Krzywe spojrzenie

Ewa Hevelke
W numerach
01 gru, 2025
Październik
2025
10 (824)

Z przykurczem onieśmielenia przestępuję szacowne progi domu, gdzie wszystko jest oryginalne i z epoki, z różnych epok. Mijam poroża ofiar myśliwskiej pasji fundatora wnętrz, które brzmią echem dawno już zamarłych głosów. Ze ścian patrzą bohaterowie opracowań literaturoznawczych, studiów teatrologicznych i omówień z dziedziny historii sztuki. Nabożnie przyglądam się grymasom twarzy gospodarza Stawiska, uwiecznionym na portretach, fotografiach, karykaturach.

Jarosław Iwaszkiewicz patrzy w prawo; Jarosław Iwaszkiewicz patrzy w lewo; Jarosław Iwaszkiewicz z żoną patrzą na wprost; Jarosław Iwaszkiewicz z córkami; kot Jarosława Iwaszkiewicza; Jarosław Iwaszkiewicz wiernie oddany; Jarosław Iwaszkiewicz na motywach samego siebie; Jarosław Iwaszkiewicz w kolorze; Jarosław Iwaszkiewicz w szarościach; Jarosław Iwaszkiewicz pochylony nad biurkiem. Chwileczkę! Nad tym biurkiem, gdzie spływała na niego wena dla Panien z wilka, Brzeziny, Sławy i chwały.

Ledwo dzwigając cieżar wielkości autora i nabrzmiałego podziwu dla niego, nabożnie wchodzę do sypialni: wielkie lutro po prawej, wielkie okna przede mną, przy nich skromne biurko żony. Po lewej – łoże, a w zasadzie dwa łóżka zestawione ze sobą. Na nich pledy, poduszki i jasna plama, przetarcie wezgłowia. Taka plama psuje obraz. W takich miejscach dozwolona jest przecież co najmniej patyna. O co chodzi? Jarosław Iwaszkiewicz miał ponad sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu. Przed wojną nie produkowano tak długich łóżek. Ten wielki artysta, według informacji z przewodnika Muzeum imion Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów, we własnym domu sypiał na siedząco.

 

Biedny

Udostępnij