Pierwsza, druga, ostatnia majonezowa wojna światowa
W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.
Czesław Miłosz Piosenka o końcu świata
Wierzymy, że jedzenie ma moc, by podnosić jakość życia. To przekonanie wzmacnia nasze dążenie do wykorzystania globalnego zasięgu, zasobów i wiedzy specjalistycznej, które posiadamy, aby przyczynić się do lepszej przyszłości dla ludzi i planety. Tworzenie Wspólnej Wartości (ang. Creating Shared Value, CSV) stanowi podstawę naszego celu: wyzwalania mocy jedzenia, by podnosić jakość życia każdego z nas oraz przyszłych pokoleń.
Nestlé Polska S.A. Zrównoważony rozwój w Nestlé
Jest rok 2025.
Jest rok 2050, w którym wzrost średniej globalnej temperatury osiąga 3,2 stopnia Celsjusza; rok 1989, w którym Polska z podniesionym czołem przekracza próg globalnej wolnorynkowej wioski; 1763 – rok wynalezienia maszyny parowej, która po torach rewolucji przemysłowej powiezie ludzkość ku realiom roku 2050; rok 1959, kiedy to spółdzielczym wysiłkiem rusza produkcja Majonezu Kieleckiego, albo też rok 1994, w którym rozpoczyna się proces prywatyzacji Kaliskich Zakładów Koncentratów Spożywczych „Winiary”, przekształconych na początku dwudziestego pierwszego wieku w Odział Nestlé Polska S.A. z zachowaniem polskiego znaku firmowego. Jest rok przełomu albo rok przestoju. To nie ma znaczenia, ponieważ ten rok, jak każdy rok ludzkiej historii, jest rokiem wojny.
Wojna nie wybucha nagle, bez uprzedzenia, bez zwiastujących ją drobnych, niepokojących wydarzeń, pomniejszych nieszczęść, tragedii na małą skalę. Przez lata zapowiadały ją toczące się w polskim internecie konflikty na tle estetycznym, odsłaniające jednak głębsze wewnętrzne podziały w społeczności, której członkom przyświeca pozornie wspólny cel, których łączy wspólna wiara, którym na sercu leży wspólna wartość: najwyższej jakości produkt, doskonałe proporcje oleju, żółtek jaja i octu, odpowiednia tekstura, obecność środków konserwujących, w dalszej kolejności design opakowania, cena, dostępność na półkach sklepowych. Wszystko, co najważniejsze, zamknięte w (najczęściej) szklanym słoiku, zaklęte w gęstą emulsję o niejednoznacznej barwie, opisane odpowiednio: Kielecki albo Winiary.
Kielecki albo Winiary: początkowo wydaje się, że spór nie przekracza granic klasycznej memicznej naparzanki. Każda preferencja czyni z preferującego zwycięzcę albo przegrywa, prawilnego ziomka albo frajera. Kielecki ma z pewnością bardziej octowy posmak, co nie każdemu może odpowiadać, zdecydowanie wygrywa jednak konsystencją, jeśli konsument ceni sobie jędrność i zwartość struktury. Z kolei Winiary, według wielu, na plus wyróżnia się kolorem i zapachem – w końcu to jemu nadano przydomek „dekoracyjny”. Tradycyjnym designem Kielecki kultywuje pamięć o swoim wschodnioeuropejskim rodowodzie i dumnie eksponuje spółdzielcze logo. Etykieta Winiary stanowi połączenie nostalgii w stylu vintage z nadrzędnym wymogiem rentowności, wyrażone oryginalnym logo, które niewidzialna ręka rynku rzuciła na neutralne, skalkulowane marketingowo tło. Oto gdzie wydaje się więc przebiegać linia sporu: treść versus forma. Ale jeśli tak, to także etyka kontra estetyka, a więc i spółdzielczość kontra prywatyzacja; wspólnota kontra indywidualizm; polskość kontra obcy kapitał; wartości narodowe, pamięć historyczna, specyfika lokalna, małe ojczyzny versus globalizacja, dziki kapitalizm, urynkowienie, utowarowienie, globalna bieda, katastrofa klimatyczna, koniec świata.
Szybko więc staje się jasne, że nie chodzi tylko o prywatne upodobania, jednostkowe preferencje wcielane w życie każdego dnia, na każdym kroku, przy każdej okazji, podczas każdej czynności: Kielecki czy Winiary? Sięgam na półkę po słoik z lewej, czuję nieprzyjemne ukłucie wywołane przez echo czegoś dalekiego i jednocześnie znajomego: 2024 kolejnym rokiem rekordowych emisji dwutlenku węgla i koncentracji CO2 w atmosferze; były prezydent Donald Trump, wielki budowniczy murów, piewca zdrowego rozsądku, dwóch płci i białej supremacji, zwolennik poglądu, że teoria zmiany klimatu to chiński spisek, kandydatem Republikanów w wyborach prezydenckich 2024; patriarcha moskiewski Cyryl poświęcił krzyże z wygrawerowanymi inicjałami Władimira Władimirowicza Putina, które trafią do dowódców rosyjskich prowadzących ofensywę w Ukrainie; ostatnia duża placówka medyczna w Gazie spalona; szacunkowa liczba zmarłych na granicy Unii Europejskiej z Białorusią: co najmniej sto trzydzieści osób. Sięgam na półkę. Wyobrażam sobie, jak piszę na fejsie, że pierdolę całą tę waszą politykę i cały ten wasz duopol etyczny, kupuję Kętrzyński i udaję się na emigrację wewnętrzną. Strząsam z siebie tamto nieprzyjemne uczucie. Sięgam na półkę po słoik z lewej.
Kielecki czy Winiary? Spór ma z pozoru charakter zorganizowanej w hali wuefowej przez nadgorliwych licealnych prymusów debaty oksfordzkiej, której temat bywa mniej lub bardziej doniosły, a rezultat zawsze równie abstrakcyjny i pozbawiony wpływu na rzeczywistość. Na przykład: czy majonez wegański jest majonezem? Roślinny Kielecki wszedł na polski rynek w 2020 roku, roślinny Winiary w 2023. Produkcja przemysłowa nabiału i mięsa odpowiada za piętnaście procent światowej emisji CO2. Całkowita rezygnacja z produkcji zwierzęcej pozwoliłaby istotnie spowolnić zmiany klimatyczne, na pozór więc odpowiedź na pytanie, czy należy zrezygnować z konsumpcji produktów odzwierzęcych, stanowi klasyczny no-brainer. Jednak polityka przymusu i dekretowanej politpoprawności nie przynosi trwałych i długoterminowych rezultatów, o czym niezbicie przekonują się wydelikacone płatki śniegu przegrywające kolejną walkę o język, prawa człowieka, prawa do życia.
Człowiek, Niezawisły Polak, Suwerenny Teksańczyk odzyskujący wielką Amerykę, nie lubi, żeby mu dyktowano: czy wolno mu jeść jajka z chowu klatkowego, czy zwierzęta mają duszę, czy należy się szczepić, czy istnieje sto siedemdziesiąt płci. Przy tym osoby wykluczone ekonomicznie nie mogą pozwolić sobie na zastąpienie mięsa w diecie substytutami roślinnymi, za co winę ponosi kapitalistyczne urynkowienie empatii i troski o zdrowie. Z kolei mieszkańcy globalnego południa, których dieta oparta jest na mięsie pochodzącym z własnych hodowli, nie mają ani dostępu do substytutów, ani zdolności materialnych, żeby z nich korzystać. Optymiści liczą, że z pomocą mogą przyjść takie rozwiązania, jak umasowienie produkcji mięsa drukowanego w 3D czy laboratoryjna produkcja roślinnych odpowiedników; słychać już jednak pierwsze głosy, że świeża karkóweczka prosto z drukarki nie smakuje tak dobrze, jak świńskie mięśnie, a estetyka ma przecież w tym przypadku niebagatelne znaczenie.
Wreszcie, ślad węglowy, jaki ciągnie się za jedną parówką sojową, rekompensuje być może koszty ekologiczne związane z produkcją mięsa, trzeba jednak uwzględnić inne czynniki, jak choćby to, czy użyta do jej produkcji soja pochodzi z upraw GMO – którepomijając nieszkodliwość dla zdrowia samego modyfikowanego genetycznie produktu – niszczą rolnictwo lokalne i małoobszarowe, mogą też negatywnie wpływać na bioróżnorodność, której ochrona odgrywa istotną rolę w przeciwdziałaniu zmianom klimatycznym. Czy wobec tego należy dla dobra ludzkości włączyć majonez roślinny w Poczet Prawdziwych Majonezów? Debata trwa, lobby mięsne nie składa broni, liczba występujących w przyrodzie płci pozostaje nierozstrzygnięta, eksperci informują, że redukcja światowej emisji CO2 następuje zbyt wolno, żeby udało nam się osiągnąć ambitne, wyrażone w Traktacie Paryskim cele, które pozwoliłyby uchronić nas przed katastrofą 2050 roku.
Kielecki czy Winiary? W lutym 2022 roku rozpoczyna się inwazja Rosji na Ukrainę, a znacząca liczba ultrasów Winiar zasila szeregi stronników Kieleckiego. „Jebać sponsora kacapów” – jednoczą się ponad podziałami kibice obu drużyn majonezowych i wspólnie podejmują bojkot konsumencki. Szwajcarski koncern Nestlé, który w latach czterdziestych konsekwentnie zaopatrywał w swoje produkty Rzeszę Niemiecką, w latach siedemdziesiątych doprowadził do śmierci kilku milionów afrykańskich niemowląt, a w latach dziewięćdziesiątych wykupił Winiary, nie wycofuje się całkiem z rosyjskiego rynku. Tylko w 2021 roku podatki odprowadzone przez koncern zasiliły budżet rosyjski sumą przekraczającą dwadzieścia pięć milionów dolarów. Prezes koncernu tłumaczy: musimy troszczyć się o naszych pracowników; musimy zapewnić ludności cywilnej dostęp do podstawowych artykułów; przede wszystkim jednak musimy zagwarantować nieprzerwane dostawy żywności dla niemowląt; dzieci nie są niczemu winne; dzieci nie powinny być ofiarami tej wojny; musimy za wszelką cenę chronić dzieci. Sięgam na półkę. Od początku wojny w Ukrainie w wyniku rosyjskich działań wojennych co najmniej 1725 ukraińskich dzieci zostało rannych, a 596 poniosło śmierć. W 2022 roku Grupa Nestlé odnotowała wzrost całkowitej wartości sprzedaży o 8,4 procent.
Wojna trwa. Sięgam na półkę po ten z lewej. Znowu to nieprzyjemne ukłucie, Nestlé odnotowało wzrost sprzedaży, Trump 312 – Harris 226; patriarcha moskiewski Cyryl poświęcił krzyże z inicjałami W.W.P, Gaza, granica, etc. A może by tak zacząć robić własny, roślinny, ze sprawdzonego przepisu z odpowiedzialnie pozyskiwanej soi, może uda się wykroić na to jeszcze trochę czasu, pomiędzy wywożeniem zepsutej elektroniki do miejskiego punktu segregacji odpadów a praniem pieluch wielorazowych, pomiędzy podróżami transportem publicznym, bo jest bardziej ekologiczny od samochodu a lekturą raportów o stanie świata, bo pomagają się dowiedzieć, co wybierać, jak wybierać, pomiędzy jednym a drugim wyborem. Zastanawiam się, czy uda się wykroić jeszcze trochę czasu, bo przecież jeśli każdy mój wybór ma znaczenie, jeśli każdy mój wybór przybliża mnie do apokalipsy albo od niej oddala, to każdy mój wybór jest trochę wyborem ostatecznym, współtworzącym ostateczny kształt świata, ostateczny kształt końca świata. To więcej niż można udźwignąć. Tego nie wybierałam, tego nikt nie wybrał; cały nasz wybór, niemożliwy do udźwignięcia, zamknięty jest w słoiku majonezu. Sięgam na półkę; czuję nieprzyjemne ukłucie; strząsam to z siebie, zastanawiam się, wybieram, wybieram ponownie. I znów, i jeszcze raz, raz za razem. I tak do końca świata.
Może uda się wykroić jeszcze trochę czasu.

