Bańka mi pęka

Ewa Hevelke
Blog
22 paź, 2019

Jestem bezbronna, czy też czuję się bezradna wobec wydarzeń ostatnich dwóch tygodni.

Co z tego, że swoją sprawczość potwierdziłam w poprzednią niedzielę biorąc udział w wyborach? Mówią, że najważniejszych od 1989 roku.

W ubiegłym tygodniu ciągle patrzyłam na słupki poparcia, śledziłam co zrobi Kazimierz Michał Ujazdowski: czyj będzie Senat, bo czyj będzie Sejm, wiadomo było już w poniedziałek.

Będzie faszystowski. Bo to, że są tam PIS i PO i PSL i SLD to norma, że jest Lewica to cieszy. Teraz jednak są tam też faszyści. Skrajnie prawicowe ugrupowania, które budują swój przekaz polityczny na pompowaniu narodowej dumy, odrębności, wyjątkowości. I to nie błąd statystyczny ich wybrał. Wybrali ich młodzi mężczyźni w wieku produkcyjnym.

To dwudziestoletni mężczyźni, którzy dopiero rozkręcają się w budowaniu społeczeństwa.

To nie jest elektorat PISu przekupiony comiesięcznym datkiem, to nie elektorat PO mamiony podatkowymi zaklęciami. Nie głosowali na nich również tzw. NEET (not in employment, education or training) młodzi ludzie pozostający poza systemem zatrudnienia i edukacji. Głosowało na nich 7% osób z wyższym wykształceniem i prawie 18% studentów. Czego im brakuje, czego im potrzeba?

***

Wojciech Smarzowski robi serial o Słowianach, o tym w końcówce września doniosły media. Reżyser pokaże, że „istnieliśmy przed Chrztem Polski”. Tylko kto istniał? Polacy, paneuropejski naród? Głównym konsultantem filmu ma być/jest rekonstruktor historyczny, przedstawiciel noepogańskiego ruchu, który dzisiaj odżegnuje się od nazistowskich haseł, które głosił i działań, w których uczestniczył.

Olga Tokarczuk, od dziesiątego października polska noblistka, której można nie doczytywać do końca, swoją twórczość poświęciła szukaniu i nazywaniu źródeł tożsamości lub jego braku.

Kler Smarzowskiego, tylko w pierwszy weekend wyświetlania, obejrzało o sto tysięcy więcej widzów niż Pięćdziesiąt twarzy Greya. Komu i kto będzie konstruował więc tożsamość, kto na kogo będzie patrzył? 

***

W nocy z niedzieli na poniedziałek, w TVP3, puszczono program Sądy – przesądy Jakuba Moroza i Mateusza Wernera. Odcinek został poświęcony Jackowi Kuroniowi, autorzy dekonstruują w nim, złożony i niejednoznaczny, ale jednak mit polskiego dysydenta i bojownika w słusznej sprawie, który stał dotąd ponad lustracyjnym zasięgiem. Pytanie: Jacek Kuroń naciskał czy nie naciskał Kiszczaka, by ten rozpędził chłopów blokujących drogi w 1990 roku?

Facebook zapłonął „szerami” doniesień o zamieszkach w Chile, gdzie zdaniem władz, toczy się wojna z „bardzo silnym i nieprzejednanym przeciwnikiem, który nie szanuje niczego i nikogo, a jest gotowy do użycia przemocy i wkroczenia na drogę przestępstw”. Czyli z chilijskim społeczeństwem, które nie zgadza się na kolejne podwyżki, wprowadzone ponad prawem i poza nim.

W ubiegłym tygodniu na ulice wyszło również społeczeństwo Libanu, które w związku z reformami rządowymi, doprowadziło państwo do zadłużenia w wysokości 150% PKB, gdzie 30% społeczeństwa żyje poniżej poziomu ubóstwa, a ponad trzydzieści procent ludzi przed trzydziestym rokiem życia to bezrobotni.

***

Bańka mi pęka od wydarzeń, skojarzeń, asocjacji. Mogę podpisać milion apeli, dwa miliony petycji, pójść stać pod Sejmem. Ale poczucie bezradności mnie nie opuszcza. Bo zasady, które obowiązywały w moim wymuskanym, ekskluzywnym świecie, kompletnie nie przystają do rzeczywistości. Zasady, którymi świat rządzi się obecnie, pochodzą z porządku, który funkcjonował na tak dalekiej orbicie, że aż pozostawał w niebycie. Teraz są ogólnie obowiązującymi.

Nie uczyłam się języka tego świata, dlatego teraz nie umiem dyskutować z zapisami obywatelskiego projektu ustawy o zakazie edukacji seksualnej, która nazywa się „Stop pedofilii”. Nie umiem sensownie zaprotestować wobec barbarzyństwa Turcji wobec Kurdów. Mainstream zaś zalewa fake news o Donaldzie Trumpie, który nazwał prezydenta Włoch, przekręcając jego nazwisko, „mozzarellą” i datował relacje amerykańsko-włoskie na okres starożytnego Rzymu.

***

A może większej katastrofy już nie będzie? 

Chyba, że klimatyczna.

Udostępnij