pushwagner_rysunek2_1.jpg

Pushwagner, „Soft City”, Kunsthall Oslo/Studio

Miasto bez nieba

Zofia Cielątkowska
W numerach
Wrzesień
2018
9 (742)

Miasto bez nieba ciągnie się przez korytarze nieskończonych ulic, kilometrowe ściany wieżowców o tysiącu okien bez widoków. W mieście bez nieba dominują linie proste; ostre kanty zakrętów, samochodów, kapeluszy i marynarek zakładanych równocześnie przez tak samo wyglądających mężczyzn. Nawet ciała poruszają się tylko po horyzontalno-wertykalnych trajektoriach ulic i wind (można co najwyżej wpaść na ścianę, nigdy na siebie). W mieście bez nieba kobiety przygotowują potrawy z puszek i proszków w pomieszczeniach domopodobnych. Nie ma drzew ani ścieżek, nie ma miejsc spotkań ani zagubień. Powietrze z minimalną ilością tlenu produkują maszyny. Nowy dzień uruchamia przyciskiem kontrolujący –  zasiada w miękkim fotelu i niedbale przełącza kanały transmisji na żywo: na ekranie pojawiają się na zmianę pracujący szarzy obywatele i jadące czołgi. W mieście panuje jednak niezmącony spokój i każdego poranka wschodzi słońce –  nikt nie zdaje się zauważać braku wolności.

1.

Opis współczesności? Zapewne niestety też, ale przede wszystkim dystopijna wizja rzeczywistości stworzona przez Pushwagnera (Terje Brofos, 1940-2018) w ilustrowanej książce o znamiennym tytule Soft City. Norweski artysta znany  świetnie w swoim kraju, stał się rozpoznawalny na świecie od czasu prezentacji na Berlin Biennale (2008), jednak w Polsce jego twórczość nie doczekała się większego komentarza. Niedawno miałam okazję zobaczyć Soft City ponownie w Kunsthall Oslo i odczytać twórczość zmarłego w kwietniu tego roku artysty na nowo. 1

2.

Życiorys legendarnego Norwega sam  w sobie stanowi materiał na film – ten  zresztą też powstał w 2011 roku: Even Benestad oraz August B. Hanssen przez prawie trzy lata podążali za ekscentrykiem, dokumentując jego codzienność. Podobno nauczył się rysować od ojca w wieku lat czterech, kiedy dochodził do zdrowia po tajemniczym wypadku 2. Odbył też klasyczną edukację – studiował w norweskiej Akademii (1963-1966), sporo podróżował, jeszcze jako nastolatek pojechał do Paryża, gdzie spotkał się z pianistą jazzowym Budem Powellem. Pod koniec lat pięćdziesiątych i na początku lat sześćdziesiątych był w Tangerze (tam z kolei poznał Williama Burroughsa), w San Francisco i w Bejrucie. Do legendy przeszło jego spotkanie z  pisarzem Axelem Jensenem przy pisuarze w Kunstnernes Hus; ich znajomość nie trwała długo, ale była dość burzliwa, próbowali LSD, przesiadywali w kawiarniach i mieszkali razem w starym domu w Fredrikstad. To właśnie podczas pracy nad ilustracjami do książki Jensena, Pushwagner wypracowuje swój charakterystyczny styl i kreskę.

W 1970 jedzie do Londynu, gdzie żyje na ulicy i próbuje się utrzymać, sprzedając rysunki. Zaczyna wówczas pracę nad cyklem Soft City, który skończy kilka lat później – zdąży go zobaczyć zaledwie parę osób, bo książka w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła. Według najbardziej rozpowszechnionej wersji, oryginalne rysunki zostały pozostawione w walizce na przystanku, gdy Pushwagner poszedł odebrać tytoń… Kiedy wrócił, walizka zniknęła, a wraz z nią lata pracy. Tym bardziej tajemnicze wydaje się znacznie późniejsze jej odnalezienie w 2002 roku, gdzieś na poddaszu w Oslo.

Po pobycie w Londynie autor powrócił do norweskiej stolicy, balansował pomiędzy chwilową stabilizacją a bezdomnością i narkotykami; w tym trudnym okresie przekazał prawa do swoich prac asystentowi. W tym czasie prace Pushwagnera zaczynają się powoli przebijać do świata sztuki; pierwsza wystawa artysty odbywa się w Henie-Onstad Art Center (Høvikodden) w 1980, potem między innymi w Skien Art Association (1991), Kunstnerforbundet (1995) oraz Kunstnernes Hus (1997). W 1998 roku znów – jak mówi anegdota – przekazuje wszystkie swoje prace za pieniądze na piwo i schronienie; kwestia odzyskania praw będzie się ciągnąć przez następnych parę lat 3. Podczas jednego ze swoich nocnych rajdów po mieście poznaje Stefana Straya, który umożliwia mu pracę i mieszkanie w studiu – tak zaczyna tworzyć ponownie. Prawdziwy przełom następuje w roku 2008, kiedy Soft City pojawia się na Berlin Biennale oraz Biennale w  Sydney; od tego czasu, aż do jego niedawnej śmierci, każdy rok był wypełniony licznymi wystawami 4.

3.

 Czym jest Soft City? Opowieścią wizualną, esejem liczącym sto pięćdziesiąt cztery rysunki przedstawiające jeden dzień z życia miasta i wybranej rodziny, wykonane oszczędną kreską. Prostota, repetycja, konsekwencja, liczba, dominacja kątów prostych oraz kompozycja zabudowująca prawie zawsze cały kadr tkanką miejską sprawiają wrażenie, jakby nie było czym oddychać i tworzą wizję mechanicznego świata. Niektórzy zarzucali Soft City banalność i brak oryginalności, jednak z perspektywy innego cyklu – Apokalypse, widać w tej opowieści technikę i przemyślaną całość. O ile rysunki z Soft City są jakby naszkicowane w pośpiesznej ascetyczności, te z Apokalypse są ekstremalnie detaliczne; Pushwagner posłużył się najpierw rysunkiem, a następnie fotografią w celu uzyskania głębi obrazu. Dystopijna wizja Soft City sytuuje się blisko klimatu Metropolis (1927) Fritza Langa, Nowego wspaniałego świata Aldousa Huxleya (1932), Roku 1984 Georga Orwella, czy The Soft Machine (1961) Burroughsa. Atmosfera Pushwagnerowskiej opowieści zawiesza się, jak w Nagim lunchu (1991) – pisał Martin Herbert: „wszyscy widzą, co jest na końcu widelca” 5, a jednak brną w powtarzalną codzienność. Czy naiwnie wierzą, że apokaliptyczna przyszłość się nie zrealizuje? Czy pozostają tam, gdzie są ze zwykłej obojętności?

Wizja nadchodzącej apokalipsy wisi w powietrzu, ale strach przed zrobieniem czegokolwiek wydaje się być większy. Połączenie strachu i obojętności – tak działa najlepszy system kontroli. Wszędzie są sceny przemocy, choć nikt nikogo do niczego nie zmusza, nikt nikogo nie namawia, ciało samo wpisuje się w masową choreografię powtórzeń nieznaczących-znaczących gestów.

„Gdzie jest dusza, gdy ciało jest tutaj” – pada pytanie zadane przez kogoś ukrywającego się w jednym z tysięcy okien, kiedy tłum mężczyzn w tym samym czasie wychodzi z samochodów i zatrzaskuje drzwi. Theodor Adorno zauważał:

Technicyzacja sprawia niekiedy, że gesty, a wraz z nimi także ludzie, nabywają precyzji i brutalności. Wypędza z gestów wszelkie wahanie, namysł, ogładę. Podporządkowuje je wymogom rzeczy, nieprzejednanym i jak gdyby pozbawionym historii. Tak więc na przykład odwyka się od cichego, ostrożnego a jednak starannego zamykania drzwi. Drzwi samochodów i lodówek trzeba zatrzaskiwać, inne drzwi znów mają zamykać się same, przez co zachęcają, by wchodzić niegrzecznie nie oglądając się za siebie, nie zważając na wnętrze, które nas przyjmuje 6.

Patrząc na ten obrazek próbuję wyobrazić sobie dźwięk i echo zatrzaskiwanych samochodów. I jakoś dziwnie słyszę kompletną ciszę. Jutro będzie albo takie samo, albo nie będzie go wcale.

Każdy dzień w tym świecie zaczyna się od wzięcia pigułki „soft”, ta – w przeciwieństwie do pigułki „Murti-Binga” – nie daje szczęścia, ale pozwala przejść przez rutynę bez refleksji. Narkotyk staje się gwarantem, że pytanie „dlaczego?” tutaj nie padnie.

Pushwagner łączy wątki historii sztuki, science fiction oraz współczesnej kultury, aby pokazać  zmechanizowany świat bez ucieczki. Brak wolności jest w ten świat immanentnie wpisany – nikt nawet nie podejrzewa, że jest w tym systemie niewolnikiem; świat może toczyć się spokojnie dalej ku katastrofie.

W tej powtarzalnej obojętności zwraca uwagę motyw dziecka, to ono patrzy na świat zza krat kojca swoimi dużymi oczami i wymyka się chwilami bezlitosnemu rytmowi.  W ostatnim kadrze, kiedy miasto kładzie się do snu, nie ma napisu „dobranoc”, jest napis „do widzenia”, jakby nie było już ciągu dalszego.

Późniejsze cykle Pushwagnera z lat osiemdziesiątych tylko pogłębiają pesymizm. A Day in the Life of Family Man to cykl trzydziestu czterech rysunków utrzymany w  podobnym duchu co Soft City - tym razem w kolorze różowym, czarnym i szarym - przedstawiający codzienne rodzinne życie. Wszystkim czynnościom towarzyszą kamery; każdy najmniejszy ruch jest monitorowany. Kolejny cykl Apokalypse tworzy wizję teatru wojny i ognia naszkicowaną z precyzją graniczącą z obłędem – nie pozostawia już żadnych złudzeń, dokąd zmierza świat.

4.

Dziś wizja otchłani wykreowana ponad trzydzieści lat temu przez Pushwagnera, zaczyna się realizować. Człowiek sam stworzył katastrofy. Epoka antropocenu zaraz się skończy.  I być może słońce wzejdzie w nowej epoce, ale człowiek go raczej nie zobaczy.

 

  • 1.  Pushwagner The Machine is Calling - Soft City and Unseen Works, wystawa w Kunsthall Oslo (2 czerwca-19 sierpnia)
  • 2. Zob. Martin Herbert Here Comes the Moon, „The Paris Review”, October 17, 2016.
  • 3. Dopiero w 2009 zapadł wyrok Sądu Okręgowego w Oslo, mówiący, że obrazy powinny zostać zwrócone artyście wraz z odszkodowaniem.  
  • 4. Zainteresowanych odsyłam do strony artysty w języku angielskim i norweskim: https://www.pushwagner.no/.
  • 5. Martin Herbert, op.cit.
  • 6. Theodor Adorno Minima moralia. Refleksje z poharatanego życia, przełożyła Małgorzata Łukasiewicz, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1999, s. 39.

Udostępnij

Zofia Cielątkowska

Niezależna badaczka, filozofka, kuratorka zajmująca się głównie zagadnieniami społecznymi w sztuce i kulturze, a także współczesnymi problemami władzy, wykluczeń i marginalizacji. Regularnie publikuje w różnych czasopismach (m.in. „Kunstkritikk”, „Hyperallergic”). Należy do Norweskiego Stowarzyszenia Krytyków, mieszka w Oslo.