Przychodzą do człowieka czasem takie marzenia, żeby raz a dobrze ze wszystkim skończyć, zerwać wszystkie więzy, „zabić to wszystko i wyjechać z tego miasta”. Albo po prostu rzucić się z okna czy mostu, albo zacząć nowe życie, kompletnie inne niż to prowadzone dotychczas. Poderwać się jeszcze do jakiegoś czynu na wszechświatową skalę, jeszcze raz coś udowodnić (sobie i innym), albo po prostu położyć kres znojowi, nudzie, udręce.