siberischer_tiger_de_edit02.jpg
Bajka o tygrysach
Któregoś dnia pod drzwi mieszkania na Placu Inwalidów podeszło dziewięć potwornie zmęczonych tygrysów. Ludzie skazali je na taki los, jechały tysiące kilometrów nie wiadomo dokąd.
Były piękne. Pan Domu otworzył drzwi. Tygrysy powoli, majestatycznie, zaczęły wchodzić, marszcząc pyski i poruszając wąsami.
A kiedy tak wchodziły, robiły się coraz mniejsze, aż w końcu, nakarmione mlekiem, zasnęły wszystkie w pudelku po butach.
Pan Domu też poszedł spać. Spokojny.
A kiedy następnego dnia przez okna bez zasłon promienie słońca wdarły się do mieszkania pełnego książek, tygrysy się obudziły.
I kiedy poczuły wiatr, zaczęły się robić coraz większe i wyskoczyły przez okno. Pobiegły Aleją Wojska Polskiego w stronę Wisły. Były wolne.
To sen. Sen Zbyszka, mojego męża.