyrażaniem» – wyrażaniem swojego zdania, wypowiadaniem znaczenia przy pomocy całego siebie”. Cytuję Olivera Sacsa z książki Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem (przełożyła Barbara Lindenberg)
Co za tytuł!
Autor obserwuje pacjentów z afazją. Ich nie da się okłamać. Taki pacjent nie chwyta znaczenia wypowiadanych słów, ale z „niezawodną precyzją” wychwytuje „idącą w ślad za słowami ekspresję”, wyrazistość pozbawioną symulacji.
Idąc tropem książki, przywołajmy cytat z Nietzschego: „Ktoś może kłamać za pomocą słów, ale jednocześnie mówić prawdę skrzywieniem ust”. Jak się to czyta, wydaje się teraz banalne, a może też perfidnie wywrócone na opak, ale na co dzień, jakże często o tym zapominamy. Ktoś może pomylić znaczenie z ekspresją. Zwłaszcza, jak zaśnie. Na stojąco.
Jedna z pacjentek autora – z agnozją tonu – domagała się mówienia „właściwymi słowami na właściwych miejscach”. Skrytykowała przemówienie jednego z amerykańskich prezydentów, skądinąd byłego aktora, mówiąc: „On nie jest przekonujący. Nie mówi dobrą prozą. Słów używa w niewłaściwy sposób. Albo ma uszkodzony mózg, albo chce coś ukryć”.
Ludzi, których uważamy za chorych – bo przecież w naszym pojmowaniu świata są „chorzy” – nie da się w takich sytuacjach oszukać. My, którzy uważamy się za „zdrowych”, dajemy się oszukiwać ciągle. I ciągle. Wciąż od nowa.
Myślę, nie doczytawszy jeszcze książki do końca, o swojej bezradności. Mówiąc kolokwialnie, moglibyśmy się od nich wiele nauczyć. Od ludzi, którzy widzą, słyszą, poruszają się, rozumieją – inaczej. Może to o nich będziemy mówić, i o tym, jak bardzo jesteśmy głusi. Coraz bardziej. I na coraz więcej.