Teatr Nowy w Poznaniu

O tej osobliwej kobiecie pamiętają dzisiaj tylko niektóre literaturoznawczynie i feministki, na przykład Lucyna Marzec, pierwsza biografka autorki Pani El.Kryjaków. Bez specjalnego echa przeszła nawet świeżo wydana, imponująca skrupulatnością zebranego materiału, wielka książka Hanny Faryny-Paszkiewicz

W piątek, 15 czerwca 1934 roku, do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zadzwonił Jan Mosdorf, przywódca Obozu Narodowo-Radykalnego i zażądał rozmowy z ministrem. Obóz został pięć dni wcześniej zdelegalizowany, nastroje wśród działaczy były prawdziwie radykalne. Władze szykowały konfiskatę „Strażnicy”, oenerowskiego pisma. Mosdorf chciał nakłonić ministra do zmiany tej decyzji twierdząc, że ukazanie się „Strażnicy” rozładuje napięcie, a konfiskata tylko je wzmoże. Gdy usłyszał od sekretarza, że minister jest na przyjęciu w Resursie i rozmawiać może dopiero w poniedziałek, szepnął zaaferowany pół do siebie a pół do rozmówcy: nie, nie, w poniedziałek będzie za późno.

Jeżeli do teatru w Poznaniu, to z Ewą. Czasem nawet w innych miastach, jeśli w ramach prac jakiegoś jury wyjeżdżała. Ale w Poznaniu razem. Po spektaklu następowało drugie danie główne: gadanie. Szliśmy do domu i rozmawiali. Ja usiłowałem połknąć sztukę od strony jakiejś mętnej idei, Ewa – od strony widza. Kiedy mówiła, uruchamiała swoją synoptykę. Odbierała spektakl wszystkimi zmysłami: widziała bliski i daleki plan sceny, zauważała dekoracje i stroje, zapamiętywała ruch, słyszała muzykę.