Weiter Träumen (Śnić dalej)

Thomas Jonigk
2017
1 (722)

W roku 2010 w wyniku tąpnięcia ziemi kilkudziesięciu chilijskich górników zostało uwięzionych w kopalni miedzi i złota. Przez ponad dwa miesiące cały świat śledził zmagania ekipy ratunkowej, która za pomocą kapsuły ratowniczej próbowała wydostać górników na powierzchnię. Media relacjonowały te zmagania człowieka z naturą, ale także śledziły i rozwijały pewne „wątki poboczne” całej historii, które interesowały publiczność nie mniej niż tragiczny los mężczyzn. Jednym z takich wątków była miłosna historia rodem z południowoamerykańskich seriali. W grupie rodzin i przyjaciół czuwających przed kopalnią odnalazły się bowiem żona i kochanka tego samego górnika – obie kobiety przez siedemdziesiąt dni cierpliwie oczekiwały na swojego ukochanego, nieświadomego medialnego rozgłosu, jakiego przysporzyły mu na powierzchni jego miłosne podboje. Jonigk nie pisze wprawdzie o tej historii, ale jego dramat przywodzi na myśl ten właśnie, tragiczno-komiczny wątek nieoczekiwanego spotkania żony i kochanki w sytuacji zagrożenia życia ukochanego mężczyzny. W przypadku Śnić dalej ta sieć relacji jest jednak o wiele bardziej skomplikowana, bo kochanki są co najmniej dwie, a i czekająca na szpitalnym korytarzu żona nie zasypia gruszek w popiele i mimochodem wdaje się w przelotny romans.

Przyczyną spotkania się wszystkich kobiet Karla Bockmanna – głównego, choć przez większą część dramatu nieobecnego męża Silvii – jest nieszczęśliwy wypadek. Bockmann w niewyjaśnionych okolicznościach zapada w śpiączkę i zostaje przewieziony do szpitala, gdzie jego żona i dorosła już córka oraz pojawiające się znienacka kochanki toczą o niego bój. Nie jest to jednak bój w stylu tych, do których przyzwyczaiły nas bohaterki Dynastii. Nikt tu nie wyrywa sobie włosów z głowy – w każdym razie nie żona Bockmanna, która wydaje się całą sytuacją mało zainteresowana. Gdy jej córka podsuwa lekarzowi łapówki, Silvia znudzona ogląda katalogi biur podróży i planuje dziką eskapadę do Azji. Pojawienie się w szpitalu kochanek trochę ją ożywia – Silvia nie ma zamiaru walczyć o swoje małżeństwo, zamiast przepędzić rywalki, przygląda się im z zaciekawieniem, wypytuje o ich relacje z Karlem a ostatecznie z jedną umawia się na kolację. Pewne utarczki prowadzą natomiast ze sobą obie kochanki – jedna „zbyt stara” dla Karla i druga „zdecydowanie w jego typie”, czyli kobieta młodsza od Bockmanna o dobre trzydzieści lat. Gdy obie kochanki bawią się w przechwałki o swoich wyczynach seksualnych z Bockmannem, Silvia zajmuje się rozmowami z innym pacjentem (mężczyzną młodszym od jej córki). Pani Bockmann niby trochę się opiera, niby wyprasza sobie śmiałe zachowania Hansa, ale jednak co chwila wędruje do jego pokoju, a gdy otrzymuje od swojego adoratora pluszowego orangutana, zaczyna – jako baletnica emerytka – wywijać przy szpitalnym łóżku piruety. Także córka Bockmanna szybko zapomina o chorym tatusiu i zaczyna emablować lekarza.

Gdzieś na boku tych miłosnych perypetii bohaterów rozwija się także wątek kryminalny. Wypadek Bockmanna jest bowiem dość tajemniczy. Znaleziony w ogrodzie z raną głowy Karl mógł zostać uderzony spadającą gałęzią albo być ofiarą przestępstwa. Policja tropi ślady i szuka świadków, ale dochodzenie, choć pojawiają się w nim coraz to nowe wątki, nie posuwa się do przodu. Mnożą się jednak pytania, które wydają się coraz bardziej frapować nie tyle funkcjonariuszy, ile córkę ofiary. Dlaczego ojciec wykupował abonament do teatru, ale nigdy z niego nie korzystał? Dlaczego w czwartek wieczorem nie było go tam, gdzie powinien być? I wreszcie, dlaczego matka jest tak obojętna na los ojca?

W komedii Jonigka nie zostaje wyjaśniony ani wątek kryminalny, ani żaden z wątków miłosnych. Karl Bockmann budzi się trzy dni później i – co bardzo dziwi Silvię – wyznaje jej miłość. Jest to chyba jednak wyznanie spóźnione, bo ona już podjęła decyzję o rozwodzie a nawet przyzwoliła jednej z kochanek – oczywiście tej starszej, a nie młodej siksie w krótkiej miniówce – że może sobie swobodnie dysponować jej mężem. Silvia kocha Hansa i nawet pamiętając jego spontaniczne oświadczyny, sama zachęca go do ślubu. Na próżno. Hans nie jest już skory do małżeństwa, unika jakichkolwiek deklaracji i na pytanie Silvii, czy czas już się wybudzić z tego snu, odpowiada: „trzeba śnić dalej”.

I rzeczywiście jest coś sennego w dramacie Jonigka. Historia, którą tak dowcipnie konstruuje niemiecki dramatopisarz, to w jakimś sensie opowieść wigilijna, albo raczej opowieść antywigilijna. Bockmann trafia do szpitala tuż przed Wigilią. Gdy budzi się ze śpiączki i zdziwiony informacją o rozwodzie próbuje ratować swoje małżeństwo, chce nakłonić żonę do wspólnego świętowania. Bohater jest przekonany, że atmosfera Bożego Narodzenia może uratować jego rodzinę, i jest w szoku, gdy dowiaduje się, że niestety przespał Wigilię. Może więc jednak – jak mówią bohaterowie – lepiej pospać, lepiej się nie budzić, lepiej śnić o jakimś lepszym świecie.

 

Monika Wąsik

Udostępnij

Monika Wąsik

Pracuje w Katedrze Dramatu i Teatru w Instytucie Kultury Współczesnej Uniwersytetu Łódzkiego. Zajmuje się dwudziestowiecznym i współczesnym dramatem i teatrem obszaru niemieckojęzycznego. Tłumaczyła teksty dramatyczne i naukowe, jest także recenzentką portalu teatralny.pl. Opublikowała książkę „Futro z czcigodnej padliny… Volksstück od Nestroya do Fassbindera" (Łódź 2016).