Matematyka jest wszędzie

Blog
12 Mar, 2019

Ja po prostu nie rozumiem tej całej awantury wokół matematyki. Pod koniec lat siedemdziesiątych skończyłam klasę humanistyczną z rozszerzonym polskim, historią i obowiązkową łaciną. Byliśmy różni, my, uczniowie klasy humanistycznej, pierwszej sprofilowanej, jeszcze za Peerelu, w liceum im. Frycza Modrzewskiego. I wszyscy, albo prawie wszyscy, chodziliśmy na kółko matematyczne Marka Mijala. Zesłali go do „humanistów”, żeby odpracował swoje studia (taki był wtedy obowiązek) i chyba to, że jego ojciec, nie pytając go o zdanie, założył partię komunistyczną, którą potem propagował, wyjechawszy z Polski do Albanii w Radiu Tirana.

Marek Mijal był świetnym nauczycielem. Opowiadał o matematyce jak o fantastycznej florze i faunie, przez trzydzieści minut, a potem puszczał muzykę klasyczną. No i posłuchajcie – mówił.

Ja zdawałam obowiązkową maturę z matematyki. Napisałam ją także za koleżankę, która siedziała obok. Nie dostała piątki, miałam mało czasu. Część naszej klasy dostała się na Politechnikę i na inne „ścisłe” studia.

Mój syn był w klasie matematyczno-fizycznej, ale matematyki na maturze nie zdawał, choć do końca trzeciej licealnej nie sprawiała mu kłopotów. Za to, żeby pójść na prawo, przez rok wkuwał całą historię, bo wcześniej „tych od matematyki” nie nauczyli; to dopiero był horror, ale korepetytor wspaniały. Logikę na studiach prawniczych zaliczył bez problemu. Mnie z kolei na polonistyce dużo wcześniej akurat zlikwidowano obowiązkowe zajęcia (i egzamin!) z logiki. Ci, którzy chcieli się dalej uczyć myśleć, biegali na logikę (i filozofię) do profesora Jerzego Pelca na Wydział Filozofii.

Edukacyjna książka Matematyka jest wszędzie dostępna jest teraz za darmo, jako e-book. Ucieszyłam się.

Dlaczego matematyka miałaby być „istotnym obciążeniem (czas i koszty korepetycji, stres)”? Naprawdę trzeba rozważyć „zawieszenie obowiązkowej matury z matematyki”? Dlatego, ponieważ „nie można wskazać, że obowiązkowa dla wszystkich uczniów matura z matematyki ma bezpośredni wpływ na miejsce danego państwa w rankingu innowacyjności gospodarki”? Tak powiada „Gazeta Wyborcza z 20 lutego 2019. To co z nauką logicznego myślenia, które do innowacyjności się przyczynia?! Cała edukacja ma się ograniczyć do umiejętności włączania komórki na wezwanie wielce innowacyjnego szefa? Czy oni, ci młodzi, w ogóle rozumieją, co trzymają przy uchu? I czym to grozi?

Ponieważ w moim domu ostatnio króluje Karl Jaspers, to zacytuję: Kto się nie zdumiewa, nie pyta, kto nie chce uznać tajemnicy, przestaje szukać.

DJC

Udostępnij