Małgorzata Wdowik

Wstyd w reżyserii Małgorzaty Wdowik nie jest heroiczną opowieścią o przełamywaniu barier klasowych i imponującym awansie społecznym zwieńczonym sukcesem w neoliberalnym rozumieniu. Nie jest próbą przepisania Powrotu do Reims na lokalny kontekst, chociaż reżyserka czytała książkę Didiera Eribona i dała ją do przeczytania swojej matce. Nie jest historią pozbywania się toksycznego pierwiastka wstydu stojącego na drodze do pełni szczęścia. I nie jest spektaklem resentymentalnym. 

W polskim teatrze pierwszej dekady dwudziestego pierwszego wieku, jak widać w krótkim przeglądzie Eweliny Wejber-Wąsiewicz, „niechciana ciąża jest tematem słabo eksponowanym. Motyw aborcji pojawia się częściej jako jeden z elementów fabuły potęgujący dramatyzm akcji, a nie jako główny temat”.