szymanowski.png

Karol Szymanowski Fot. Andrzej Zborski/FOTONOVA

Szymanowski. Trudna biografia

Marcin Bogucki
W numerach
Listopad
Grudzień
2021
11-12 (780-781)

Narcyz, leń i mitoman – taki obraz Karola Szymanowskiego wyłania się z szeroko dyskutowanej biografii kompozytora autorstwa Danuty Gwizdalanki pod tytułem Uwodziciel 1. Jej wydanie zostało nominowane w tym roku do najważniejszej nagrody środowiskowej, Koryfeusza Muzyki Polskiej w kategorii wydarzenie za – oddajmy głos kapitule – „intrygującą i wnikliwą monografię Karola Szymanowskiego, poddającą analizie osobowość kompozytora, za wzbudzenie zainteresowania nie tylko portretem wybitnego artysty, ale i człowieka”. O tym, jak duże poruszenie książka ta wywołała, świadczy polaryzacja opinii na jej temat pisanych albo w tonie apologii, albo sprzeciwu. 

POMNIK I CZARNA LEGENDA

Elżbieta Szczepańska-Lange wychwalała książkę w „Ruchu Muzycznym” za stworzenie portretu kompozytora „po drugiej stronie lustra” 2. Danuta Gwizdalanka została przedstawiona tam jako tytanka mierząca się z rzeszą apologetów, w szczególności z Jarosławem Iwaszkiewiczem. Może nie pionierka, ale ta, która wykonała najrzetelniejszą pracę źródłową, konfrontując oficjalny obraz Szymanowskiego z prywatnymi zapisami (listami, pamiętnikami, wspomnieniami). Gwizdalanka jawi się jako biografistka, która nie dała się zwieść urokowi kompozytora – pisze z pozycji obiektywnych, posługuje się bogatą faktografią na potwierdzenie swoich racji. Jak to możliwe, że jednocześnie pobrzmiewa w jej tonie ironia czy drwina? Szczepańska-Lange tłumaczy to naturalną reakcją na rozziew między mitem a rzeczywistością. Nie sposób nie uśmiechnąć się, gdy Szymanowski przekonuje, że zawzięcie pracuje, podczas gdy innym pisze, że rozpuszcza takie plotki, by nie psuć sobie opinii. Choć Gwizdalanka zagląda pod podszewkę i pod kołdrę, książkę cechuje jednak delikatność i kultura, podkreśla autorka recenzji: „Mamy więc do czynienia z biografią zdeklarowanego geja, ale nie z literaturą gejowską” 3. Zdanie to brzmi niewinnie, choć jest jednym z problemów ujęcia biograficznego zaproponowanego w książce. Można z niego wyczytać, że twórca nie jest w niej zredukowany do sfery seksualnej, lecz pokazany w całej złożoności: „podboje erotyczne Szymanowskiego – nie ciesz się, gawiedzi! – nie są tu przedmiotem dociekań” 4. Jak wskazuje Szczepańska-Lange motywami przewodnimi książki są nałogi, pociąg do alkoholu i nikotyny oraz pieniądze, a właściwie ich nieustanny brak. A także wady kompozytora wymienione po przecinku: rozrzutność, niesłowność, choroba woli, skłonność do kłamstwa i instrumentalnego traktowania ludzi, w końcu zaś – rozpusta. Znaczna liczba przywar jak na jedną osobę. Wszystko jednak uchodziło Szymanowskiemu płazem dzięki urzekającej naturze Karola. 

Na temat seksualności kompozytora wypowiadała się także Anna Leśniewska w recenzji książki zamieszczonej w magazynie „ArtPapier”. Przestrzegała przed anachronicznym przykładaniem współczesnych kategorii do biografii „Katota”, przed którym ustrzec się miała Gwizdalanka: „Za przykład służyć tu może modernistyczna «męska miłość» Szymanowskiego, która opisywana jako homoseksualizm w dzisiejszym rozumieniu byłaby zakrzywieniem rzeczywistego obrazu poprzez wytworzenie przez biografa pewnej ahistorycznej kategorii do opisu konkretnego faktu kulturowego” 5. Mogłoby się wydawać, że temat ten został już przepracowany, szczególnie od czasu uzupełnionego wydania biografii kompozytora autorstwa Jerzego Waldorffa 6 czy Homobiografii Krzysztofa Tomasika 7, ciągle jednak słowo „homoseksualista” brzmi obco w kontekście dwudziestolecia międzywojennego.

O stosunku muzykolożki do przedmiotu badań pisał Adam Wiedemann, który zwrócił uwagę na złośliwości pojawiające się pod adresem Szymanowskiego: trudno znaleźć w książce jakąkolwiek jego zaletę, oprócz uroku osobistego, i to ujmowanego w ironiczny nawias. Autor doceniał pasję detektywistyczną oraz potoczysty język Gwizdalanki, jednocześnie jednak jako główną wadę wskazywał negatywny stosunek do kompozytora objawiający się skupieniem na wadach. To nie biografia, lecz pamflet. Jako problematyczny uznał także sposób przedstawienia ułomności Szymanowskiego – często powraca temat alkoholizmu okraszony „zabawnym” komentarzem. Wiedemann jako błąd uznaje brak powiązania kwestii seksualności i alkoholu w rozdziale Eros – Dionizos. Chodzi nie tylko o porządek symboliczny, ale także sprawę bardzo prozaiczną – radzenia sobie z homoerotyzmem, sublimowanym nie tylko w procentach, lecz także w muzyce, o czym pisał Bartosz Dąbrowski 8

Wiedemann krytykuje także Gwizdalankę za podejście do seksualności, twierdząc, że wycieczka do Włoch nie mogła sprawić nagłego odkrycia orientacji seksualnej. Wydaje mi się, że fragment ten autor nieco nadinterpretowuje, gdyż w biografii podróż ta jest pokazana raczej jako moment wewnętrznego coming outu i akceptacji. Kompozytor przedstawiony jest jako osoba niepotrafiąca stworzyć dłuższych relacji, choć nie dość mocno podkreślone zostały próby: prawie cztery lata trwał związek z Aleksandrem Szymielewiczem, zwanym w listach „żoną”. Ciekawie czyta się interpretacje tych samych faktów: wymówienie się rektora Szymanowskiego od uczestnictwa w inauguracji roku akademickiego jest dla Wiedemanna wyrazem czułości zakochanego, który woli zostać z kochankiem w Zakopanem, niż jechać do Warszawy, dla Gwizdalanki zaś – jeszcze jednym z dowodów opieszałości kompozytora względem obowiązków zawodowych. Wiedemann z większą empatią przygląda się Karolowi – jego życie widzi jako zmaganie się z wadami, inaczej Gwizdalanka – dla niej cała biografia świadczy o podłości charakteru skrywanej pod maską uwodziciela. 

Żarliwą obroną Szymanowskiego jest tekst Beaty Bolesławskiej-Lewandowskiej, dla której kompozytor był – jak deklaruje w pierwszych słowach felietonu – pierwszą poważną miłością muzyczną. Autorka ukazuje Gwizdalankę jako badaczkę o szerokich horyzontach, obdarzoną łatwością pisania, ale także stawiającą kontrowersyjne tezy – chwytliwe, ale nie zawsze precyzyjnie udokumentowane. Bolesławska-Lewandowska docenia wielowymiarowe portrety twórców – ich wady sprawiają, że stają się oni bardzo ludzcy. Z niejaką satysfakcją czyta się o cudzych potknięciach, na ile jednak nagromadzenie licznych przywar zmienia nasz obraz Szymanowskiego? Gwizdalanka skupia się na negatywnych aspektach biografii, o muzyce wspomina pobieżnie, a we wszystkim szuka raczej niedostatków niż potwierdzenia wyjątkowości. Bolesławska-Lewandowska podkreśla także, jak delikatną materią do interpretacji jest prywatna korespondencja pisana pod wpływem zmiennych nastrojów, w której kompozytor nie krył swoich sympatii i antypatii, z której sączy się jad, wyziera dosadność i wulgarność, choć często także dowcip i inteligencja. O ile wcześniejsi biografowie, Jarosław Iwaszkiewicz, Stefania Łobaczewska, Stanisław Golachowski i Teresa Chylińska, byli zdecydowanie łaskawi dla ludzkich słabości, Gwizdalanka przechyliła to wahadło w drugą stronę – obnaża nie tylko zgniliznę moralną Szymanowskiego, lecz także wątpi w jakiekolwiek pozytywne pobudki kompozytora, choćby to, że mógł on zajmować się publicystyką muzyczną ze względu na pasję polemiczną i autentyczne zaangażowanie, a nie tylko narcyzm i chęć zarobku. Bolesławska-Lewandowska apeluje o to, by nie traktować najnowszej biografii Szymanowskiego jako obiektywnej prawdy, choć tak zdaje się prezentować książka, lecz jedną z wersji życiorysu – czarną legendę kompozytora.   

Najważniejszym punktem odniesienia dla Gwizdalanki była Teresa Chylińska – badaczka, której zasług dla Szymanowskiego nie sposób przecenić: redaktorka jego obszernej korespondencji i autorka najbardziej szczegółowego życiorysu 9, twórczyni imponującego pomnika wystawionego kompozytorowi, choć nie bez sporej dozy idealizacji i mitologizacji, (czego przykładem jest choćby książka sprzed paru lat starająca się sugerować heteroseksualny romans Szymanowskiego 10). Osiemsetstronicową biografię Gwizdalanki można czytać jako „anty-Chylińską”: bo choć opiera się ona na wcześniejszych ustaleniach badaczki, to jednak z detektywistyczną pasją tropi wszelkie nieścisłości między mitem a rzeczywistością. To frapujące, bo – jak się wydaje – stojące u podstaw jej prac intencje były zupełnie inne. Otóż Uwodziciel został zamówiony przez Deutsches Polen-Institut w Darmstadcie i miał przybliżyć niemieckim czytelnikom Szymanowskiego. Dopiero po lekturze źródeł projekt ten zmienił się w kampanię „odbrązawiania” pomnika. Okazało się, że Szymanowski nie był znów takim patriotą, na jakiego się kreował, że nie był tak świetnym pedagogiem i reformatorem konserwatorium, że nie był tak skrzywdzonym artystą… Że był raczej twórcą, który zawodził przyjaciół, wykonawców i wydawców, że oprócz gruźlicy we znaki dawała mu się choroba alkoholowa i uzależnienie od nikotyny. Aby się z tym wszystkim rozliczyć, wersja polska książki Gwizdalanki jest dużo obszerniejsza niż niemiecka, właśnie ze względu na utrwalony wizerunek oficjalny kompozytora – odpowiedzią na pomnik jest antypomnik, równie pokaźnych rozmiarów.

Co więcej antypomnik pisany jest inaczej niż większość podobnych prac. Szczepańska-Lange określiła tę nieoczywistą formę biografii Gwizdalanki jako niekonwencjonalną, gdyż przyjęty został w niej układ nie chronologiczny, lecz problemowy. Z kolei Wiedemann porównuje ją do postmodernistycznej powieści, w której bohater umiera i rodzi się na nowo. Bo i książka nie zaczyna się od charakterystyki osobowości, lecz od związków Szymanowskiego z ludźmi: rodziną 11, przyjaciółmi, kochankami. Później autorka przechodzi do kwestii geograficzno-narodowych: Szymanowski między Wschodem a Zachodem, Warszawą a Zakopanem. Część tę wieńczą rozważania na temat „sprawy polskiej”. I choć analizy utworów pojawiają się już we wcześniejszych partiach książki, dopiero po nakreśleniu tła społecznego ważne się staje to, co artystyczne (Szymanowski jako kompozytor, pianista i pisarz) i wreszcie osobiste (ostro zarysowane opozycje: czarujący człowiek czy neurotyk, narcyz i mimoza?). Ostatnia część poświęcona jest brązownictwu kompozytora za jego życia i po śmierci, wraz z próbami podważania białej legendy.

NAJWYŻEJ PRZECIĘTNY

Dochodzimy tu do kwestii wzajemnych związków biografii i twórczości. W jaki sposób obie sfery współzależą od siebie? Gwizdalanka stosuje proste przełożenie – w rozdziale dotyczącym matki pisze o Stabat Mater, na koniec rozdziału Eros – Dionizos pojawia się Król RogerHarnasie puentują epizod zakopiański. Jednocześnie jednak nie widzimy ewolucji stylu kompozytorskiego jako świadomego czy nieświadomego procesu – Gwizdalanka postrzega raczej zmiany w muzyce jako efekt koniunkturalizmu, przypisując Szymanowskiemu najgorsze cechy. A przecież można by pokusić się choć o nakreślenie podstawowej osi przemian – od sublimacji do stylu narodowego, na przykład posiłkując się ustaleniami wspomnianego Bartosza Dąbrowskiego, zajmującego się wczesnym i środkowym okresem twórczości, w którym ścierały się dwie tendencje: przesunięcia nieakceptowanych pragnień w sferę muzyki i emancypacji, mówienia w zawoalowany bądź otwarty sposób na temat homoseksualizmu 12

Pod płaszczykiem obiektywnych ocen Gwizdalanka przemyca subiektywne zdania na temat braków warsztatu kompozytorskiego Szymanowskiego. Podpiera się przy tym wypowiedziami dyrygentów, którzy wskazywali na nieumiejętność instrumentacji, by stworzyć szeroki front przeciwstawiający się powszechnej opinii panującej wśród muzykologów i słuchaczy, którzy często właśnie za ten aspekt cenią Szymanowskiego. Szczepańska-Lange nazwała proceder autorki poszczypywaniem. Pytanie tylko, czy pod tymi uszczypliwościami nie kryje się próba zdyskredytowania twórczości kompozytora jako amatorskiej – Gwizdalanka podkreśla nieukończone studia kompozycji i domową edukację muzyczną oraz egzaltowane próby poetyckie Karola. Rozważania na temat technikaliów autorka zamyka w stwierdzeniu, które można zamienić na pytanie: czym było komponowanie dla Szymanowskiego – powołaniem, przyjemnością czy zawodem? Gwizdalanka twierdzi, że ze względu na niechęć do systematycznej pracy oraz braki w wykształceniu nie można określić tego działania jako pracy. Podobnie nietęgo było także – jeśli wierzyć biografistyce – z powołaniem artysty, gdyż Szymanowski narzekał ciągle na brak sił lub sposobności do pisania. Przyjemność tworzenia? Tak, ale niestety tylko czasami. Wychodzi z tego, że uprawianą przez Szymanowskiego muzykę można podciągnąć co najwyżej pod kategorię szlachetnej amatorszczyzny pisanej przez znudzonego ziemianina. 

Z książki Gwizdalanki płynie niewypowiedziany żal, że to Szymanowski stoi obecnie na piedestale muzyki polskiej między Chopinem a Lutosławskim, a jest to wszak ślepy zaułek historii – trudno wskazać bezpośrednich kontynuatorów myśli kompozytora. Autorka pyta, gdzie podziały się inne postacie z życia muzycznego, które można by uznać za ważniejsze w perspektywie diachronicznej: Józef Koff-ler, pierwszy polski dodekafonista czy Eugeniusz Morawski, przewyższający Szymanowskiego w dziedzinie instrumentacji, a do tego artysta zaangażowany lewicowo (w domyśle: nie to, co Szymanowski – zainteresowany nie polityką, lecz gratyfikacjami płynącymi od strony rządzących, wszystko jedno jakiej opcji). Szarogęszący się Karol powinien znać swoje miejsce – zdaje się twierdzić Gwizdalanka. Tych surowych ocen i supozycji jest więcej, są one jednak zawoalowane, a to ze względu na przyjętą strategię autorską.

Gwizdalanka zdaje się wierzyć w dotarcie do prawdy, tak rozumie swoją pracę detektywistyczną. Autorka ubiera jednak subiektywne opinie w szatę obiektywnych faktów, nie pokazuje także różnych możliwości interpretacji wydarzeń i wypowiedzi, lecz podporządkowuje wszystkie informacje wizji „złego Karola”. W książce brakuje przemyślania kwestii związków między faktografią a teorią, dlatego też ważniejsze niż ustalenia poprzednich badaczy podających zniuansowane podejście (jak Bartosz Dąbrowski czy Krzysztof Kłosiński, którego zabrakło w bibliografii 13) są konsultacje z lekarzami, w tym z psychiatrą profesorem Jackiem Bombą, próbującym przyłożyć współczesną wiedzę medyczną do oceny osobowości Karola. Oczywiście nie są to diagnozy, co podkreśla Gwizdalanka, lecz opinie te wpłynęły na perspektywę autorki – tytuł książki można by z powodzeniem zamienić na Narcyz, co bardziej by odpowiadało jej zawartości. Szymanowski jawi się w niej przecież jako osobowość tak rozbuchana, że niepotrafiąca tworzyć przyjaźni ani poważnych związków, pragnąca mieć jedynie dwór oddanych bezkrytycznie osób. Problem w tym, czy przykładanie współczesnej kategorii, na przykład choroby dwubiegunowej, jak czyni to Gwizdalanka, rozjaśnia nam obraz kompozytora?

AFEKT, EMFAZA, PRZEGIĘCIE

Mimo pozorów nowatorskiej koncepcji, autorka porusza się po utartych ścieżkach; jedynie wektor, w porównaniu do hagiograficznych biografii, jest inny – tworzy ona czarną legendę Szymanowskiego. Czy istnieje jednak alternatywa wobec brązownictwa i zdejmowania patyny? Wydaje się, że interesujące byłoby wykorzystanie metafory pryzmatu oraz użycie kategorii antropologicznych do opowiedzenia o kulturze polskiej z wykorzystaniem życiorysu kompozytora. Użytecznymi terminami byłyby tu klasa, narodowość, seksualność i choroba.

Teoria klasy próżniaczej Thorsteina Veblena pojawia się u Gwizdalanki, choć jest ona wykorzystana po to, by spostponować kompozytora jako nieodrodnego syna polskiego ziemiaństwa. Być może jednak Szymanowskiemu przydałby się nieco bardziej zniuansowany portret – czy wyższość duchowa, którą odczuwał, oraz pogarda dla mas nie sytuują go blisko Witkacego oraz José Ortegi y Gasseta? Kwestia narodowości także jest podnoszona przez Gwizdalankę, ale znowu w bardzo jednowymiarowy sposób. Próbuje ona udowodnić, jak bardzo nienawidził on polskości. Można powiedzieć, że to doświadczenie nie tylko jego, ale także całego pokolenia literatów, by przypomnieć choćby skamandrytów. Szymanowski wpisuje się także w aspiracyjny, aktualny do dziś, model polskości rozdartej między Wschodem a Zachodem, próbującej doszlusować do europejskiej czołówki (obsesja Szymanowskiego pojawiająca się w licznych wypowiedziach czy interpretacjach twórczości Chopina). 

Seksualność kompozytora jest oczywiście tematem w książce, choć pojawia się ona niejako en passant; jedyna część bezpośrednio poświęcona tej kwestii to rozdział Eros – Dionizos. Autorka nie zastanawia się tam jednak nad strategiami życiowymi homoseksualnych mężczyzn w dwudziestoleciu międzywojennym: na ile mogli oni otwarcie opowiadać o seksualności, na ile zaś korzystać z przykrywek lub zasłaniać się inspirowanymi antykiem teoriami filozoficznymi. Dopowiedzenia domaga się powiązanie kwestii narodowej i homoerotyzmu w Harnasiach – jak to się stało, że górale stali się obiektem pożądania, zarówno w życiu, jak i w muzyce Szymanowskiego? Na koniec zaś najważniejsza kategoria – choroby. Gwizdalanka nie neguje licznych dolegliwości nawiedzających kompozytora, ale przedstawia go także jako hipochondryka. Nie zastanawia się jednak, na ile był on postrzegany, oraz jego muzyka, przez ten pryzmat – nie tylko „inwersji” seksualnej, lecz także gruźlicy czy nałogów. 

„Trudno sobie zapewne wyobrazić, by trzydziestotrzyletniego mężczyznę natchnął Samotny księżyc, a tym bardziej Złote trzewiczki, lecz nie należy chyba zapominać, że potrzebne były mu przede wszystkim teksty nadające się do śpiewu koloraturowego” 14 – to komentarz Gwizdalanki na temat możliwego odbioru wierszy Zofii Szymanowskiej przez brata oraz jeden z przykładów opinii przemienionych przez autorkę w tezy. Trzeba zaznaczyć, że przedstawiona w Uwodzicielu postać Szymanowskiego jest z gruntu heteronormatywna. Można to zdiagnozować po używanych przez autorkę w stosunku do listów Szymanowskiego czy pisarstwa Waldorffa określeniach „afektowany” oraz „emfaza” jako najgorszych obelgach. Wiara w obiektywną historię bardziej szkodzi jednak Szymanowskiemu niż pomaga zrozumieć jego fenomen. Kompozytor domaga się właśnie historii „przegiętej” 15, odpowiadającej jego życiu złożonemu ze sprzeczności i paradoksów.

bogucki_fot_dariusz_biegacz.jpg

Muzeum Karola Szymanowskiego w willi „Atma” w Zakopanem. Fragemnt wystawy Stałej. Fot. Dariusz Biegacz

Gwizdalanka mówiła o biografii pisarza jako gotowym scenariuszu filmowym, i to dla dorosłych. Okazuje się, że być może lepszym medium, niż oparty na prostej chronologicznej narracji film, jest teatr. Metafora pryzmatu pojawia się w dramacie Marcina Miętusa Muzeum rzeczy zagubionych 16 autor tworzy ożywioną konstelację naświetlającą z różnych stron życiorys kompozytora. Historie opowiedziane przez Miętusa są prawdziwe, ale zawierają celowe błędy faktograficzne, inne zaś są nieudokumentowane, ale takie, które mogły wydarzyć się z dużą dozą prawdopodobieństwa. Kluczowe są wtręty przedmiotów dialogujących z Karolem – czasem w tonie zgryźliwym, czasem ironicznym, czasem z czułością. Jak pozycja opowiadającego wpływa na narrację o czyimś życiu? Tej refleksji zabrakło w książce Gwizdalanki.  

Krytykując najnowszą biografię Szymanowskiego, Wiedemann wytykał jej jednowymiarowość: „Ludzie są jak winyle, mają stronę A i stronę B, najlepiej jest znać obydwie”. Być może jednak powinniśmy jeszcze inaczej opowiadać o ludziach, myśląc także o ich stronach C, D i E.

  • 1.  Danuta Gwizdalanka Uwodziciel. Rzecz o Karolu Szymanowskim, PWM, Kraków 2021.
  • 2.  Elżbieta Szczepańska-Lange Szymanowski po drugiej stronie lustra, „Ruch Muzyczny” nr 10/2021.
  • 3.  Tamże.  
  • 4.  Tamże.
  • 5.  Anna Leśniewska „A tej trzeciej płci jak nie ma, tak nie ma” (Danuta Gwizdalanka: Uwodziciel. Rzecz o Karolu Szymanowskim), „ArtPapier” nr 425/2021.
  • 6.  Jerzy Waldorff Serce w płomieniach. Słowo o Szymanowskim, wydanie III poszerzone, Iskry, Warszawa 1998.
  • 7.  Krzysztof Tomasik Homobiografie. Pisarki i pisarze polscy XIX i XX wieku, wydanie II poprawione i poszerzone, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2014.
  • 8.  Bartosz Dąbrowski Szymanowski. Muzyka jako autobiografia, słowo obraz/terytoria, Gdańsk 2010.
  • 9.  Karol Szymanowski Korespondencja. Pełna edycja zachowanych listów od i do kompozytora, opracowanie Teresa Chylińska, PWM, Kraków 1982-2002; Teresa Chylińska Karol Szymanowski i jego epoka, PWM, Kraków 2008.
  • 10.  Teresa Chylińska Karol Szymanowski. Romans, którego nie było? Między Tymoszówką i Wierzbówką, PWM, Kraków 2018.
  • 11.  Karol jako „Piotruś Panicz”, jak określiła autorka Szymanowskiego w innym miejscu: Danuta Gwizdalanka, rozmawiał Mike Urbaniak Życie Szymanowskiego to gotowy scenariusz na film, i to raczej film dla dorosłych, „weekend.gazeta.pl” z 20 kwietnia 2019.
  • 12.  Bartosz Dąbrowski, op.cit.
  • 13.  Krzysztof Kłosiński „Efebos”. Karola Szymanowskiego próba symbolizacji homoseksualizmu, w: tegoż Eros – dekonstrukcja – polityka, Śląsk, Katowice 1999, s. 41-83.
  • 14.  Gwizdalanka, op.cit., s. 537.
  • 15.  Magda Szcześniak Queerowanie historii, czyli dlaczego współcześni geje nie są niczyimi dziećmi, „Teksty Drugie” nr 4/2012, s. 205-223.
  • 16. Druk. w „Dialogu” nr 11-12/2021. Zostajemy w nim zanurzeni w atmosferę rodem z Atmy – to rzeczy opowiadają o kompozytorze, choć nie są to bierne przedmioty. Z nudnego inwentarza rzeczy osobistych pozostawionych przez kompozytora oraz spisu pamiątek sporządzonych przez siostrę  Chylińska, op.cit., t. 3, s. 187-192.

Udostępnij

Marcin Bogucki

Autor obronił doktorat w Instytucie Kultury Polskiej UW. Zajmuje się kulturową historią opery oraz reżyserii operowej. Wydał książkę Teatr operowy Petera Sellarsa. Inscenizacje Händla i Mozarta z lat 80. XX w. (2012). Jest sekretarzem Polskiego Towarzystwa Badań Teatralnych.